Archiwum bloga

Rozdział 24

Po krótkiej rozmowie z chłopakami i Mileną na temat jej dziecka zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na ekran. Dzwonił numer prywatny. poszłam do ogródka i odebrałam.
- Halo? 
- Czy rozmawiam z Oliwią? 
- Tak.. - powiedziałam zaskoczona. 
- Mówi komendant Robertson. Pan Harry Styles, brat panienki przebywa na posterunku policji. Czy mogłaby go pani odebrać stąd?
- Tak. Już jadę. A co się stało?
- Bił się. Jest naćpany i dużo wypił.
- Matko! Za 10 minut będę. - rozłączyłam się. Pobiegłam do Louisa. - Zawieź mnie na komisariat! Chodzi o Harrego!
- Co się stało?! - przerażony brunet zaczął wstawać z kanapy na której siedział z Mią. W tym momencie przybiegli chłopcy i Milena.
- Wytłumaczę Ci po drodze! Zostańcie, proszę. - powiedziałam. Szybko podeszłam do zniecierpliwionego Nialla i pocałowałam go. - Kocham Cię Niall.
- Ja Ciebie też, wszystko będzie dobrze. - mówiąc to przetarł moją spływającą po policzku łzę. Wymusiłam uśmiech i pobiegłam do busa. Ręce trzęsły mi się jak galaretka. Spojrzałam na Louisa. Chciał żebym mu wytłumaczyła. Powiedziałam wszystko co wiem. Miałam łzy w oczach. Tak bardzo bałam się o Hazzę. Nigdy nie sądziłam że mógłby być do takiego czegoś zdolny. Musiało się stać coś strasznego. Po pięciu minutach byliśmy na miejscu. Wysiadłam z samochdu i pobiegłam wprost do budynku. Znalazłam pokój pana Robertsona. Zobaczyłam nagle bladego Harrego. Przeraziłam się i to na serio. Wyglądał okropnie. Limo pod okiem, pijany. Widząc mnie schował twarz w dłonie.
- Musimy porozmawiać. - powiedział komendant. Wyszliśmy z pokoju. Na korytrzu pojawił się Lou. Podbiegł do nas. - Znasz tego pana?
- Tak, przyjaciel, mój i Harrego. - odpowiedziałam mu. Robertson kiwnął głową.
- Dostaliśmy cynk, że sławny gościu bije się z kimś. Przyjechaliśmy natychmiastowo. Wtedy zobaczyliśmy Stylesa. Był w okropnym stanie. Moja córka uwielbia One Direction. Nie wiem co by zrobiła gdyby go w takim stanie zobaczyła. Byłby dla niej to duży szok. Wracając do tematu. Zawieźliśmy Harrego na komisariat. Tamten drugi także tu jest. W drodze na komisariat Styles powtarzał ciągle że go zabije. Zadzwoniliśmy do panienki, tak jak rozkazał.
- Matko.. A czy mogłabym zobaczyć tego drugiego? - zapytałam.
- Tak, jasne. Proszę tędy. - pokazał ręką. Lou poszedl do Hazzy. Ja udałam się za Robertsonem. Weszłam do równie małego pokoiku w jakim był Harry. Widząc mojego prawdziwego ojca łzy napłynęły mi do oczu. Nie wiedziałam o co chodziło. - A tak przy okazji, taki list miał przy sobie pan Styles.
- Dziękuję, mogę zostać sama z tym mężczyzną?
- Tak. - odpowiedział z uśmiechem Nick Robertson. Usiadłam koło ojca i otworzyłam list. Czytałam ze skupieniem. Harry! Wiem, że postąpiłem źle nie mówiąc Ci o siostrze. Chciałem Ci to powiedzieć już dawno, ale bałem się jak zareagujesz. Naprawdę przepraszam. Wiedz że nie ona, a Ty zawsze będziesz moim synem. Ona to wpadka. Muszę Ci to napisać. Zdradziłem Twoją matkę. Tak wiem, źle zrobiłem. Teraz to rozumiem. Chciałbym to naprawić i nie dopuścić do tego. Jeżeli masz ochotę ze mną porozmawiać to wiesz gdzie jestem, piję. Nie pokazuj listu Oliwce, załamie się. Nie kocham jej. Nie chcę żeby jej się źle zrobiło. Kocham Ciebie Harry. Ona jest nikim. Twój Ojciec. xx
Poczułam jakby serce przepołowiło mi się na pół. Jeszcze 10 minut temu uważałam że mam najlepszego ojca na ziemi. A teraz?! Wstałam i powoli ruszyłam w stronę drzwi.
- Czekaj! - powiedział Ojciec.
- Nie będę z Tobą rozmawiać. Jestem dla Ciebie nikim. Żegnaj. Nigdy już się nie zobaczymy. - powiedziałam i wyszłam. Zamknęłam za sobą drzwi i usiadłam na najbliższym krześle. Schowałam twarz w dłonie i płakałam. Nie mogłam powstrzymać łez. Przeczytałam jeszcze raz karteczkę. Załamałam się kompletnie. Nagle poczułam jak ktoś mnie przytula. Nie wiedziałam kto to. Spojrzałam na twarz tej osoby. Był to Harry. Obok stał Lou. Wtuliłam się w tors loczka. Podałam kartkę Louisowi. Chłopak przeczytał ją i także mnie przytulił.
- Nie zależnie od tego co on mówi zawsze będziesz siostrą Harrego. - pocieszył mnie Lou.
- Dziękuję. - szepnęłam brunetowi. Wstałam z krzesełka i podeszłam do Robertsona, który przyglądał się całej sprawie. - Czy mogę zabrać Harrego do domu?
- Tak, to chyba na tyle. - powiedział z uśmiechem Nick. Podeszłam do Hazzy i Louisa i złapałam ich za ręce. Poszli za mną. Po 15 minutach byliśmy w domu. Wprowadziłam loczka i przedstawiłam mu Mię. Powiedziałam, że Lou z nią kręci. On odpowiedział na to głośnym śmiechem.
- Odpocznij. - powiedziałam zamykając drzwi od jego pokoju. Zeszłam na dół. Zbliżała się zima. Robiło się coraz zimniej, w domu i na dworze. Poszłam zrobić sobie kakao.
- Co tak krzątasz się po kuchni? - zapytał obejmując mnie w pasie Niall.
- Zimno. - powiedziałam dając mu całusa. Nialler zaczął ściągać bluzę. Po czym dał ją mi.
- Będzie Ci cieplej.
- Dziękuję kochanie. - odpowiedziałam mu i pocałowałam raz jeszcze.
- Wszystko będzie dobrze. On nie zasługiwał na taką córkę jak Ty. - pocieszył mnie blondyn. Wkurzyło mnie to trochę. Wszyscy powtarzają mi "będzie dobrze", a jest coraz to gorzej.
- Też tak sądzę. - powiedziałam i uśmiechnęłam się do Nialla. - Kocham Cię.
- Ja Cię bardziej. - droczyliśmy się jeszcze z 10 minut, a potem przenieśliśmy się do naszej sypialni. Niall był cudowny w łóżku. Kochałam go, ale nie myślcie sobie że za to że był dobry. Kochałam go za to, że umiał mnie pocieszyć w każdej sytuacji. Sex okazał się najlepszym pocieszeniem.
_____________________________
Dzisiaj Wigilia! Ale nie tylko, dziś są urodziny Louisa < 333
Chciałabym Wam życzyć wesołych, directionowych świąt < 33
Co dostaliście pod choinkę moi drodzy? Ja dostałam koszulkę ze zdjęciem One Direction < 33 !
Chłopak zaś zaśpiewał mi kawałek Moments i Gotta Be You < 33 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz