Archiwum bloga

Rozdział 24

Po krótkiej rozmowie z chłopakami i Mileną na temat jej dziecka zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na ekran. Dzwonił numer prywatny. poszłam do ogródka i odebrałam.
- Halo? 
- Czy rozmawiam z Oliwią? 
- Tak.. - powiedziałam zaskoczona. 
- Mówi komendant Robertson. Pan Harry Styles, brat panienki przebywa na posterunku policji. Czy mogłaby go pani odebrać stąd?
- Tak. Już jadę. A co się stało?
- Bił się. Jest naćpany i dużo wypił.
- Matko! Za 10 minut będę. - rozłączyłam się. Pobiegłam do Louisa. - Zawieź mnie na komisariat! Chodzi o Harrego!
- Co się stało?! - przerażony brunet zaczął wstawać z kanapy na której siedział z Mią. W tym momencie przybiegli chłopcy i Milena.
- Wytłumaczę Ci po drodze! Zostańcie, proszę. - powiedziałam. Szybko podeszłam do zniecierpliwionego Nialla i pocałowałam go. - Kocham Cię Niall.
- Ja Ciebie też, wszystko będzie dobrze. - mówiąc to przetarł moją spływającą po policzku łzę. Wymusiłam uśmiech i pobiegłam do busa. Ręce trzęsły mi się jak galaretka. Spojrzałam na Louisa. Chciał żebym mu wytłumaczyła. Powiedziałam wszystko co wiem. Miałam łzy w oczach. Tak bardzo bałam się o Hazzę. Nigdy nie sądziłam że mógłby być do takiego czegoś zdolny. Musiało się stać coś strasznego. Po pięciu minutach byliśmy na miejscu. Wysiadłam z samochdu i pobiegłam wprost do budynku. Znalazłam pokój pana Robertsona. Zobaczyłam nagle bladego Harrego. Przeraziłam się i to na serio. Wyglądał okropnie. Limo pod okiem, pijany. Widząc mnie schował twarz w dłonie.
- Musimy porozmawiać. - powiedział komendant. Wyszliśmy z pokoju. Na korytrzu pojawił się Lou. Podbiegł do nas. - Znasz tego pana?
- Tak, przyjaciel, mój i Harrego. - odpowiedziałam mu. Robertson kiwnął głową.
- Dostaliśmy cynk, że sławny gościu bije się z kimś. Przyjechaliśmy natychmiastowo. Wtedy zobaczyliśmy Stylesa. Był w okropnym stanie. Moja córka uwielbia One Direction. Nie wiem co by zrobiła gdyby go w takim stanie zobaczyła. Byłby dla niej to duży szok. Wracając do tematu. Zawieźliśmy Harrego na komisariat. Tamten drugi także tu jest. W drodze na komisariat Styles powtarzał ciągle że go zabije. Zadzwoniliśmy do panienki, tak jak rozkazał.
- Matko.. A czy mogłabym zobaczyć tego drugiego? - zapytałam.
- Tak, jasne. Proszę tędy. - pokazał ręką. Lou poszedl do Hazzy. Ja udałam się za Robertsonem. Weszłam do równie małego pokoiku w jakim był Harry. Widząc mojego prawdziwego ojca łzy napłynęły mi do oczu. Nie wiedziałam o co chodziło. - A tak przy okazji, taki list miał przy sobie pan Styles.
- Dziękuję, mogę zostać sama z tym mężczyzną?
- Tak. - odpowiedział z uśmiechem Nick Robertson. Usiadłam koło ojca i otworzyłam list. Czytałam ze skupieniem. Harry! Wiem, że postąpiłem źle nie mówiąc Ci o siostrze. Chciałem Ci to powiedzieć już dawno, ale bałem się jak zareagujesz. Naprawdę przepraszam. Wiedz że nie ona, a Ty zawsze będziesz moim synem. Ona to wpadka. Muszę Ci to napisać. Zdradziłem Twoją matkę. Tak wiem, źle zrobiłem. Teraz to rozumiem. Chciałbym to naprawić i nie dopuścić do tego. Jeżeli masz ochotę ze mną porozmawiać to wiesz gdzie jestem, piję. Nie pokazuj listu Oliwce, załamie się. Nie kocham jej. Nie chcę żeby jej się źle zrobiło. Kocham Ciebie Harry. Ona jest nikim. Twój Ojciec. xx
Poczułam jakby serce przepołowiło mi się na pół. Jeszcze 10 minut temu uważałam że mam najlepszego ojca na ziemi. A teraz?! Wstałam i powoli ruszyłam w stronę drzwi.
- Czekaj! - powiedział Ojciec.
- Nie będę z Tobą rozmawiać. Jestem dla Ciebie nikim. Żegnaj. Nigdy już się nie zobaczymy. - powiedziałam i wyszłam. Zamknęłam za sobą drzwi i usiadłam na najbliższym krześle. Schowałam twarz w dłonie i płakałam. Nie mogłam powstrzymać łez. Przeczytałam jeszcze raz karteczkę. Załamałam się kompletnie. Nagle poczułam jak ktoś mnie przytula. Nie wiedziałam kto to. Spojrzałam na twarz tej osoby. Był to Harry. Obok stał Lou. Wtuliłam się w tors loczka. Podałam kartkę Louisowi. Chłopak przeczytał ją i także mnie przytulił.
- Nie zależnie od tego co on mówi zawsze będziesz siostrą Harrego. - pocieszył mnie Lou.
- Dziękuję. - szepnęłam brunetowi. Wstałam z krzesełka i podeszłam do Robertsona, który przyglądał się całej sprawie. - Czy mogę zabrać Harrego do domu?
- Tak, to chyba na tyle. - powiedział z uśmiechem Nick. Podeszłam do Hazzy i Louisa i złapałam ich za ręce. Poszli za mną. Po 15 minutach byliśmy w domu. Wprowadziłam loczka i przedstawiłam mu Mię. Powiedziałam, że Lou z nią kręci. On odpowiedział na to głośnym śmiechem.
- Odpocznij. - powiedziałam zamykając drzwi od jego pokoju. Zeszłam na dół. Zbliżała się zima. Robiło się coraz zimniej, w domu i na dworze. Poszłam zrobić sobie kakao.
- Co tak krzątasz się po kuchni? - zapytał obejmując mnie w pasie Niall.
- Zimno. - powiedziałam dając mu całusa. Nialler zaczął ściągać bluzę. Po czym dał ją mi.
- Będzie Ci cieplej.
- Dziękuję kochanie. - odpowiedziałam mu i pocałowałam raz jeszcze.
- Wszystko będzie dobrze. On nie zasługiwał na taką córkę jak Ty. - pocieszył mnie blondyn. Wkurzyło mnie to trochę. Wszyscy powtarzają mi "będzie dobrze", a jest coraz to gorzej.
- Też tak sądzę. - powiedziałam i uśmiechnęłam się do Nialla. - Kocham Cię.
- Ja Cię bardziej. - droczyliśmy się jeszcze z 10 minut, a potem przenieśliśmy się do naszej sypialni. Niall był cudowny w łóżku. Kochałam go, ale nie myślcie sobie że za to że był dobry. Kochałam go za to, że umiał mnie pocieszyć w każdej sytuacji. Sex okazał się najlepszym pocieszeniem.
_____________________________
Dzisiaj Wigilia! Ale nie tylko, dziś są urodziny Louisa < 333
Chciałabym Wam życzyć wesołych, directionowych świąt < 33
Co dostaliście pod choinkę moi drodzy? Ja dostałam koszulkę ze zdjęciem One Direction < 33 !
Chłopak zaś zaśpiewał mi kawałek Moments i Gotta Be You < 33 

UWAGA !

Proszę Directionerki ! głosujmy ; ** Bieberki nie odpuszczają -,-'
http://polls.thehothits.com/#pd_a_5779099
mamy czas do 30 grudnia !
Wierzę w Was ! < 33

Rozdział 23

W końcu ktoś zapukał do drzwi. Otworzyliśmy mężczyźnie. Był lekko zdziwiony naszymi wyrazami twarzy. Zaprosiłam go do salonu.
- Siadaj. - powiedziałam. Ojciec usiadł wygodnie.
- O czym chcecie ze mną rozmawiać?
- Wiemy wszystko. Robert nam powiedział. - powiedział bardzo poważnie Harry.
- A więc o to chodzi. - powiedział lekko zmieszany. Popatrzył na nasze miny. - Tak, jesteście rodzeństwem.
- Harry.. - chłopak zaciskał pięści. Podeszłam i złapałam go za ramię. - Przestań..
- Przez tyle lat mnie i ją okłamywałeś?! Czemu nam nie powiedzieliście?! - chłopaczyna miał łzy w oczach. Nagle wstał i powoli szedł w stronę naszego Ojca. Nie umiałam się przyzwyczaić. Krzyknęłam. Do pokoju wbiegł Lou, który od razu podbiegł do zdenerwowanego Hazzy. Starał się go odciągnąć od mężczyzny, który właśnie wychodził z domu.
- Przepraszam.. - rzekł do mnie i Harrego. Po czym wyszedł. Wybiegłam z domu. Zaczęłam krzyczeć. Podbiegłam do taty i przytuliłam go. Zdziwił się.
- Czekałem szesnaście lat, żeby Cię przytulić.. - westchnął. Odczepiłam się od niego.
- Wybacz za zachowanie Harrego. To te emocje. Trudno mu się z tym pogodzić. - szepnęłam.
- Tak wiem. Kocham Cię i kochałem zawsze. - powiedział na pożegnanie. Pomachałam mu. Weszłam do domu. Harry siedział na kanapie gapiąc się w podłogę. Spojrzałam na niego i pobiegłam do siebie. Usiadłam na łóżku i zasnęłam. Harry moim bratem? Cudownie. Zawsze chciałam mieć rodzeństwo tylko młodsze! Obudził mnie śmiech Zayna z dołu.
- Zajebiście. - szepnęłam pod nosem i przeciągnęłam się. Ktoś zapukał do drzwi.
- Kto tam?
- Brat. - powiedział głos zza drzwi. Uśmiechnęłam się do siebie.
- Wejdź.. - powiedziałam. Chłopak wszedł ze spuszczoną głową. Podeszłam do niego i mocno przytuliłam.
- Przepraszam.. - wyszeptał. - Wiem, że chciałaś się z ojcem zobaczyć, ale poprostu byłem na niego zły.. Tak mnie okłamywał. Przez tyle lat.. Jednak jestem szczęśliwy, że jesteś moją siostrą młoda.
- Nie musisz mnie przepraszać.. Wszystko okej. - uśmiechnęłam się do niego. Nagle z dołu usłyszeliśmy krzyk Mileny.
- Jedziemy do Nialla! Dzwonił lekarz! Obudził się! - złapałam Harrego za rękę i pociągnęłam na dół.
- Alice tam jest.. - powiedziałam smutno.
- Niall wybierze Ciebie. - pocieszył mnie loczek. Zbiegliśmy na dół i weszliśmy do busa. Przywitałam wszystkich uśmiechem na twarzy. Ruszyliśmy w stronę wieżowca. Weszliśmy na piąte piętro. Na korytarzu stała Alice. Popatrzyłam na chłopaków. Kiwnęli głową. Złapałam Milenę za rękę i ruszyłam w stronę brunetki.
- Cześć. - powiedziała oschle. - Idziemy.
- Dobra. - powiedziałam i weszłam do pokoju blondyna. Niall popatrzył na nas. Zdziwił się. Alice wyjaśniła mu o co chodzi. Chłopak zaczął się śmiać. Popatrzyłam na niego zdezorientowana.
- Kobieto zrozum to że kocham tylko i wyłącznie Oliwię i tak będzie zawsze nic tego nie zmieni. Ty wpieprzyłaś mi się w życie. Teraz z niego wyjdź. Nie znam Cię w ogóle. Nigdy na oczy Cię nie widziałem. - powiedział blondyn. Alice zapłakana wybiegła z sali. Czułam jak łzy spływają mi po policzkach. Niall wstał.. Chodź nie mógł tego robić. Oparł się o szafkę ręką. Widząc go podeszłam bliżej i objęłam go.
- Połóż się. - powiedziałam z czułością. Jednak on odmówił. Zrozumiałam że chce aby ta chwila trwała wiecznie. - Przepraszam że Ci nie uwierzyłam. Przepraszam.
- Nic się nie stało. - odrzekł chłopak. Odskoczyłam od niego jak oparzona.
- Nic się nie stało?! Leżysz w szpitalu! Niall to moja wina..
- Wcale nie. Mogłem na tej imprezie być koło Ciebie, blisko. A nie plątać się po ogrodzie i domu. To ja powinienem Cię przepraszać za to że Cię tak skrzywdziłem. - blondyn usiadł na łóżku. Usiadłam koło niego. Złapałam go za rękę.
- Zapomnijmy.. - powiedziałam. - Nie chcę wracać do tego. Nie było tego.
- Dobrze. - Niall kiwnął głową. Wtedy do pokoju wbiegli chłopcy. Rzucili się na blondyna i na mnie. Po pięciu minutach zeszli z nas.
- I jak siostrzyczko, pogodzeni? - zapytał Harry. - Muszę się troszczyć o młodszą siostrę.
- Siostrę? Ale jak to? - zapytał zdezorientowany Niall. Wytłumaczyliśmy mu wszystko. Chłopak spojrzał na mnie i Harrego. Był pod wielkim wrażeniem. Po tygodniu spędzonym w szpitalu Niall mógł wyjść do domu.
*** w domu ***
- Lou zrób coś do jedzenia! Liam posprzątaj łazienkę! Harry ubierz się! Zayn ktoś puka do drzwi! Otwórz no! - kolejny dzień zaczynał się tak samo. Milena darła się na cały dom. Usiadłam na łóżku i spojrzałam na odpoczywającego Nialla. Pocałowałam go w czoło i zeszłam na dół. Było kompletne zamieszanie. Milena nie spała w nocy bo ciągle wymiotowała. Prosiłam ją aby poszła do lekarza ale ona odmawiała za każdym razem. Spojrzałam na blondynkę. Spała prawie na stojąco. Podeszłam do niej i przytuliłam. 
- Ja się tym zajmę. Idź odpocząć. - powiedziałam. Początkowo nie chciała się zgodzić lecz po ok.10 minutach namówiłam ją. Chłopcy latali po całym domu jak jakieś przygłupy. Lou gonił się z Harrym, Zayn coś "gotował". A Liam szukał po całym domu telefonu. 
- Zbiórka! - wydarłam się na nich. Spojrzeli po sobie i nagle stali przed moimi oczami w szeregu. - Liam masz mój telefon i zadzwoń do siebie, napewno usłyszysz dzwonek i będziesz wiedział gdzie jest twój fon. Harry natychmiast do pokoju się ubrać. Lou odłóż tą marchewkę i zrób coś na śniadanie bo Zayn chyba coś spalił. 
- Chciałem zrobić naleśniki.. - powiedział mulat. 
- Lepiej idź się zająć Mileną. - powiedziałam z uśmiechem. Cała czwórka kiwnęła głową i ruszyła w stronę stanowisk ich pracy. Usiadłam przy stole i zaczęłam przeglądać pocztę. 
- Do Harrego, Zayna, Nialla.. O jest i do mnie! - powiedziałam i rozerwałam kopertę. W środku były pieniądze. Cały pliczek. Żadnej kartki tylko pieniądze. Spostrzegłam malutki napis z tyłu koperty. Od taty, Roberta. Spojrzałam na pieniądze raz jeszcze i uśmiechnęłam się. Podszedł do mnie Harry. 
- Skąd masz pieniądze? 
- Dostałam od ojca. Ale od Roberta. 
- Aha. Jest coś dla mnie? - zapytał. 
- Tak, masz. - podałam mu kopertę. Usiadł naprzeciwko mnie i otworzył ją. Wyciągnął list. Wytrzeszczył oczy. Spojrzałam niespokojnie na niego. Był wściekły. Zabrał wszystko i wyszedł z domu. Wyskoczyłam zaraz za nim. Biegł w stronę miasta. Próbowałam go dogonić, ale mi się nie udało. Chłopak był szybki. Ze smutną mina wybrałam do niego numer. Włączyła się sekretarka.
- Harry o co chodzi? Co się stało? Zadzwoń, proszę. - powiedziałam wracając do domu. Otworzyłam drzwi i z przerażeniem spojrzałam na Milenę. Była blada jak ściana. Siedziała na kanapie razem z zebranymi wokoło niej chłopakami. Podszedł do mnie Niall. Objął mnie w talii i pocałował.
- Co się stało? - szepnęłam.
- Milena zemdlała. Nikt nie wie co jej jest. - odpowiedział chłopak. Wyrwałam się mu i podeszłam do blondynki. Złapałam ją za rękę. Chyba wiem co jej było.
- Musimy pogadać. Chłopaki zostawicie nas same?
- Jasne. - odpowiedzieli chórem. Zayn pocałował dziewczynę w czoło i poszedł za nimi.
- Kiedy ostatnio uprawiałaś sex z Zaynem? - zapytałam. Milena zdziwiła się.
- No.. niedawno.. - uśmiechnęła się.
- Myślę.. że możesz być w ciąży. - spojrzałam na jej brzuch.
- Nie możliwe, zabezpieczamy się.
- Wiesz że to nie zawsze działa? - powiedziałam.
- No.. em.. Wiem. - odrzekła skromnie dziewczyna. Odeszłam od niej i zawołałam chłopaków.
- Pilnujcie jej. Wychodzę. - krzyknęłam wychodząc z domu. Pojechałam do apteki. Kupiłam pięć testów ciążowych. Dla pewności. Wracając ujrzałam jakąś kobietę. Szła i nagle ktoś od tyłu ją zaczął szarpać. Złodziej zabrał jej torebkę. Podeszłam do zapłakanej dziewczyny.
- Co się stało? - udawałam głupią.
- Okradli mnie. Miałam tam wszystko. Dopiero co się wprowadziłam i miałam pieniądze na wynajem domu. Przepadło. Będę mieszkać pod mostem. - szlochała.
- Chodź ze mną. Zamieszkasz u nas. Nikt nie będzie miał nic przeciwko. Mamy wolny pokój. - uśmiechnęłam się do dziewczyny.
- Dziękuję. - powiedziała cicho i wstała. Szłam z nią pod ramię. Gdy powiedziałam o One Direction zupełnie nie wiedziałą kim są. Brunetka o niebieskich jak morze oczach spojrzała na wielki stary dom. Nagle podała mi rękę.
- Zapomniałam! Jestem Mia. - uśmiechnęła się ciepło.
- Oliwia. - odpowiedziałam zadowolona, że wreszcie znam jej imię. Złapałam ją za rękę i wprowadziłam do domu. Chłopcy mieli miny w stylu WTF?! Zaczęłam się śmiać.
- Musielibyście widzieć swoje miny! - tarzałam się po podłodze. Lou podbiegł do brunetki.
- Louis jestem, ale mów Lou. - powiedział oczarowany Mią.
- Mia. - odpowiedziała skromnie dziewczyna. - Cieszę się że mogę Cię poznać.
- Ja także Mio. Osiądź Liam zrobi nam herbaty, a Ty opowiesz jak się tu znalazłaś. - rzekł Lou. Patrzyłam na niego z otwartą mordą. Z resztą tak jak reszta.
- Okej.. - usłyszałam cichy komentarz Liama. Wstałam z podłogi i pociągnęłam za sobą Milenę. Weszłyśmy do łazienki i pogadałyśmy trochę. Podałam jej testy. Zrobiła je. Czekałam pod łazienką. Nagle usłyszałam krzyk. Wbiegłam do łazienki nie patrząc co ona tam robi. Siedziała na podłodze trzęsąc się jak galareta. Po chwili wbiegł Zayn, Niall i Liam. Louis siedział na dole z jego nową koleżanką.
- Zayn.. - powiedziała cicho Milena. - Będziemy mieli.. dziecko.
Spojrzałam na nią i na Mulata. Stanęłam jak wryta. spodziewałam się tego. Niall i Liam patrzyli po sobie. Zayn podszedł do Mileny.
- Cieszę się.. - powiedział uśmiechając się.
- Wiem, zniszczyłam Ci życie, nie chcesz mnie już.. - przestała gadać. - Cieszysz się?
- Najbardziej na świecie. - powiedział jej słodkim tonem Zayn. - Ty też powinnaś się cieszyć.
- Cieszę się bo Ty się cieszysz. - złapała go za szyję i pocałowała go.
- OUU! - powiedziałam równocześnie z chłopakami. Cieszyłam się szczęściem mojej przyjaciółki. 

Rozdział 22

Przeklinałam sama do siebie. Wszystko stało się przeze mnie. Mogłam nie być taka ostra. Przecież on tego nie chciał. To ona go całowała. To przez nią. Powinnam mu wybaczyć. A jak za późno? Przecież nic nie wiem. Co się stało, jak? Jestem niepoinformowana. Szybko spakowałam telefon rzucony o ścianę i chusteczki do małej torebki. Zamknęłam dom i zadzwoniłam po taksówkę. Samochód był po dziesięciu minutach. Wsiadłam i spojrzałam na kierowcę. Zdziwił się. Miałam czerwone oczy, a łzy spływały mi po policzkach. Powiedziałam że pod szpital. W środku drogi zapytał.
- Czy wszystko dobrze?
- Nie, nic nie jest dobrze. - odpowiedziałam nie patrząc na niego. - Mój były chłopak coś sobie zrobił. Nawet nie wiem co.
- Nie dobrze. Liczę, że wszystko będzie dobrze. - spojrzałam na niego. Był taki miły. Uśmiechnęłam się do niego. Nagle ujrzałam szpital.
- Ile płacę? - zapytałam.
- Leć do niego! - pośpieszył mnie kierowca.
- Dziękuję. - powiedziałam i wbiegłam do szpitala. Było bardzo dużo ludzi. Z trudem odnalazłam jakąś pielęgniarkę.
- Przepraszam, gdzie leży Niall Horan? - kobieta popatrzała na mnie z pod okularów, a potem zajrzała do papierów.
- 101. - odpowiedziała.
- Dziękuję bardzo. - szepnęłam i pobiegłam pod wskazane mi miejsce. Na drugim piętrze nie było prawie w ogóle ludzi. Szybko odnalazłam chłopaków. Siedzieli przed salą operacyjną. Moje serce zaczęło szybciej bić, a brzuch okropnie zaczął boleć. Żaden z nich nie zauważył mojej osoby. Spojrzałam na ich miny. Byli załamani. Patrzyli w sufit lub chowali twarz w dłonie.
- E.. Co z nim? - zapytałam podenerwowana. Chłopcy spojrzeli na mnie.
- Wreszcie jesteś! - wykrzyknął Zayn.
- Jest operowany. - powiedział smutno Harry.
- Co mu się stało?
- Wtedy jak do nas dzwonił.. - zaczął Lou. - chwilę później rozpędzony samochód nie zauważył stojącego na środku drogi Nialla. Kierowca rozmawiał przez telefon. Niall także nie zauważył auta. Potrąciło go. Zasnęłaś. Zadzwonił do mnie zapłakany Liam. Nie chciałem Cię zamartwiać. Zaniosłem Cię do domu i pojechałem do szpitala. Zostawiłem Ci karteczkę. Odczytałaś?
- Tak.. - powiedziałam. Czułam jak moje nogi uginają się. Złapał mnie Harry i posadził obok siebie, na krześle. Oparłam głowę o jego ramię. - To moja wina.. Byłam za ostra dla niego. To ona zaczęła go całować.. Nie powinnam..
- Przestań.. - przerwał mi Liam. - co się stało to się nie odstanie. Pozostało nam czekanie.
Liam był najbardziej załamany. Chłopaczyna miał łzy w oczach. Niall był dla niego kimś.. To z nim wygłupiał się Blondyn. Niall często zabierał go do Irlandii do swojej rodziny. Patrzyłam na bruneta czule. Czułam dokładnie to co on. Może czułam się nawet gorzej. Nagle na korytarzu pojawiła się wysoka ciemnowłosa nastolatka. Rozpoznałam ją od razu. Wstałam.
- Czego tu chcesz? - zapytałam spokojnie.
- Co z moim Niallusiem? Czy jest cały? Bo przez tą idiotkę mogło mu się coś stać.. - popatrzyła na mnie krzywo.
- Po co tu przyszłaś?! Chcesz wszystko pogorszyć?! To przez Ciebie z nim zerwałam! To dzięki Tobie!
- O to mi chodziło. Chcę być z Niallem. Kocham go. Chciałabym poznać także resztę chłopców.
- Ale my nie chcemy Cię poznawać! - wtrącił się Lou. - Za to co zrobiłaś Oliwii i za to co zrobiłaś ze związkiem Nialla i Oliwii.
- Nie rozumiem was. Ja i Niall.. kochamy się. - powiedziała uśmiechając się brunetka. - Tylko ta idiotka wszystko psuje. Dlatego ją postanowiłam jakoś załamać albo niech się zabije żeby mi nie przeszkadzała.
- Kim ty jesteś?! - wykrzyknęłam ze łzami w oczach.
- Witaj jestem Alice. Powinnaś już się wynosić stąd. Nikt Cię już nie potrzebuje. Zastąpię Cię godnie. - wtedy podeszła do nas nowo przybyła Milena.
- Czego od niej chcesz?
- Mówię że powinna się wynieść. Nie jest potrzebna już. Teraz Niall jest mój.. - szepnęła. Popłakałam się i zaczęłam biec. Nikt nie zaprzeczył. Może naprawdę mnie nie potrzebują. Biegłam przed siebie. Wychodząc ze szpitala wpadłam na jakiegoś faceta. Nie spojrzałam na niego i chciałam  biec dalej. Lecz facio złapał mnie za rękę. Wtedy przyjrzałam mu się dokładniej.
- Witaj, moja droga córeczko.
- Tato?! Jak Ty wyszedłeś z więzienia?! - byłam przerażona. Oczekiwałam na najgorsze.
- Nie zadawaj pytań tylko chodź ze mną. Mam Ci coś do powiedzenia. - powiedział. W tym momencie mój telefon zaczął dzwonić. - Nie odbieraj. Kto to?
- Harry. - popatrzyłam na Ojca. Mężczyzna pomachał przecząco głową. Schowałam telefon do kieszeni. Poszłam za tatą. Usiedliśmy na ławce w parku. Siedziałam cicho. Słuchałam co ma mi do powiedzenia.
- Jak myślisz skąd matka Twoja zna zespół? Zastanawiałaś się kiedyś?
- No poznaliśmy się w dzieciństwie z Harrym i tak wyszło. - odrzekłam zaskoczona pytaniem.
- Córeczko przepraszam, że Ci tego nie mówiłem. Harry jest Twoim przyrodnim bratem. Mama uznała, że powie Ci jak.. będziesz na to gotowa. Baliśmy się jak zareagujesz..
- Przez tyle lat mnie okłamywaliście?! Jak mogliście?! - krzyczałam prze łzy. Znowu zadzwonił mój telefon. Nie odebrałam.
- Nie mam sił już. Mam dla Ciebie jedną ważną wiadomość..
- Jaką?! - krzyknęłam na siwego mężczyznę.
- Wyjeżdżam. Chcę się pożegnać.. - mężczyzna wstał.
- Gdzie jedziesz? - zapytałam uspokajając się.
- Do brata, do Polski. Mam nadzieję, że sobie poradzisz..
- Zostawiasz mnie?!
- I tak bym Cię zostawił. Jestem chory. Na jakąś rzadką chorobę. Żegnam Cię na zawsze.. - powiedział smutno.
- To przez Twoje picie! Mówiłyśmy z mamą, że masz przestać!
- Przepraszam. Przeproś kolegów i mojego pasierba, Harrego. Liczę, że Niall wyjdzie z tego. Powinnaś mu wybaczyć. Kocha Cię. Ty go też. Jesteście dla siebie stworzeni. Pa. - Ojciec dał mi buziaka w czoło i odszedł. Usiadłam na ławce patrząc jak odchodzi. Zmienił się. Wiadomość o śmierci go zmieniła. Nie mogłam uwierzyć, że Harry to mój brat. Po słowach taty zrozmumiałam, że muszę walczyć o mojego blondyna. Wstałam i ruszyłam w stronę szpitala. Weszłam na drugie piętro i zobaczyłam brunetkę kłócącą się z lekarzem. Chłopacy popatrzyli na mnie i rzucili się mi na szyję.
- Czemu nie odbierałaś telefonów? - zapytał Harry.
- Harry, spokojnie. Później muszę z wami pogadać, a teraz zajmę się tą suką. - powiedziałam ruszając w stronę brunetki. Lekarz odszedł. Podeszłam do niej.
- Odczepisz się od Nialla?!
- Nie. - powiedziała.
- Hmm.. Trzeba to będzie inaczej załatwić. - powiedziałam. Chłopcy podbiegli i złapali moje ręcę. Popatrzyłam na nich. - Nie o to mi chodziło.
- Już myślałem.. - odetchnął Lou.
- Jak Niall się obudzi to wtedy powie kogo woli. Ale na razie idź stąd albo chociaż mi się nie pokazuj na oczy.
- Dobra. Zgadzam się. Masz mój numer telefonu. - mówiąc to podała mi wizytówkę. A więc Alice była modelką. - Dzwoń jak się ocknie.
- Na pewno zadzwonię. - powiedziałam. Dziewczyna odeszła. Popatrzyłam na uśmiechających się do mnie chłopaków. - Gdzie Milena?
- Poszła do domu, ogarnąć się. Przyjedzie jutro. - powiedział Zayn.
- O czym chciałaś z nami gadać? - zapytał ciekawski Hazza.
- Pogadamy w domu. Wy też musicie odpocząć. Chodźcie.
- A co z Niallem?
- Dziś się nie obudzi. Jutro z samego rana przyjdziemy.  - powiedziałam. Chłopcy uśmiechnęli się i poszli za mną. Dojechaliśmy do domu. Milena jeszcze nie spała. Zaprosiłam ją do salonu. Chciałam opowiedzieć im co się stało jak wybiegłam ze szpitala. Wszyscy słuchali w skupieniu.
- ..skończyłam. - powiedziałam kończąc opowieść.
- A więc.. jestem Twoim bratem? Muszę zadzwonić do mamy.
- Harry macie tych samych ojców. - powiedział Liam.
- To dzwonie do naszego ojca. - powiedział Hazza. Podeszłam do chłopaka.
- Powiedz żeby przyjechał. Chcę z nim porozmawiać. - szepnęłam. Chłopak kiwnął głową. Mój prawdziwy ojciec miał być za pół godziny. Czekałam w skupieniu z Harrym na niego.

Rozdział 21

Weszłam i ujrzałam pięknie przyszykowane śniadanie.  Przy stole siedziała reszta. Podeszłam z Niallem. Chłopak odsunął moje krzesło i pokazał ręką abym usiadła. Spojrzałam na wszystkich. Mieli wielkie banany na twarzy. Usiadłam, a Liam podał mi talerz.
- Nałóż sobie. - powiedział. Spojrzałam na sałatkę, kurczaka oraz kanapki z dżemem. Uśmiechnęłam się. Nałożyłam sobie sałatki i kawałek kurczaka. Mój ukochany wziął się oczywiście za kanapki. Rozmawialiśmy o imprezie, którą chcieli urządzić chłopcy. Zapytali mnie o zdanie. Byłam zdziwiona tym pytaniem.
- Czemu to ode mnie zależy?
- Bo wiesz.. myśleliśmy, że z powodu śmierci Bartka nie będziesz chciała żeby teraz robić imprezę. - powiedział Harry.
- Chętnie odreaguję. - powiedziałam z uśmiechem. - Więc kiedy ta impreza?
- Myśleliśmy, że jutro. - odrzekł z uśmiechem Louis.
- Okej! - rzuciłam idąc do pokoju. - Dobranoc.
- Pa. - powiedzieli wszyscy chórem. Nagle ktoś złapał mnie za rękę. Obejrzałam się i zobaczyłam blondyna. Uśmiechnęłam i bez słowa pociągnęłam go za sobą. Usiadłam na łóżku. Chłopak usiadł koło mnie.
- Jutro chcę żebyś obudziła się z uśmiechem na twarzy koło mnie leżąc w bieliźnie. - powiedział śmiejąc się. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się.
- Dla Ciebie wszystko. - zdjęłam z siebie bluzkę. Położyłam się a na mnie blondyn. Było cudownie. Cieszyłam się, że Niall w końcu się na to zdecydował. Z tego co wiem Niall bał się, że nie będę chciała z powodu mojej historii z Bartkiem. Byłam szczęśliwa jak nigdy. Oddałam się cała chłopakowi. Nie miałam przed nim tajemnic i nigdy nie będę miała. Obudził mnie krzyk Harrego z dołu. Wstałam z łóżka ziewając. Spojrzałam na leżącego obok mnie Nialla który bawił się kosmykiem moich włosów.
- Cześć kochanie. - szepnął, wstając.
- Witaj. - powiedziałam dając mu buziaka. - Było cudownie kotku.
- Też tak uważam. - uśmiechnął się do mnie. Nagle ktoś zapukał do drzwi.
- Kto tam? - zapytałam ubierając już koszulkę Nialla.
- Harry. Mogę wejść?
- Jasne. - rzuciłam. Miałam już na sobie koszulkę. Drzwi się uchyliły. Ujrzałam uśmiechniętą buzię Harrego.
- Nie musicie udawać, że nic się nie działo. - powiedział śmiejąc się. Strzeliłam z Niallem buraka. - Wstajecie bo za dwie godziny impreza się zacznie.
- Tak wcześnie?! - krzyknęłam.
- Wcześnie? Kobieto dochodzi dwudziesta. - jeszcze bardziej zaczął się śmiać. Rzuciłam się po telefon. Faktycznie dochodziła już dwudziesta. Przeraziłam się. Byłam kompletnie nie ogarnięta.
- Harry wyjdź muszę się szykować! Trzeba było mnie obudzić! - krzyknęłam na loczka.  Usłyszałam śmiech z dołu.
- Tak słodko z nim spałaś! - krzyknął Liam. Harry wyszedł śmiejąc się.
- Super. - mruknęłam pod nosem otwierając szafę. - W co ja się ubiorę?
- W cokolwiek. - powiedział Niall. - We wszystkim Ci ładnie.
- Niall, proszę Cię! - chłopak podszedł i objął mnie od tyłu.
- Sądzę, że powinnaś ubrać to. - wskazał na czerwone rurki i biały top z nadrukiem.
- I do tego conversy! - wykrzyknęłam i pocałowałam chłopaka. Niall spojrzał na mnie i zgodził się. Zaczęłam się przebierać. Poszłam do łazienki umyć głowę i pomalować się. Szybko wysuszyłam głowę i zakręciłam włosy. Spojrzałam na zegarek. Impreza zaczynała się o dziesiątej. Była 21:30. Odetchnęłam. Zeszłam na dół lecz nikogo nie było. Zostawili karteczkę.
Poszliśmy do sklepu. Wrócimy zaraz! Buziaki. 
Chłopaki i Milena ;*
Wszystko było gotowe oprócz alkoholu i przekąsek. Usiadłam i włączyłam wieżę. Puściłam muzykę. Rozejrzałam się po domu. Wydawało mi się że ktoś chodzi po domu. Nikogo nie było. Nagle coś upadło. Przestraszyłam się. Pobiegłam do kuchni po nóż. Chwyciłam jego rączkę i stanęłam na przedpokoju. 
- Gdzie jesteś skurwysynu? - zapytałam głośno. Jednak nikt się nie odezwał. Nagle ktoś zaczął powoli przekręcać klamkę w drzwiach. Stanęłam i wpatrywałam się kto wejdzie do domu. Rzuciłam się na przerażonego Zayna. On jednak złapał moją rękę. 
- Miłe przywitanie. - powiedział zaskoczony. - Naprawdę tak mnie nie lubisz? 
- Zayn! - przytuliłam go. - Tak się cieszę, że to Ty!  
- Co się stało? - zapytał. 
- Wdawało mi się że ktoś jest w domu i wtedy się coś stłukło poszłam do kuchni i wzięłam ten nóż. - byłam przerażona. Chłopak złapał rączkę od noża i powoli zaczął chodzić po domu. Złapałam się jego kurtki i szłam tuż za nim. Obeszliśmy cały dom lecz nikogo nie było. Znaleźliśmy jednak parę ciekawych rzeczy. Drzwi wejściowe tylne były szeroko otwarte i lampka na korytarzu na drugim piętrze była stłuczona. 
- Ktoś tu był. - powiedziałam. 
- Tak.. i dobrze, że przyszedłem. Sama byś sobie nie dała rady. 
- Dałabym! Nie jestem taka słaba! - odskoczyłam od chłopaka. Śmiał się ze mnie. Usłyszeliśmy głos chłopaków z dołu. Zbiegłam szybko i rzuciłam się wszystkim na szyję. 
- Ktoś był w domu.. - powiedziałam. 
- Ale nic Ci nie jest? - spytał podenerwowany Louis. 
- Zayn tu był.. - powiedziałam z ulgą. 
- Ale widzieliście togo kogoś? 
- Ja słyszałam. I jeszcze jest stłuczona lampka na drugim piętrze, a i drzwi tyle były otwarte. 
- Kurw*! - usłyszeliśmy krzyk Zayna. Pobiegłam na górę. Chłopak zbierał kawałki szkła i przeciął się. Krew była wszędzie. 
- Niechcący. - szepnął. 
- Tak wiem. - uśmiechnęłam się. Milena przyszła z bandażem i owinęła mu to. Chłopak pocałował ją. 
- Gotowe. - powiedziała z bananem na twarzy. 
- Jesteś cudowna. - odrzekł Zayn. Niall zdążył posprzątać szkło aby nikt nie zrobił sobie krzywdy. Chłopcy przyszykowali resztę. Było idealnie. Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Otworzyłam i zobaczyłam pare osób. Przywitałam ich ciepło. Stałam przy drzwiach zapraszając gości. Wszyscy weszli i mogliśmy się bawić. W pewnym momencie znów rozległ się dzwonek do drzwi poszłam otworzyć. Stala tam wysoka ciemnowłosa dziewczyna. 
- Cześć. - rzuciła oschle i weszła. 
- Popatrzyłam na nią zdziwiona. Poszłam się napić. Wszyscy świetnie się bawili. Nagle podeszła do mnie ta dziewczyna i zapytała. 
- Gdzie jest Niall? 
- Nie wiem. - powiedziałam i odeszłam. Patrzyłam na nią z daleka. Kogoś mi przypominała, gdzieś ją widziałam. Nagle nastolatka wyszła do ogrodu uradowana. Poszłam za nią. Nie myliłam się. Dziewczyna ujrzała Nialla. Podeszła do niego i zaczęła go całować. Łzy napłynęły mi do oczu. Wybiegłam z pokoju. W drzwiach zatrzymał mnie Louis. Nie miałam ochoty z nikim gadać. Ominęłam go i biegłam dalej. Słyszałam jak ktoś biegnie za mną. Nie umiałam powstrzymać łez. Wbiegłam w ciemny las. Potknęłam się o kamień. Upadałam. Chciałam wstać lecz zobaczyłam czyjąś rękę przed moim nosem. Położyłam delikatnie dłoń na ogromnej ręce. Wstałam. 
- Co się stało? Czemu płaczesz? - zapytał opiekuńczo Louis. Nie odpowiadałam. - Kurw* Oliwia powiedz mi! 
- Niall.. - płakałam jeszcze bardziej. 
- Co z nim? - Lou przeraził się. 
- On.. mnie zdradził.. - głos załamał mi się. - Widziałam go w ogrodzie z jakąś dziewczyną. Ona go pocałowała..
- Co?! - krzyknął Lou. Wyciągnął telefon i wybrał numer do Nialla. Chłopak odebrał. - Co Ty sobie wyobrażasz?! Zdradziłeś ją na jej oczach?! Ona teraz płacze! Przez Ciebie!
- Tak wiem. - Niall miał załamany głos. - Nie chciałem. Ona sama podeszła. Gdy ujrzałem Oliwię odepchnąłem tą dziewczynę i pobiegłem za nią. Jednak zgubiłem ją. Gdzie ona jest? - wzięłam telefon Louisa w swoje trzęsące się dłonie i przyłożyłam do ucha. 
- Teraz nie mam ochoty z Tobą rozmawiać. Pogadamy jutro. 
- Oliwia! Kocham Cię! Proszę nie rób mi tego! 
- Nie chcę Cię narazie znać. Muszę odreagować. Dajmy sobie czas. - powiedziałam. 
- Nie chce żadnego czasu! Chcę Ciebie! Oliwia proszę! - krzyczał do słuchawki. Rozłączyłam się. Popatrzyłam na zdenerwowanego Louisa. Chłopak przytulił mnie. Płakałam mu na ramieniu. Kompletnie nie wiem jak, ale rano znalazłam się w domu. Ujrzałam karteczkę koło lampki. 
Jesteśmy w szpitalu. 
Chłopaki i Milena ;*
- Co jest kurw*?! - krzyknęłam.  Szybko wybrałam numer do Harrego. Czekałam niecierpliwie aż odbierze. Sekundy ciągnęły się niemiłosiernie. W końcu!
- Halo? - powiedział zmęczony. 
- Co się dzieje Harry? - zapytałam podenerwowana. - Coś się stało?
- Niall.. - chłopak szepnął. Rzuciłam telefonem o ścianę. Łzy napłynęły mi znów do oczu. Schowałam twarz w dłonie i płakałam. 
_________________________________
brak weny i tyle moi drodzy. 

Rozdział 20

Niall spojrzał na mnie opiekuńczym wzrokiem i złapał za rękę. Spojrzałam na niego i nie wiedziałam co się dzieje. Chłopak uśmiechał się do mnie.
- Witaj cukiereczku. - mówiąc to dał mi buziaka w czoło. - Jak się spało? Martwiłem się.
- Ale co.. co się stało? - zapytałam.
- Uratowałaś topiącą się Milenę a sama zaczęłaś się topić. Liam wyciągnął Cię z wody. Byłaś nieprzytomna przez 9 godzin. - powiedział chłopak. Pocałowałam chłopaka i wtuliłam się w niego. Po czym podeszłam do chłopaka opierającego się o okno.
- Dziękuję. - szepnęłam Liamowi. Chłopak spojrzał na mnie zdezorientowany.
- Za co?
- Za uratowanie mnie. - powiedziałam i przytuliłam się do bruneta. Chłopak także objął mnie swoimi silnymi ramionami.
- Nie ma za co. Kiedy cię ratowałem, myślałem że nie zdążę, że pójdziesz na dno.. - powiedział jego głos się załamywał. Dałam mu palec na usta.
- Cii.. Wszystko już dobrze. - otarłam łzę spływającą po jego policzku. Chłopak objął mnie jeszcze mocniej. Puścił mnie i pokazał na stojący tłum za mną. Podeszłam najpierw do Harrego i Louisa przytuliłam ich mocno. Za nimi stała Milena i Zayn. Podeszłam powoli do nich. Przystanęłam patrząc na Milenę, która miała łzy w oczach. podała mi jakis list. Koperta była otwarta. Domyśliłam się że dziewczyna pewnie ją otworzyła. Blondynka rzuciła mi się na szyję. Czułam jak koszulka staje się mokra.
- Dziękuję Ci. - szepnęła mi do ucha. - Kocham Cię. Nie wiem co bym bez Ciebie zrobiła.
- Ja bez Ciebie nie mogłabym żyć. Co jest w kopercie?
- Zobaczysz, ale nie tu. Idź do swojego pokoju. - powiedziała. Wykonałam jej polecenia. w pokoju usiadłam na łóżku i otworzyłam kopertę. W środku były zdjęcia i jakaś karteczka. Spojrzałam na jedno ze zdjęć. Był na nich Bartek.. Do moich oczy napłynęły łzy. Na następnym zdjęciu byłam ja i mój przyjaciel. Było jeszcze parę zdjęć. Płakałam wręcz ryczałam. Przypomniałam sobie o karteczce. Przeczytałam ją.
Oliwka! Wysyłam ci parę zdjęć Bartka. Proszę zrób coś z nimi. Nie mogę ich mieć tu w domu. Mam też prośbę abyś na pogrzebie wygłosiła o nim mowę. Z powodu ciężkiej choroby nie przyjadę na pogrzeb.. 
Mama Bartka, Nikola. 
Ryczałam jeszcze bardziej miałam ochotę coś sobie zrobić. Cała rozmazana i mokra wybiegłam z domu. Chłopcy popatrzyli się po sobie pytająco. Nagle wybiegli za mną z domu. Biegłam przed siebie, przez las. Było ciemno. W ręce trzymałam zdjęcia. Deszcz zaczął padać. Nagle zatrzymałam się. Stałam tuż przy urwisku. Spojrzałam na zdjęcia w dłoni. Łzy kapały same. Rzuciłam zdjęcia na ziemię i stanęłam na krawędzi. Myślałam czy skoczyć. zostawić wszystkich i pójść do mamy i Bartka. A co z Niallem, Mileną? Popatrzyłam na dół. Urwisko nie było takie wysokie. Miało może wysokość czteropiętrowego domu. jednak upadek i tak mógł być śmiertelny. Rozejrzałam się dookoła. Nikogo nie było. Spojrzałam na gwiazdy i księżyc. Zamyśliłam się. Nagle ktoś złapał mnie za rękę. Przestraszyłam się i prawie poleciałam do przodu. Jednak mój bohater objął mnie w talii. 
- Nie rób tego. Nie zostawiaj mnie samego. - powiedział błagalnym tonem. - jeżeli chcesz umrzeć, umrę z Tobą. Tylko nie chce zostać sam.
- Niall.. - szepnęłam i odwróciłam się do chłopaka. Objęłam jego twarz i pocałowałam go. - Nie mogę tak dłużej. Tracę najbliższych. 
- Jeżeli zginiesz to ja też stracę najbliższą osobę. - Niall płakał. - Nie płacz bo nie mogę na to patrzeć.
- Nie umiem powstrzymać łez. Niall kocham Cię. - chłopak otarł moje łzy rękawem bluzy. Było mi zimno w końcu wybiegłam w samym sweterku. Niall złapał moje trzęsące się ręce i powoli zaczął ściągać bluzę. Podając mi ją uśmiechnął się do mnie. Lecz nie spodziewał się takiej reakcji. Zaczęłam piszczeć, bo w krzakach ukazał się wilk. Nie wiedziałam co robić. Złapałam Nialla mocno i nie chciałam puścić. Chłopak obejrzał się i zobaczył wilka. Przeraził się.
- Stój nieruchomo. - szepnął mi. Wilk podszedł krok do przodu. Chciałam zrobić krok w tył , ale przypomniałam sobie że stoję nad przepaścią i nie mogę się ruszyć. Niekomfortowa sytuacja. Nagle usłyszałam kroki. W tle lasu było widać czyjeś sylwetki. Byli to chłopcy. Wilk stał i czaił się na nowo przybyłe ofiary. Szybko stanęłam przed Niallem i krzyknęłam.
- Nie idźcie tu! Wilk! - pociekły mi łzy. zwierzę popatrzyło się na mnie. Podeszło kilka kroków. Przestraszyłam się. Niall trzymał mnie mocno. Nie wiedziałam co teraz się stanie. Nagle zwierzę pisnęło. Ktoś rzucił w nie kamieniem. Rozejrzałam się. To była niska blondynka. Trzymała w garści kilka większych kamieni i rzucała w wilka. Wszyscy przeraziliśmy się. Zwierzę patrzyło na nią. Polowało. Dziewczyna nie poddawała się z całej siły rzuciła w wilka aż ten się przestraszył i uciekł . Rzuciłam się na szyję Niallowi. Pocałowałam go i rzuciłam się na szyję Milenie, mojej bohaterce.
- Jesteśmy kwita. - powiedziała zadowolona.
- Dziękuję Ci bardzo! - łzy spływały mi po policzkach. Nagle ktoś objął mnie z tyłu i odciągnął, Milenę też ktoś odciągnął. Obejrzałam się. Był to Niall zaś Milenę odciągnął Zayn. Obie płakałyśmy na ramionach swoich chłopaków. W końcu Zayn, Milena, Harry, Louis i Liam poszli do domy. Ja z Niallem zostałam. Siedziałam na kamieniu i patrzyłam na cudowny wschód słońca. Ujrzałam zdjęcia, które w nocy zgubiłam. Pozbierałam je i schowałam do kieszeni. Blondyn uśmiechnął się do mnie.
- Idziemy do domu mała? - zapytał.
- Sądzę, że tak. - powiedziałam i wstałam z głazu. Złapałam chłopaka za rękę i pociągnęłam. - Idziesz leniuchu?
- To była ciężka noc. Powinniśmy iść spać. - powiedział wstając.
- Dobry pomysł. Więc rusz się. - chłopak wstał i pocałował mnie. Ruszyliśmy w stronę domu. Szliśmy, rozmawiając o Bartku. Pytał jaki on był.
- Najlepszy. - odpowiedziałam szeptem. 

Rozdział 19

Budząc się spojrzałam na zegarek, była dwunasta. Przeciągając się zobaczyłam że nikogo nie ma w pokoju. Nawet potrzebującego odpoczynku Nialla. Zdziwiłam się i wyciągnęłam telefon. Miałam kilka nieodebranych połączeń od Mileny i sms-a od Zayna sprzed dwóch dni. Zadzwoniłam najpierw do przyjaciółki. Nagle usłyszałam głos w słuchawce.
- Halo Milena? Możesz rozmawiać.
- Czekaj. Zaraz pogadamy. - dziewczyna rozłączyła się. Nie wiedziałam co się dzieje. Zawsze miała czas aby ze mną porozmawiać. Bez wahania zadzwoniłam do Hazzy.
- Harry gdzie jesteście?
- Zaraz będziemy mała. - powiedział i także się rozłączył. Nagle do pokoju wpadł cały zespół, a za nimi weszła niska blondynka. Otworzyłam buzię ze zdziwienia. To była Milena.
- Co Ty tu robisz? - krzyknęłam ze szczęścia. Wstałam i rzuciłam jej się na szyję. - Tak bardzo się cieszę że jesteś!
- Ej, masz leżeć! - powiedział stanowczo Louis i wziął mnie na ręce. Zaniósł do łóżka i uśmiechnął się do mnie. - Teraz lepiej.
- Ojeju! Ja chce się przytulić do Mileny!
- Ja się do Ciebie przytulę. - powiedziała blondynka nachylając się nade mną.
- Co Ty tu robisz? - zapytałam.
- Przyjechałam żeby Cię odwiedzić i na pogrzeb.. Bartka. - popatrzyła w okno. - Jak to się stało? Czemu On? Nie potrafię zrozumieć.
- Tak chciał los. - złapałam ją za rękę. Przypomniała mi się noc kiedy mnie zgwałcił i wszystkie nasze chwile, przypomniał mi się Bartek. - Czasami wmawiam sobie, że On jest, w Polsce i żyje. Tylko poprostu się nie odzywa.
- Łatwo powiedzieć. Jednak ja wiem że On.. że jest mu tam lepiej. - blondynka spuściła wzrok. Podszedł do niej Zayn i objął ją. Zaskoczyło mnie to. Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie, a potem do Zayna.
- Dziękuję Ci. - szepnęła do ucha Zaynowi. Chłopak wziął ją za rękę i wyprowadził z sali. Otworzyłam szeroko oczy.
- Czy.. czy wy to widzieliście?! - powiedziałam głośno. - Czy Zayn i.. Milena?
- Tak. - zaśmiał się Liam. - Zayn od dawna się w niej podkochuje. Chyba nadszedł czas aby jej to powiedział.
- No tak.. Ale Milena wyjeżdża do Polski. Związek na odległość?
- Nie no coś Ty. Milena zostaje w Londynie albo my jedziemy do Polski.
- Co?! Do Polski? Ja chce zostać w Londynie. - powiedziałam naburmuszona.
- Okej, okej. Zostaniemy, ale zniszczymy miłość Zayna. - powiedział zapewne specjalnie Hazza.
- Milena tu zostanie! - wszedł do pokoju szczęśliwy Zayn trzymając płaczącą ze szczęścia Milenę na rękach. Posłałam uśmieszek Harremu. Lekarz wszedł do sali i zobaczył wszystkich uśmiechających się.
- Zaraz będziecie się mogli bardziej cieszyć, bo Oliwia może już iść do domu! - krzyknął i zaśmiał się po czym wyszedł. Niall podbiegł do mnie i wziął mnie na ręce. Wtuliłam się w jego ramiona, a on zrobił mi małą karuzelę. Dałam buzi i popatrzyłam mu prosto w oczy.
- Nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie. - szepnęłam.
- Ja także. - odpowiedział. - Kocham Cię najbardziej na świecie.
- Ja Ciebie też mój Blondasku. - uśmiechnęłam się do niego i pocałowałam. Chłopak odstawił mnie na ziemię i zwrócił się do Harrego żeby spakował moje rzeczy.
- Sama to zrobię, spokojnie. - powiedziałam.
- Wyręczymy Cię. - powiedział i popatrzył na Louisa i Liama. Chłopcy kiwnęli głową i ruszyli w stronę łóżka aby spakować ciuchy, kosmetyki i inne duperele. Zobaczyłam Zayna i Milenę rozmawiających ze sobą za drzwiami. Nagle blondyna rzuciła mu się na szyję i pocałowała go. Uśmiechnęłam się do Nialla i pokazałam na zakochanych. Chłopak także się uśmiechnął i objął mnie w pasie.
- Idziemy? - zapytał.
- Jasne. Mam dość szpitali. - odpowiedziałam i spojrzałam na zapinającego walizkę Louisa.
- Gotowe! - krzyknął Liam.
- Chodźmy. - powiedział Harry. Wszyscy ruszyli za Loczkiem. Wychodząc z sali złapałam Milenę za rękę i pociągnęłam ją za sobą.
- Chodźcie gołąbeczki. - uśmiechnęłam się złośliwie do przyjaciółki. Dziewczyna złapała Malika za rękę i ruszyła za nami. Wszyscy wsiedli do busa chłopaków i ruszyliśmy. Jednak nie w stronę hotelu.
- E.. Gdzie my jedziemy? - zapytałam lekko zdenerwowana.
- Zapomniałem! Mamy dla Was niespodziankę, więc proszę siedzieć cicho i się nie odzywać. - powiedział Liam. Popatrzyłam na Milenę, a ona na mnie. Jechaliśmy jeszcze jakieś piętnaście minut. Wysiadając z busa zobaczyłam wielki stary dom nad jeziorem. Niall objął mnie w talii od tyłu i szepnął mi.
- To nasz nowy dom na kilka miesięcy.
- Że co? - spojrzałam na chłopaka. - Jest boski! I jeszcze to jezioro! Dziękuję Wam!
- Ależ nie ma za co. - powiedział Louis. - Będzie fantastycznie. Oprowadzę Was.
- Widzieliśmy już ten dom. Oprowadzałeś nas już z pięć razy. - powiedział znudzony Zayn.
- Ale dziewczyny go nie widziały. - mówiąc to złapał mnie i Milenę za rękę. Pociągnął nas za sobą zostawiając w tyle resztę zespołu. Weszliśmy na ganek i Lou wyciągnął z kieszeni klucze. Otworzył drzwi i nie mogłam uwierzyć. To nie był jakiś super nowoczesny dom. Był taki staroświecki. Byłam się tylko tego, że nie ma tu komputera. Rozejrzałam się dookoła. Stara skórzana kanapa, telewizor, stoliczek i uroczy kominek. Uśmiechnęłam się sama do siebie i ruszyłam w stronę chłopaka. Lou oprowadzał nas dwie godziny. Dom miał trzy piętra. Miałam sypialnie z Niallem, Milena z Zaynem, a reszta osobno. Całe szczęście każdy miał swojego laptopa. Schodząc na dół ujrzałam gotującego Harrego.
- Co tam gotujesz? - zapytałam podchodząc do bruneta.
- Coś na przekąskę dla Liama. - odpowiedział chłopak i spojrzał w stronę leżącego na kanapie chłopaka.
- A co Liam rączek nie ma? - zapytałam głośno, aby leniuch usłyszał.
- Cicho tam! - krzyknął Liam śmiejąc się. Nagle do pokoju wszedł Lou i Niall. Blondyn złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie.
- Przebierz się w strój kąpielowy, idziemy pływać, a wieczorem, ognisko na plaży. - powiedział po cichu. Jednak Harry usłyszał i wrzasnął na dom.
- Idziemy pływać! - Liam zerwał się z kanapy i pobiegł do pokoju. Lou i Harry wbiegli za Liamem. W tym całym zamieszaniu nie zauważyłam jak do pokoju wchodzi Zayn i Milena. Złapałam dziewczynę za rękę i wbiegłam za chłopakami. Otworzyłam mój pokój i zaprosiłam blondynkę.
- Masz strój i się przebieraj idziemy pływać.
- Dobrze wiesz, że nie umiem pływać.
- Tylko się popluskasz. - powiedziałam i uśmiechnęłam się do przyjaciółki.
- Ale nie mów im bo mnie wyśmieją. - powiedziała ze spuszczoną głową. Popatrzyłam na nią z troską.
- Dobrze, nikomu ani słowa. - przytuliłam Milenę do siebie. - No już wskakuj w ten strój.
- Jasne, dziękuję. - odrzekła dziewczyna i uśmiechnęła się do mnie. Wybiegła z pokoju do łazienki i przebrała się w zielone bikini. Ja miałam na sobie żółty strój. Zeszłyśmy na dół do chłopaków. Czekał na nas Liam. Reszty już nie było. Chłopak zauważył nasze zdziwione miny.
- Dmuchają materac. - uśmiechnął się. - Wyglądacie ślicznie.
- Dziękujemy. - odpowiedziałam.
- Chodźcie. - Liam zachęcił nas. Ruszyłam w stronę bruneta. Milena szła za mną. Kiedy doszłyśmy na jezioro chłopaki już pływali. Rzuciłam się do wody i podpłynęłam do chłopaków. Śmialiśmy się i wygłupialiśmy. Szkoda mi było Mileny, która wygrzewała się na słońcu. Oznajmiłam chłopakom że idę na chwilę do domku. Biegnąc uśmiechnęłam się do Mileny. Dziewczyna czytała książkę i także się do mnie uśmiechnęła. Zobaczyłam Zayna podchodzącego do blondynki. Uśmiechnęłam się sama do siebie i pobiegłam dalej. Wzięłam ze swojego pokoju olejek do opalania i książkę ze szpitala, którą pożyczył mi Lou. Złapałam za ręcznik i wybiegłam z domu. Nagle usłyszałam krzyk Mileny i przerażone głosy chłopaków.
- Ona nie umie pływać! Topi się! Szybko płyń ktoś tam! - przeraziłam się i rzuciłam wszystkie rzeczy na trawę. Biegłam najszybciej jak potrafię. Zobaczyłam płaczącego Zayna i Harrego. Louis rzucił się na ratunek blondynce. Niall i Liam stali i czekali na dziewczynę z ręcznikiem. Nagle nie widziałam już blondynki a Lou szukał jej jak igły w stogu siana. Rzuciłam się do wody i zanurkowałam. Ujrzałam dziewczynę spadającą na dno jakieś 10 metrów ode mnie. Wynurzyłam się i nabrałam powietrza. Płynęłam najszybciej jak się da nie spuszczając z dziewczyny wzroku. Zanurkowałam znów i zobaczyłam jak już prawie leży na dnie. Płynęłam w dół w końcu złapałam ją za rękę. Jednak powietrze mi się kończyło. Pociągnęłam ją do góry. Lou czekał aż dziewczyna się wynurzy. Wynurzyła się, a Lou wziął ją i popłynęli do brzegu. Byłam wykończona. Nie umiałam dalej płynąć. Chciałam zamknąć oczy i pójść spać. Znowu się zanurzyłam ale nie z własnej woli. Poprostu tak wyszło. Topiłam się. Nie wiedziałam co się dzieje dookoła, a oczy się zamykały. Nagle poczułam na sobie czyjś dotyk. Nie chciałam wiedzieć kto to. Zamknęłam oczy i słyszałam tylko krzyki, przerażone krzyki chłopaków.
- Milena się budzi! - krzyknął Zayn w pewnym momencie. Odetchnęłam z ulgą. - Co z Oliwą?! Niall co z nią?!
- Nie chce się budzić! - poczułam krople łez spadających na moje zimne ciało. - Co mam robić?!
- Sztuczne oddychanie, masaż serca, cokolwiek! - wrzasnął Lou, który nagle znalazł się koło mnie. - Oddycha.
- To ja wiem! Czemu się nie budzi? - powiedział Niall.
- Jest wykończona. Powinna spać. Zasłużyła. - oznajmił Lou. Ktoś wziął mnie na ręce i gdzieś przeniósł. Nie wiem gdzie bo zasnęłam. Nie słyszałam nic. Zostałam tylko ja i mój sen.

Rozdział 18

Rano usłyszałam głos lekarzy. Zobaczyłam Louisa rozmawiającego z dwoma lekarzami. Był skupiony na tym co mówią do niego lekarze, więc może znaleźli sposób na uratowanie Nialla. Popatrzyłam na Blondyna. Wyglądał jakby spał. Chciałam żeby spał.. Oderwałam wzrok od ukochanego i rozejrzałam się po pokoju. Na kanapie stojącej naprzeciw łóżka Nialla leżał skulony Zayn i Liam. Musieli długo nie spać i zasnęli. Popatrzyłam niepewnie na Louisa. Chłopak uśmiechnął się. Może miał dobre wieści.. Przyglądałam się mu dokładnie. Po pięciu minutach skończył wyczerpującą rozmowę z lekarzami i wszedł do pokoju.
- Mam dobre wieści. - szepnął, bo nie chciał obudzić chłopaków. - Niall wyzdrowieje. Wystarczy że znajdą krew. Niall ma bardzo popularną grupę krwi więc każdy prawie może ją oddać.. - odetchnęłam z ulgą.
- Ja oddam mu krew. Tak się cieszę, że wyzdrowieje.. Za ile się przebudzi?
- Po transfuzji. Lekarze są gotowi wystarczy dawca. Jesteś pewna że Ty chcesz mu ją dać?
- W stu procentach. - powiedziałam i rzuciłam się Louisowi na szyję. - Tak się cieszę. - jeszcze raz szepnęłam.
- Ja też się cieszę. Dobra czas obudzić śpiochów i podzielić się z nimi dobrą informacją. - powiedział brunet. Nie mogłam się powstrzymać i rzuciłam się na kanapę na której leżała trójka chłopców.
- Obudźcie się! Mamy dobre wieści! No już. Wstawać! - krzyknęłam z wielkim bananem na twarzy. Chłopcy powoli jak żółwie wstali z kanapy. Przetarli oczy i ziewnęli.
- Co to za dobra wiadomość? - zapytał Liam.
- Niallowi wystarczy transfuzja krwi. - powiedziałam. - Ja mu ją oddam.
- Nareszcie coś wiadomo! - wykrzyknął Zayn i przytulił się do mnie.
- Czas na zbiorowy uścisk! - krzyknął Harry i razem z Louisem i Liamem przytulili się do nas. - To kiedy ta transfuzja?
- Zaraz. - powiedziałam. Odczepiając się od chłopców. Nagle do sali wszedł lekarz.
- Czy któreś z was zdecydowało się na oddanie krwi? - zapytał z uśmiechem.
- Tak, ja. - powiedziałam.
- Proszę za mną panienko. - odrzekł. Według jego wskazówek poszłam za nim. Strasznie bałam się strzykawek i w ogóle szpitala. Ale wiedziałam że robię to dla ukochanego. Weszłam do gabinetu i rozmawiałam z pielęgniarką. Musiałam coś podpisać, więc zrobiłam to bez wahania. Nie wiem co się dokładnie działo bo zasnęłam. Zapadłam w sen. Śniło mi się wszystko co najlepsze, że Niall wyzdrowiał i wszystko się uspokoiło.
---
Obudziłam się i zobaczyłam leżącego obok mnie Nialla patrzał na mnie z czułością. Łzy napłynęły mi do oczu. 
- Nareszcie! - krzyknęłam i wstałam. Zakręciło mi się w głowie ale olałam to. Przytuliłam się do chłopaka choć nogi miałam jak z waty i myślałam że zaraz się przewrócę. Niall objął mnie w pasie abym nie upadła i pocałował mnie na powitanie.
- Jak się spało? - zapytał czule. - Tęskniłem za Tobą.
- Ja.. tak się o Ciebie bałam. Przepraszam..
- Przepraszasz?! Nie masz za co. Jednak ja Ci dziękuję. Uratowałaś mnie. Jestem Twoim dłużnikiem. Kocham Cię mała. - powiedział i mocniej mnie objął. Jego i moja koszulka stawała się coraz bardziej mokra.
- Też Cię kocham. Nie wiem co bym zrobiła bez Ciebie.
- Nawet tak nie myśl, będę zawsze przy Tobie. Nawet gdyby mnie zabrakło.. będę tu. - powiedział i pokazał na moje serce. Wzruszyłam się. Był taki słodki i niewinny. Tak bardzo go kochałam. Nie powiedziałam nic. Kompletnie mnie zatkało. Wtuliłam się w ukochanego i pocałowałam go namiętnie. Odwzajemnił pocałunek.
- O! Gołąbeczki wstały! - krzyknęli chłopcy, którzy właśnie weszli do sali.  Nie patrząc na to, że mnie zgnietli położyli się na nas. Wszyscy śmialiśmy się do wieczora. Później chłopcy zostawili mnie samą z Niallem i pojechali do domu odpocząć.
- Kocham Cię tak bardzo. - powiedział Niall przyglądając się mi uważnie.
- Ja Ciebie też kotku. - wysłałam mu buziaka. Wyciągnęłam książkę, którą polecił Louis i zaczęłam czytać. - Odpocznij.
- Ty też powinnaś. - powiedział i zamknął oczy. - Chciałbym żebyśmy byli jak Edward i Bella. Bo oni spędzili ze sobą całe życie, całą wieczność. Chciałbym abyś zawsze była moją małą myszką. Nie wiem co bym bez Ciebie zrobił.
- Obiecaj mi coś. - powiedziałam odchylając książkę od twarzy. - Będziesz zawsze, okej? Czy będzie lało, czy wichura jakaś, wojna, tornado czy inne katastrofy. Będziesz zawsze przy mnie.
- Obiecuję. - powiedział Niall i zasnął. Na mojej twarzy zagościł wielki banan. Popatrzyłam na mojego księcia i dalej przeszłam do czytania lektury. Nie wiem nawet kiedy, ale zasnęłam. Rano usłyszałam śmiechy chłopców. Założyłam poduszkę na głowę i usłyszałam jeszcze głośniejszy śmiech.
- Ona chce spać! - wydarł się na resztę Liam.
- Dziękuję. - powiedziałam pod nosem i zasnęłam. 

Rozdział 17

- Jest tu kto? - zapytałam po obudzeniu się. Leżałam w szpitalnym łóżku. - Nie no znowu szpital?
Rozglądałam się po pokoju lecz nikogo nie było ani śladu żywego człowieka. Obok łóżka, na stoliku stały czekoladki i róże w wazonie. Wstałam i podeszłam do drzwi. Wtem do pokoju wbiegła pielęgniarka.
- Ależ panienko! Nie może panienka wstawać. Już do łóżka! - powiedziała mocno zdenerwowana.
- Gdzie są moi przyjaciele? - zapytałam zdezorientowana.
- Ci młodzi panowie co z panienką przyjechali?
- Tak cała piątka.
- Po pierwsze była ich czwórka. A oni poszli do innego pokoju do kolegi.
- Jakiego kolegi?
- Sprawdzę.. Do pana Nialla Horana. - kobieta uśmiechnęła się do mnie. Stanęłam.
- Co mu się stało?! - tak się bałam. - Może pani zawołać choć jednego z chłopaków?
- Wedle życzenia. - pielęgniarka wyszła z sali. Czekałam zdenerwowana na jednego z chłopaków. W końcu do sali wbiegł Zayn. Podbiegł do mnie i przytulił mocno.
- Co się stało Niallowi? - szepnęłam mu do ucha. Poczułam jak moja koszulka staje się mokra. Wiedziałam że coś się stało. Coś bardzo złego i smutnego.
- Słoneczko jak myśmy się o Ciebie bali! Byłaś w śpiączce przez tydzień. - mówił Malik szlochając. - Z Niallem.. to długa historia.
- Lubię długie opowieści. - powiedziałam.
- No więc.. Kiedy trafiłaś do szpitala.. Nie wiem w jaki sposób dowiedział się o tym Twój ojciec. Niall był z Tobą sam. Zaskoczył go od tyłu. Niall spadł z krzesła, a Twój ojciec zaczął go kopać i szarpać nim po całej podłodze. Niall stracił przytomność lecz on dalej nie przestawał.. Wtedy wbiegliśmy my a zaraz za nami ochroniarze, którzy zabrali Twojego ojca. Przebywa na komisariacie.
- Dobra nie obchodzi mnie to! Co jest Niallowi?! - płakałam.
- Ma połamane żebra, rękę i stracił dużo krwi, bo Twój ojciec jak nim szarpał to Niall uderzył się o metalową nóżkę od stolika. Lekarze szybko zabrali go i zbadali. Przeszedł już operację. Jest podłączony do parunastu urządzeń. Jeszcze się nie wybudził. - powiedział załamanym głosem Zayn.
- Czy wyzdrowieje? - głos załamywał mi się z każdym wypowiedzianym przeze mnie słowem.
- Lekarze mówią że pół na pół. Może się już nie wybudzić. Musieli już kilka razy interweniować bo jego serce od czasu do czasu staje.. Boję się o niego.. - Zayn płakał razem ze mną. Czułam jakby ktoś wyrywał mi serce z klatki piersiowej. Coraz szybciej oddychałam. Popatrzyłam na Zayna. Chłopak złapał mnie za rękę.
- Co się dzieje? Słoneczko! Uspokój się.. - był taki zdenerwowany. Do pokoju wszedł Louis i Liam. Zamarli. Patrzyli na mnie nieprzytomnym wzrokiem. Louis podbiegł do mnie.
- Zayn co jej jest?! Czemu ona tak szybko oddycha?! - zdenerwował się. Liam podszedł do mnie i pogłaskał mnie po włosach.
- Wszystko będzie dobrze. Oddychaj powoli. Wdech i wydech. Policz do dziesięciu. - powiedział spokojnie. Wykonałam czynności jakie mi polecił. Po pięciu minutach było już normalnie. Wszyscy się uspokoili.
- Chcę go zobaczyć. - oznajmiłam całej trójce.
- Musisz leżeć. - odrzekł Louis.
- Muszę go zobaczyć! - łzy spływały powoli po moich bladych policzkach.
- Pozwólmy jej. - powiedział Liam. - Przyprowadzę wózek.
- Napewno? - zapytał Zayn.
- Kocham go najbardziej na świecie nie mogę go teraz zostawić. On mnie potrzebuje. - powiedziałam przez łzy. Do pokoju wszedł Liam z wózkiem. Usiadłam na nim powoli i ruszyliśmy w stronę pokoju Nialla. Spojrzałam na Louisa. Chłopak uśmiechnął się do mnie, choć wiedział że to nie dobry moment na takie uśmiechy. Podjechaliśmy pod pokój 333. Zza szyby zobaczyłam zapłakanego Loczka. Zrobiło mi się go żal. Harry podszedł do mnie i przytulił mnie mocno.
- Jak się czujesz?
- To podchwytliwe pytanie? - w końcu czułam się dobrze, ale w głębi duszy czułam że nie było dobrze. Spojrzałam na Hazzę. Miał takie czerwone oczy. Z resztą moje zapewne lepiej nie wyglądały..
- Trzymaj się. - powiedział Loczek. Liam zaprowadził mnie do ukochanego. Rzuciłam się do niego, trzymając go za rękę mówiłam do niego, choć nie byłam pewna czy mnie słyszy.
- Wyzdrowiej, proszę. Nie zostawiaj mnie samej tutaj. Bez Ciebie to nie będzie to samo życie! Niall wróć do mnie. Nie chcę Cię stracić. Proszę Niall nie umieraj.. - płakałam jak małe dziecko. Pomyślałam jaka ze mnie idiotka jeżeli on jest w śpiączce.. Siedziałam przy nim długo w końcu zasnęłam oparta o jego tors. Ciągle myślałam tylko o nim. Chciałam żeby wyzdrowiał. Tak bardzo się o niego bałam. Nie tylko ja bo i reszta zespołu nie mogła spać. Wszyscy myśleliśmy tylko o Niallu.

Rozdział 16

Rano otworzyłam i ujrzałam na stoliku miskę płatków i jakąś karteczkę. Sięgnęłam po kawałek papieru i odczytałam: Oliwia! Wybraliśmy się na spacer. Tak słodko spałaś że nie chcieliśmy Cię budzić. Zjedz coś i się ubierz. Wrócimy o 10. Smacznego! Zgniotłam karteczkę i rzuciłam na podłogę. Wzięłam talerz i zjadłam płatki. Spojrzałam jeszcze na zegarek. Była ósma.
- I co ja mam robić przez dwie godziny w tym pokoju?! - krzyknęłam sama do siebie. Poszłam się umyć i usiadłam przed TV. Jednak nic ciekawego nie było. Rozmyślając o wczorajszym zdarzeniach pogrążyłam się w smutku. Siedziałam na podłodze oparta o kanapę. Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do Nialla.
- Cześć skarbie. - powiedział mój książę z bajki. - Słyszę, że już wstałaś. Zjadłaś już?
- Hej Niall. Nie śpię już od godziny. Zjadłam wszystko. Za ile będziecie? Ten pokój jest okropny jak siedzi się w nim samemu.
- Już wracamy. Powinniśmy być za 20 minut.
- Eh.. No dobra. Pośpieszcie się. Tęsknię! - powiedziałam.
- Ja też kochanie. Kocham Cię.
- Ja Ciebie też. -  odpowiedziałam i rozłączyłam się. Przełączyłam i zobaczyłam, że lecą wiadomości. Z ciekawością oglądałam program. Było coś o schronisku, o pożarze. Poszłam nalać sobie czegoś do picia. Wróciłam i zobaczyłam wiadomość o śmiertelnym wypadku.
Kierowca czarnego volvo wpadło do rzeki. Zrobiłam głośniej. W rzece Tamiza odnaleziony samochód a w nim ciało młodego człowieka. Policja wciąż szuka najbliższych chłopaka. Wiemy w stu procentach, że nie był z Londynu. Oto kilka słów o nastolatku od komendanta Harrisa. Chłopak miał przy sobie jeden bilet do Polski. Prawdopodobnie leciał na lotnisko. Zdarzenie miało miejsce około 2 w nocy. Jeżeli ktoś posiada jakiekolwiek informacje na temat szatyna niech zgłosi się na najbliższy komisariat.
- Zaraz, zaraz! To jest samochód Bartka! Bilet do Polski?! To on.. - łzy spływały mi po policzkach. Niezależnie od tego co mi zrobił nie mogłam od tak wyrzucić z pamięci naszych wspólnych chwil. Coraz bardziej ryczałam. Czułam jak świat staje do góry nogami. Właśnie straciłam kogoś kto był dla mnie ważny. Nie mogłam wytrzymać. Wykręciłam numer do Nialla, w sumie nie wiem po co to zrobiłam. Usłyszałam głos w słuchawce.
- Halo? Oliwia! Słyszysz mnie? Już jesteśmy blisko będziemy za 3 minuty! - nie umiałam nic powiedzieć. Telefon poprostu wypadł mi z rąk. Usiadłam i schowałam twarz w rękach.
- Już nigdy go nie zobaczę.. - mówiłam do siebie. Wtedy do pokoju wbiegli zadyszani chłopcy. Niall rzucił się w moją stronę i uklęknął przy mnie.
- Co się stało?! Powiedz coś wreszcie.. - płakał. Zaczerpnęłam powietrza i odpowiedziałam mu:
- Bartek.. - zaczęłam po cichu. - On.. nie żyje.
- Jak to? - zdziwił się Harry, który nagle wraz z resztą zespołu znalazł się przy mnie.
- Miał wypadek.. wpadł do rzeki. - nie umiałam zrozumieć czemu on. - To moja wina! Gdybym do niego wtedy nie zadzwoniła wszystko byłoby okej. Jaka ze mnie idiotka!
- Nie mów tak bo wiemy że tak nie jest. Najwyraźniej tak chciał..
- Los?! Może los chce żebym ja tez jutro wpadła pod auto! - nie mogłam się ogarnąć.
- Nawet tak nie myśl.. - powiedział opiekuńczym głosem Zayn. Chciałam wstać i wyjść. Powoli uniosłam głowę.
- Chcę się przejść.. - rzekłam.
- Idziemy z Tobą. Tylko gdzie? - zapytał Niall.
- Chcę iść sama.. - powiedziałam, zastanawiając się czy to dobry pomysł.
- Albo chociaż niech tylko jeden idzie.. - zaproponował Louis. - Może Liam co? Niall powinien odpocząć. - popatrzyłam z grymasem na Louisa. W końcu zrozumiałam że się o mnie martwią i zgodziłam się. Przytuliłam każdego z nich a Nialla pocałowałam. Wzięłam Liama za jego wielką dłoń i ruszyłam ku wyjściu. Myślałam gdzie pójść. Nagle wpadałam na pomysł by zobaczyć miejsce wypadku. Złapałam taksówkę i poprosiłam na Rivers street. Taksówkarz kiwnął głową i po 10 minutach byliśmy na miejscu. Dałam należny napiwek i wybiegłam z taksówki. Stałam na krawędzi mostu. Mimo że miałam straszny lęk wysokości nie bałam się patrzeć w dół. Liam złapał mnie za ręce.
- To tutaj zginął. - mówiąc to pokapały mi łzy. Odwróciłam się do bruneta i schowałam twarz w jego kurtkę. Płakałam, w końcu nie codziennie traci się kogoś bliskiego. - Niezależnie od tego co mi zrobił i tak go kocham.
- Nie płacz już. Jest mu tam lepiej. Wierze że będzie na Ciebie czekał żeby Cię za to przeprosić.
- Tak myślisz?
- Ja to wiem. - Liam uśmiechnął się do mnie szeroko. Odwzajemniłam ten uśmiech. Jednak i tak nie umiałam powstrzymać łez. - Jesteś wykończona. Wszystko w porządku. Lekko się kiwasz.
- Tak.. Chyba wszystko gra. Tylko głowa mnie boli, może to od płaczu.
- A może od wstrząśnienia mózgu. - Liam popatrzył na mnie uważnie. - Powinnaś usiąść. Kręci Ci się w głowie?
- Trochę.. Skąd Ty to wszystko wiesz?
- Zgaduje, moja droga, zgaduje. - mówiąc to posadził mnie na ławkę i odszedł kilka metrów dalej by zatelefonować. Siedziałam i dalej nie potrafiłam się ogarnąć. Już nigdy nie zobaczę Bartka.. Nagle świat zaczął się kręcić. Czułam się jak na jakiejś karuzeli. Rozglądałam się wokoło ale zobaczyłam tylko Liama biegnącego w moją stronę. Potem zapadła ciemność.

Rozdział 15

- Niech ja go tylko spotkam.. - mówił Louis. Przejmował się był wkurzony.
- Oprócz tego nic Ci nie zrobił? - zapytał Niall.
- Będę miała parę siniaków.. - odpowiedziałam ze spuszczoną głową.
- Cholera! - krzyknął Louis i kopnął mały stoliczek stojący koło kanapy. Rozległ się huk pękającego szkła. - Wiedziałem, że mu nie można ufać!
- Co się stało to się nie odstanie. - powiedział Liam. - Może powinniśmy to zgłosić na policję?
- Dobry pomysł! Jutro rano pojedziemy na komendę. - powiedział Harry. Nie wiedziałam czy to dobry pomysł. Po chwili zastanowienia odpowiedziałam:
- Dobra.. Teraz idę się położyć. Chcę się z tym wszystkim przespać.
- Idź. Wyśpij się. - powiedział Louis. Wyszłam z salonu i ruszyłam w kierunku sypialni. Obejrzałam się do tyłu. Chłopcy się nie ruszyli tylko szeptali coś pod nosem. Położyłam się na łóżko i zakryłam twarz poduszką. Płakałam i rozmyślałam co dalej. Tak ryczałam, że nie usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi od pokoju.
- Nie przejmuj się złapią zboczeńca i po sprawie. - powiedział głaskając mnie po włosach Niall. - Nie płacz już.
- Nie o to mi chodzi. Boję się tego co sobie o mnie myślicie. Kolejny kłopot na głowie. To już przesada. Gdy mnie nie było z wami nie mieliście takich problemów.. - powiedziałam, odwracając się do Blondyna.
- Żałujesz, że wróciłaś do Londynu?
- Nie! Poprostu narobiłam kłopotów. - powiedziałam odwracając wzrok w stronę okna. - Kocham Cię Niall. I nie wiem co o mnie sobie myślisz, ale moje uczucie do Ciebie nigdy nie wygaśnie. Nie chcę żeby to się skończyło..
- Nic się nie skończy! Kocham Cię niezależnie od tego co się stało i co się stanie. Bez Ciebie nie mógłbym normalnie funkcjonować. Jesteś moim sercem, stracić Ciebie to jak stracić siebie. - mówiąc to poczułam, że znalazłam tego jedynego. Kochałam go nad życie . Bez niego życie nie byłoby życiem. Ujął moją twarz i pocałował namiętnie. Wtem do pokoju wszedł Zayn.
- Mogę ja z nią pogadać? - zapytał patrząc na nas.
- Poczekaj sekundkę. - Niall znów objął moją twarz i pocałował po czym wyszedł z pokoju. Siedziałam cicho i rozmyślałam o czym Zayn chce ze mną gadać.
- Jak tam? - spytał.
- Dobrze.. Muszę się pogodzić z tym co się stało. Przepraszam za kłopoty.
- Żaden kłopot. Bez Ciebie życie byłoby nudne. Dzięki Tobie nie nudzi nam się. - Malik uśmiechnął się do mnie. - Zawsze potrafisz nas rozweselić, przyprawić o płacz lub wprowadzić nas w szał.
- Pocieszające. - odpowiedziałam z sarkazmem.
- Cieszę się że do nas wróciłaś. - Mulat pocałował mnie w czoło. - Idź spać. Jutro czeka nas podróż na komendę i długa rozmowa z policjantem. Wszystko będzie dobrze. Kolorowych snów mała.
- Dobranoc. - odpowiedziałam i zamknęłam oczy. Myślałam o dniu jutrzejszym i o tym co się dzisiaj zdarzyło. Jeszcze tylko parę łez mi pokapało i zasnęłam.

Rozdział 14

Przez długi czas stałam tak zaryczana. Louis nie mógł się powstrzymać żeby podejść i coś na serio zrobić Bartkowi. Pierwszy raz widziałam jak wszyscy są tak bardzo wkurzeni.
- Czego od niej chcesz?! - pytał podenerwowany Niall.
- Idźcie do hotelu ona wróci za 2 godziny, cała i zdrowa. Macie moje słowo.
- Nie wiem czy możemy Ci ufać.. - powiedział Zayn.
- Jak nie pójdziecie to zobaczycie ją w trumnie!
- Już idziemy.. ale za 2h ma być cała i zdrowa!
- Ok. - odpowiedział Bartek. Nie wiedziałam co chce zrobić. Zobaczyłam tylko 5 sylwetek, które wchodziły do hotelu. Bartek wziął scyzoryk z mojej szyi. Chciałam rzucić się w ucieczkę lecz złapał mnie od tyłu.
- Zostaliśmy we dwoje. Zawsze o tym marzyłem. - szepnął mi do ucha. Jego ręce wędrowały po całym moim ciele. Już wiedziałam co chce mi zrobić. Płakałam i krzyczałam. Jednak to go nie powstrzymywało. Zaprowadził mnie do swojego auta. Wyrywałam się, kopałam go. Nic nie działało. Rozebrał mnie i położył na tylnych siedzeniach samochodu.
- Co w Ciebie wstąpiło?! Ogarnij się! - krzyczałam.
- Zawsze tego chciałem lecz Ty nigdy. Muszę postąpić brutalnie. - odpowiedział mi. Jego ręce wędrowały po całym moim ciele. Nie mogłam nic zrobić. Nie tak miał wyglądać mój pierwszy raz i nie miał być nim napewno Bartek. Przez parę minut jeszcze nie dawałam się.
- Przepraszam.- szepnął mi do ucha, wyrzucił z auta i odjechał. Ubrałam się szybko. Nie wiem, która była godzina. Siedziałam i nie mogłam się pozbierać po tym zdarzeniu. Zostałam zgwałcona. To nie było miłe. Ryczałam jak dziecko nie wiedząc co się wokół mnie dzieje. Nie chciałam wracać do domu. Co ja im powiem? Musiałam powiedzieć im prawdę. Wstałam i podeszłam do drzwi hotelu. W tym samym momencie z hotelu wychodzili chłopcy. Chcieli mnie szukać.
- Co się stało?! Nic Ci nie jest?! - wypytywał mnie Niall. - Chodź do domu. Wszystko nam opowiesz.
Szłam za chłopakami. Wlokłam się jak żółw. Nagle ktoś podniósł mnie i niósł na rękach.
- Wszystko będzie dobrze. - szepnął mi do ucha mój najukochańszy. Zaniósł mnie do pokoju. Louis zrobił mi herbatę i usiadł na kanapie. Wszyscy czekali co im powiem.
- Opowiadaj. - rozkazał Liam. Zaczęłam opowiadać im zdarzenia sprzed dwóch godzin. Nie przerywali mi. Niall trzymał mnie ciągle za rękę. Dodawał mi otuchy. Powiedziałam wszystko ze szczegółami.
- Skończyłam. To wszystko. - płakałam dalej. Chłopaki siedzieli cicho. Nie wiedziałam co powiedzieć. Bałam się co oni mi powiedzą. Niall trzymał mnie mocno za rękę. Louis siedział i patrzył na mnie nieprzytomnie, ręce zaciskał w pięści. Nie wiedziałam czy chce mnie uderzyć czy poprostu powstrzymuje emocje. Harry i Zayn wstali. Liam siedział ze splecionymi rękami. Czekałam na ich odpowiedź. Sama nie wiedziałam co powiedzieć.