Archiwum bloga

piąteczka ♥

Idąc ciemną, długą ulicą co chwila spoglądałam na mój brzuch. Wyobrażałam sobie siebie za parę miesięcy z wielkim brzucholem i wokół mnie paparazzi i te nagłówki "Dziewczyna Zayna Malika znowu w ciąży". No właśnie teraz już nie dziewczyna tylko narzeczona. Teraz trzeba załatwiać wiele spraw, sukienka, wesela itd. Z resztą zobaczymy jak to będzie. Mam nadzieję że dobrze. Zagapiłam się i jak przystało na moją niezdarność walnęłam głową w słup. Zachwiałam się i upadłam na chodnik.
- Będę miała guza. - wyszeptałam łapiąc się z sykiem bólu za czoło. Już miałam wstawać, ale zobaczyłam gwiazdy. Nie byle jakie pełno małych świecących punkcików ułożyło serce. Wyglądało to tak pięknie i totalnie straciłam poczucie czasu. Nagle poczułam wibracje telefony. Usiadłam powoli i odebrałam telefon. - Halo?
- Boże, Milena gdzie Ty się podziewasz? - mówiła Ania.
- Leżę sobie na chodniku i patrzę w gwiazdy.
- Piłaś? Brałaś coś? - była zaskoczona. - Zdołasz dojść do domu?
- Ania, słuchaj. Nie piłam, nie brałam, ale walnęłam głową w słup, upadłam i leżę. Fajnie, co nie? I tak, zdołam dojść do domu, bo przecież.. to tylko guuz. Wielki guz. - powiedziałam łapiąc się za czoło i sprawdzając wielkość mojej górki na czole. Faktycznie, urosła. W słuchawce usłyszałam śmiech.
- Lou i Zayn po Ciebie jadą. - powiedziała przyjaciółka i rozłączyła się. Wypuściłam powietrze z płuc i położyłam się z powrotem na chodniku. Nagle usłyszałam szmery w krzakach. Wstałam momentalnie i rozejrzałam się po okolicy. Nie miałam nic przy sobie oprócz telefonu. To coś było coraz bliżej więc zadzwoniłam do Zayna.
- Zayn gdzie jesteście? - jęknęłam.
- W sumie to nie wiemy gdzie ty jesteś i kręcimy się po okolicy. Coś się stało?
- Zayn.. Wilsona 43. Szybko. - powiedziałam rozłączając się. Modliłam się, żeby to nie był jakiś bandyta albo morderca. Stanęłam na środku ulicy. Rozglądałam się nerwowo. Nagle z krzaków wybiegł.. kot. - To tylko kot? - wybuchnęłam śmiechem.
- Nic pani nie jest? - zapytał męski głos dochodzący zza moich pleców.
- Boże! - krzyknęłam odwracając się i zobaczyłam wysokiego, rudego chłopaka.
- Nie chciałem pani wystraszyć, spokojnie. Ja tylko zobaczyłem że pani leży na chodniku.. Myślałem..
- Źle myślałeś.. Pa. - powiedziałam oschle.
- A mógłbym wiedzieć jak masz na imię?
- Milena. - odwróciłam się i ruszyłam w stronę samochodu Louisa, który właśnie wyjechał zza rogu.
- Ja jestem Tomek! - usłyszałam krzyk chłopaka. Polak - mruknęłam pod nosem. Czarne porsche Louisa zahamowało z piskiem opon. Wysiadł z niego Zayn. Przytulił mnie mocno i pocałował w czoło. Syknęłam z bólu i chłopak odsunął się. Widząc mojego guza zaczął się śmiać, ale gdy zobaczył chłopaka, tego Tomka, zapatrzonego w całą scenkę humor mu się popsuł.
- Kto to? - wyszeptał.
- Jakiś przychlast. Zostaw.. - powiedziałam i po tych słowach rudzielec zaczął się śmiać.
- Nie boje się tego kozaka, Milenko! - krzyknął.
- Coś Ty powiedział?! - odkrzyknął Zayn.
- Proszę Cię, kochanie. - wymamrotałam patrząc prosząco na Louisa, który wysiadł właśnie z samochodu. Jedną łapą objął mnie i stanął puszczając Zayna. - Co ty robisz Lou! Oni się pobiją! Puszczaj mnie.
- Pozwól mu. Niech się wyładuje.
- Jutro będą gadać. - powiedziałam patrząc w stopy. Louis zerwał się i w ostatniej chwili złapał Zayna.
- Nie możesz, dla dobra zespołu.
- Załatwimy to kiedy indziej. - odchrząknął mój książę.
- Pedały. - krzyknął rudy. Wtedy Zayn puścił bruneta. Lou podszedł do niego i łapiąc go za koszulkę podniósł do góry.
- Jeszcze raz obrazisz moich przyjaciół albo mnie to załatwimy to inaczej. - wysyczał i puścił Tomka. Nastolatek spadł na asfalt.
- Sam się prosiłeś! - krzyknęłam z uśmiechem i wsiadłam do samochodu. Lou ruszył. Opuściłam szybę, żeby się przewietrzyć. Usłyszałam tylko.
- Ty suko! - wykrzyczał to pewnie Tomek, ale zignorowałam to. Za to ręce Louisa ścisnęły mocniej kierownicę, a Zayn zacisnął ręce w pięści. Zdenerwowani dojechaliśmy do domu. Weszłam radosna do domu. Wszyscy już spali. Szybkim krokiem ruszyłam na górę i położyłam się do łóżka. Z korytarza usłyszałam krótką rozmowę moich wybawców.
- ..i że się nie przejęła. - powiedział to za pewne Lou.
- Ma stalowe nerwy. - odpowiedział Zayn.
- Dobra lecę do mojego skarbka, a Ty ruszaj do swojej małej niezdary.
- Dobranoc.
- Do jutra. - zakończył rozmowę Lou. W pewnym momencie drzwi pokoju uchyliły się i wszedł Zayn bez rozbierania się wszedł do łóżka przytulając mnie. Poczułam zapach jego perfum. Czułam na szyi jego równy oddech. Uśmiechnęłam się sama do siebie i zaczęłam myśleć nad tym jak mnie przezwał Tomek. Wtedy tak bardzo nie.. bolało. Dopiero teraz coś ukłuło mnie w sercu. Nie umiałam zapanować nad łzami i poprostu mi popłynęły. Jednym zwinnym ruchem ręka Zayna odwróciła mnie.
- Kochanie?
- Zayn.. - wyszeptałam i usnęłam chowając twarz w jego tors.

cztery ♥

*tydzień później*
Chyba złapałam jakaś chorobę, bo codziennie potrafiłam rzygać do tego kręciło mi się w głowie. Wszyscy się o mnie martwili. Chodziłam po domu w kapciach i w piżamie z kubkiem herbaty i miską, która zawsze musiała stać niedaleko mnie. W końcu pewnego dnia Mia nie wytrzymała. 
- Wychodzę! - krzyknęła w pochmurny dzień. 
- Gdzie w taką brzydką pogodę? - zapytał z troską Lou, który siedział koło mnie. 
- Po te jebane testy ciążowe! - odkrzyknęła i wyszła trzaskając drzwiami. Popatrzyłam na chłopaków pytająco. Tak, też myślałam, że to ciąża, ale nie wierzyłam czy to możliwe. 
- Najwyższy czas. - mruknął Zayn i poszedł. Ostatnio oddalił się ode mnie. Może z powodu choroby, ale bywało gorzej, a on był koło mnie. Czułam że może chce ze mną zerwać. Mia powiedziała, że za bardzo mnie kocha. A jak wyżaliłam się Marchewie to mnie wyśmiał. Ale nie był to taki normalny śmiech tylko taki jakby sztuczny. Jakby zdenerwowało go to pytanie. Atmosfera w domu była napięta i chyba przeze mnie. Wlepiłam wzrok w telewizor i puściłam sobie komedię. Mimo że wszyscy się śmiali ja poczułam łzy spływające po moich policzkach. Zaczęłam coraz bardziej rozmyślać nad tym wszystkim. Nikt nie chciał ze mną rozmawiać. Brakowało mi jej, ona zawsze mnie umiała pocieszyć. Coraz więcej gorzkich łez spadało na dywan. Dobra kobieto nie histeryzuj! Gadałam sama do siebie w myślach. Nagle podszedł do mnie Harry i mocno przytulił. Jego zielone oczy patrzyły wprost w moje, niebieskie niczym ocean. Poczułam na sobie spojrzenia reszty. Hazza poszedł do góry. Wszyscy widzieli jak płaczę, ale nie odezwali się słowem. Było mi źle, bardzo źle. Wtedy poczułam na moich plecach zimny dotyk kogoś.
- Proszę. - powiedziała Mia. Zobaczyłam trzy testy ciążowe. Wstałam z kanapy ciągle szlochając. Zamknęłam się w małej łazience. Wykonałam je zgodnie z instrukcją. Położyłam wszystkie koło siebie i zamknęłam oczy. Gdy je otworzyłam zobaczyłam że wyniki są pozytywne. Zakręciło mi się w głowie. Krzyknęłam i osunęłam się na podłogę. Jestem w ciąży, znowu. Ale Zayn nie chce się do mnie odzywać. Sama będę wychowywać to dziecko? Boże ile pytań przelatywało przez moją głowę. Nagle usłyszałam walenie w drzwi.
- Milena! - krzyczał Zayn. - Co się stało?!
- Zayn.. - zaczęłam, ale nie otworzyłam mu drzwi. - Czy Ty mnie dalej kochasz?
- Pewnie, że tak. - powiedział zdziwiony. Odetchnęłam i otworzyłam chłopakowi drzwi.
- To czemu mnie unikasz? - zapytałam gdy usiadł koło mnie. Łzy zaczęły spływać po moich policzkach.
- Unikałem Cię ponieważ chodziłem do lekarza.
- Do lekarza? Po co? - byłam zdziwiona odpowiedzią ukochanego.
- Badania, jakieś. Lekarz podejrzewał u mnie jakąś chorobę, ale wszystko w porządku. - powiedział z uśmiechem. - A Tobie co się stało?
- Zayn.. Ja jestem w.. - nie zdążyłam dokończyć bo chłopak zamknął moje usta namiętnym pocałunkiem. Czułam jak krople jego łez spływają po policzkach. Płakał.
- Kochałem Cię, kocham i będę Cię kochać. - powiedział spuszczając głowę.
- Ja Ciebie też. - złapałam go za podbródek i pocałowałam raz jeszcze. Zayn pomógł mi wstać i zeszliśmy się podzielić nowiną z innymi. Wszyscy siedzieli na dole, na kanapach. Wychyliłam lekko głowę zza pleców Zayna i spojrzałam na przygłupów. Poczułam na sobie pytające spojrzenia.
- A więc.. Milena jest w ciąży. - powiedział z dumą mój chłopak. Wszyscy uśmiechnęli się. Niall skinął głową na Zayna. - Mam jeszcze inną nowinę.
- Jaką? - spytałam mulata. Zayn odwrócił się w moją stronę i uklęknął przede mną. Z kieszeni wyciągnął małe, czerwone pudełeczko w kształcie serca. Gdy otworzył je ujrzałam przepiękny pierścionek.
- Mileno, czy zostaniesz moją żoną? - zapytał z uśmiechem. O mało co nie zemdlałam. Moje oczy zaszkliły się momentalnie i po policzkach popłynęły pierwsze łzy.
- Tak, tak, tak. - wyszeptałam. Zayn podniósł mnie i zakręcił dookoła. Wtuliłam się w niego mocno.
- Dziękuję. - usłyszałam cichutki głos ukochanego. Nagle poczułam mocniejszy uścisk. Na początku było miło, ale później więcej osób zaczęło się dołączać i poczułam okropny ból. Pisnęłam z bólu. Zayn odepchnął resztę jedną ręką, a drugą przytrzymywał mnie abym nie upadła. - Boże jaka Ty blada.
- Już mi lepiej. - powiedziałam łapiąc chłopaka za szyję. W pewnym momencie usłyszałam krzyk wszystkich domowników.
- Gratulacje!!!
- Dziękujemy. - wymamrotałam i zarumieniłam się. Szybko przytuliłam wszystkich i wyszłam z domu.

_____________
Boże ! Totalny bark weny kurdee ; ((

trzy.

- Harry?! Puszczaj mnie! - krzyczałam.
- Spokojnie Milena. Wszystko będzie dobrze! - powiedział przybliżając twarz do mojej.
- Za dużo wypiłeś! Harry.. - nie zdążyłam dokończyć bo zakrył mi usta. Jego ręce zaczęły wędrować po moim ciele. Zaczęłam ryczeć jak dziecko. Włożył mi ręce pod bluzkę i powoli zaczął ją ściągać. Udało mu się. Był zdziwiony, więc wykorzystałam moment i kopnęłam go w brzuch. Szybko złapałam za bluzkę i w samym staniku uciekłam z domu. Nie zważałam na to co powiedzą o mnie ludzie. Zaczęłam biec, przed siebie. Ktoś za mną wołał jednak nie chciałam nikogo widzieć. Usiadłam na ławce w parku niedaleko domu. Schowałam twarz w dłonie i płakałam. Mój przyjaciel chciał mnie zgwałcić. To straszne, trudne do zrozumienia. Owszem był pijany, ale bez przesady. Wtedy poczułam czyjś dotyk na moich plecach. Było zimno i zatrzęsłam się cała. Podniosłam głowę i ujrzałam Louisa. Ściągnął swoją kurtkę i podał ją mi.
- Louis? Co Ty tu robisz? - zapytałam.
- Widziałem jak biegniesz, co jest?
- Chodzi o Harrego. Chciał mnie.. - głos załamał mi się gdy przypomniałam sobie tą scenkę. Louis przytulił mnie mocno.
- Jest pijany. Jutro nic nie będzie pamiętał. Albo zapamięta to i Cię przeprosi. - powiedział uśmiechając się do mnie. Odwzajemniłam uśmiech i spojrzałam w gwiazdy.
- Ona tam jest, prawda? Ona i moje dziecko. - popatrzyłam w oczy Louisa.
- Tak.. Patrzy na nas i chroni nas. - powiedział i również spojrzał w gwiazdy. Patrzyliśmy tak jeszcze chwilę i wróciliśmy do domu. Goście się zmyli. Zayn leżał z Liamem pod stołem. Niall spał na schodach, Mia i Ania w kuchni, a Harry? Gdzie Harry? Przeszukaliśmy dom lecz nigdzie go nie było. Nagle znalazłam jego telefon. Ostatni sms był do Caroline Flack: Już do Ciebie jadę, kochanie. 
- Kurwa! Louis patrz! - podałam mu telefon. - Pojechał do Caroline! Już zamawiam taksówkę.
- Okej. Ubierz się cieplej. - powiedział i poszedł przemyć twarz. Po 10 minutach samochód stał pod naszym domem. Wsiedliśmy do niego i pojechaliśmy do Flack. Drzwi były otwarte więc weszliśmy. Usłyszeliśmy głośne jęki. Zaczęło się - pomyślałam.
- Możecie przestać?! - wrzasnęłam na cały dom. Jęki ustały. Nagle na dół zbiegła przerażona Caroline. Widząc Louisa uśmiechnęła się i podeszła do mnie.
- Caroline Flack, dziewczyna Harrego. - podała mi rękę.
- Wiem kim jesteś szmato i odwal się od Harrego. Wyglądasz na jego matkę. - syknęłam. Obleciała mnie krzywym wzrokiem. Podeszła do Louisa.
- Harry złaź na dół! - krzyknął brunet odpychając Caroline, która chciała go przytulić.
- Musi się ubrać. - powiedziała Flack idąc do kuchni. - Chcecie czegoś do picia?
- Nie dzięki, zaraz wychodzimy. - syknęłam i podeszłam do Louisa. Po 5 minutach na dół zszedł Harry. Łzy mi napływały do oczu jak widziałam go w takim stanie. Louis pomógł mu i wyszli z domu. Ja stałam w małym przedpokoju i ubierałam buty. Nagle koło mnie znalazła się Caroline.
- Ty jesteś.. ?
- Dziewczyną Zayna. - powiedziałam dumnie.
- Pozdrów go ode mnie. Powiedz że tęsknię za wszystkimi. I ich uwielbiam!
- Ty możesz ich uwielbiać, ale oni na bank Cię nie uwielbiają. - parsknęłam śmiechem.
- Każdego z nich przeleciałam oprócz Nialla. Muszą mnie lubić! - syknęła. Gdyby widzieć teraz moją minę: oczy jak 5 zł, usta jakby komar Ci wleciał i chcesz aby wyleciał. Patrzyłam na nią, a gdy się otrząsnęłam, nawet nie wiem jak to możliwe, ale walnęłam jej z pięści w twarz.
- Nara suko. - powiedziałam i wyszłam z mieszkania. - Trzymaj się od nich z daleka! - krzyknęłam i ruszyłam w stronę chłopaków. Louis patrzył na mnie z troską, a Harry spał mu na ramieniu. Byłam strasznie zła na Caroline. Nie wiedziałam co zrobić ze sobą. W mojej głowie było pięć tysięcy myśli. W pewnym momencie usłyszałam za sobą głos Flack.
- Szmata. - syknęła. Wtedy przegięła. Wróciłam się. Miałam ochotę się wyżyć, a Caroline była idealnym obiektem do zrobienia tego. Kopnęłam ją aż upadła na podłogę. Zwijała się z bólu.
- Milena! Wróć, proszę. Nie jest tego warta! - krzyczał Louis. Odwróciłam się i zobaczyłam jak podaje kierowcy karteczkę. Harrego z nim nie było.
- A Harry?
- Pojechał do domu. Zadzwonię do Liama żeby go odebrał. Zostaw ją. - nagle zjawił się koło mnie. Kopnęłam jeszcze raz Caroline i wyszłam z mieszkania. Nie chciałam rozmawiać. Szłam przed siebie nie zatrzymując się. Louis dzielnie kroczył koło mnie. Czułam jak łzy spływają mi po policzkach, czułam na sobie spojrzenie Louisa. Gdy spojrzałam w jego stronę oczy miał przepełnione smutkiem.
- To prawda? - zapytałam łagodnie.
- Tak, to było dawno. Zapomnijmy.. - powiedział wbijając wzrok w ziemię.
- Opowiedz mi Louis. - poprosiłam ocierając łzy.
- Najpierw był Harry. Wszyscy to zaakceptowaliśmy. Jednak Caroline chciała rozpadu zespołu. Najpierw przespała się z Zaynem. Gdy się Harry dowiedział nie odzywał się do niego przez 2 miesiące. W tym czasie Caroline zdradziła Harrego ponownie z Liamem. Ostatni byłem ja.. - głos miał przepełniony smutkiem, a twarz bólem. - Kilka dni potem dowiedziałem się co planuje. Niall tego nie zrobił bo spotkał wtedy Oliwie. - głos załamał mu się momentalnie. - Tak, to było dokładnie kilka dni po tym jak Caroline ponownie zdradziła Hazzę. Gdy Loczek się dowiedział zerwał na dobre z Flack, ale wiedziałem że on ją dalej kocha. No i teraz ta akcja..
- Spokojnie Louis. Wszystko jest i będzie dobrze. - powiedziałam stając przed drzwiami od naszego domu. Nawet nie wiem jak się tu znaleźliśmy.
- Obiecaj mi coś młoda. - mówił wolno spoglądając w las, w którym niegdyś robiliśmy pikniki.
- Wszystko co chcesz.
- Nie opuść nas nigdy. - z jego oczu popłynęły łzy. Wiedziałam że ktoś mu to obiecywał, ale los był dla tej osoby okrutny. Spojrzałam na niego. - Wiem, że to trudne, ale proszę.
- Obiecuję. - powiedziałam szybko i przytuliłam go mocno. Wiedziałam że to trudne. Że te słowa powiedział Oliwii dawno temu.
Gdy weszliśmy do domu zastaliśmy idealnie posprzątane mieszkanie. Nagle zobaczyłam Anię latającą po domu z ściereczką. Chodziła z wielką gracją niczym baletnica. W tle leciała muzyka. Uśmiechnęłam się gdy na nas spojrzała.
- Wszyscy śpią, a ja postanowiłam posprzątać. - odpowiedziała zarumieniona.
- Spoko. - powiedział Louis i poszedł jak zgaduję spać. Usiadłam na kanapie i włączyłam TV. Nagle koło mnie znalazła się Ania. Owinęła kolana rękoma i wsadziła je pod brodę. Zamiast oglądać film przyglądałam się jej. Blond loki opadały na jej ramiona, a zielone oczy zaświeciły się nagle. Ukradkiem spojrzała na mnie.
- Tak bardzo przypominasz Oliwkę. - palnęłam. Idiotko przecież to jej siostra bliźniaczka! Krzyczałam sama do siebie w myślach.
- Wiem, wszyscy mi to mówią. - odrzekła z uśmiechem. Ni stąd ni zowąd zjawił się Niall i zaczął mnie i Anię gilgotać.
- Idioto puszczaj mnie! Rzygam! - krzyknęłam i chłopak odskoczył momentalnie. Wstałam z kanapy i rzuciłam się do łazienki. Okazało się że było zajęte. W środku był Zayn. Nie mogłam mówić bo wymiociny zbierały się mi w buzi.
- Zayn Twoja dziewczyna chce rzygać, może byś ją wpuścił? - krzyknął Niall. Drzwi od łazienki uchyliły się. Widziałam przerażenie w oczach Zayna. Rzuciłam się do kibla i wyrzygałam się. Chłopak trzymał mi włosy.
- To może być prawda? - mruknął sam do siebie Zayn.
 ___________________
Jest trójka :d przepraszam że nie pisałam xd Obiecuję że czwórka pojawi się szybko !
myxanotherxlife.blogspot.com zapraszam -- drugie opowiadanie < 3

przepraszam

muszę chwilowo wstrzymać bloga, ponieważ zepsuł mi się komputer ;c

dwa.

Biegłam przed siebie gdy nagle usłyszałam za sobą chłopięcy krzyk. Odwróciłam się momentalnie i zobaczyłam leżącego na mokrej trawie Toma. Uśmiechnęłam się do niego i pomogłam wstać ośmiolatkowi.
- Ja Ci chciałem pomóc.. - powiedział i spuścił głowę.
- Szybko biegasz mały. Dasz radę przebiec jeszcze trochę?
- Jasne. - uśmiech od razu pojawił się na jego twarzy. Szukałam wzrokiem przyjaciół, ale nikogo nie widziałam, próbowałam dzwonić, jednak nic z tego nie wyszło.
- Coś się stało.. - szepnęłam i spojrzałam w zachmurzone niebo. Krople deszczu spadały na moją twarz, makijaż już dawno sam się zmył od płaczu. Obok mnie, na ławeczce przysiadł Tom.
- Nie możemy się teraz poddać. - powiedział. - Milena! Tam jest twój chłopak, nasi przyjaciele! Rusz swoje dupsko i biegnij. - podniósł ton głosu. Uśmiechnęłam się raz jeszcze i wstałam z ławki łapiąc młodego za rękę. Zaczęliśmy znów biec. Wtedy zobaczyłam jakiegoś człowieka. Była mgła, ale biegnąc bliżej widziałam że to chłopak. Napewno któryś z przyjaciół. Puściłam rękę Toma i rzuciłam się na szyję od tyłu "przyjacielowi".
- Kim jesteś!? - krzyknął. Po głosie zrozumiałam że to nie żaden z nich. Patrzyłam na niego nieprzytomnie.
- Milena! - usłyszałam krzyk Toma. - On ma nóż! To ON!
- Nie! - nagle zza mgły pojawił się Zayn, obok niego Liam, a zaraz za nimi zmęczony Harold. W pewnym momencie poczułam się jakby świat oszalał. Nie wiedziałam co się dzieje. Nagle znalazłam się na ziemi, w kałuży. Mniejsza o to. Mój chłopak z przyjaciółmi rzucił się na jednego chłopaka, ale z nożem. Chciałam wstać, ale nie pozwolił mi Tom.
- Karetka już jedzie. - powiedział. Zdziwiło mnie to. Po co ona jedzie? Chłopak niespokojnie spojrzał na moją rękę. Przeciął żyłę, krew się lała. Nie czułam bólu. Teraz obchodził mnie tylko Zayn. Wtedy zobaczyłam obrazek, którego nie chciałam widzieć. Napastnik trafił nożem w brzuch, w brzuch Liama. Nie obchodziło mnie to co mi jest w rękę. Chłopak z nożem zaczął uciekać. Biegłam za nim.
- Jak mogłeś?! Czemu to zrobiłeś złodzieju?! Morderco! - krzyczałam biegnąc. Nagle chłopak stanął, na środku ulicy. Rozpędzona karetka jechała wprost na niego. - Wracaj tu durniu! Samochód!
- Przepraszam, nie mogę żyć z myślą, że wyrządziłem tyle krzywd. Popatrzył na mnie i uśmiechnął się. Nagle chłopaka nie było. Przed moimi oczami przejechała karetka, która po chwili stanęła. Zaczęli biec w stronę potrąconego. Jeden z nich podbiegł do mnie.
- Jest pani ranna. - powiedział patrząc na moją rękę.
- Tam potrzebna jest bardziej pomoc. - wyszeptałam i wskazałam na miejsce gdzie leży Liam. Nad nim pochylał się Harry, Zayn i Tom. Stałam i patrzyłam na krew na jezdni, na ciało, martwe ciało. Potem na moją rękę. Ból - przyniósł ulgę. Nogi miałam jak z waty. Właśnie zginął człowiek. Przeze mnie? Może.. Ktoś od tyłu przytulił mnie. Dzięki Bogu bo w tym samym momencie zaczęłam osuwać się na ziemię.
- Potrzebna pomoc! - krzyknął Zayn, który pochylał się nade mną. - Kocham Cię. - wyszeptał i złożył na mych ustach namiętny pocałunek. Koniec. Później kompletna pustka w głowie. Sen, długi sen. Śnił mi się bandyta. Co by było gdybym nie wybiegła? Może chłopcy by go nie znaleźli. Cały czas zastanawiałam się nad sensem życia. W pewnej części to ja go zabiłam i dobrze o tym wiedziałam.
Miałam koszmar. Śniło mi się, że to ja wepchnęłam go pod auto. Obudziłam się z krzykiem. Obok na łóżku leżał Liam, a po drugiej stronie Niall. Niall?! Mu też coś było? Nie przypominam sobie.. Kurde nic nie pamiętam! Nagle przy mnie znalazł się Zayn. Patrzył na mnie swoimi brązowymi oczętami. Podniosłam się i pocałowałam go.
- Co mu jest? - wskazałam na Nialla.
- Oddał krew. Tobie. - uśmiechnął się do przyjaciela. - Wygląda jakby spał.
- A co z Liamem?
- Też za niedługo się wybudzi. Nie przejmuj się wyjdziecie z tego. - powiedział przytulając mnie. Nagle d pokoju wbiegła reszta przygłupów i krzyknęli chórem:
- Milena! - wszyscy zaczęli się śmiać. Wszyscy przytulali mnie, całowali etc. Po pewnym czasie wstał Niall. Przeciągnął się i zaczął krzyczeć.
- Krew?! Gdzie moja krew?! - nastała cisza. Po chwili Zayn wybuchł śmiechem.
- Oddałeś ją Milenie. - powiedział mulat uspokajając Niallera.
- Aha. To dobrze. Przez chwilę myślałem, że oddałem ją obcemu człowiekowi, bo niestety nikt mi nie powiedział, że daje ją Milenie. - złowrogo popatrzył na Zayna. Mulat pogłaskał go po głowie i przybliżył się do mnie.
- Kocham Cię. - wyszeptał Zayn i pocałował mnie. Odpowiedziałam, że ja również i kazałam iść im do domu. Wszystkim oprócz Nialla, który siedział z bananem na ryju i przyglądał mi się. Wszyscy wykonali polecenie i pojechali do domu. Zasnęliśmy. W nocy obudził mnie szept jakiegoś chłopaka. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Liama.
- Śpisz? Milena, śpisz?
- Nie, nie śpię przygłupie. - powiedziałam patrząc na niego.
- Pogadasz ze mną? Nie mogę spać.
 - Jasne. - odpowiedziałam z uśmiechem Gadaliśmy całą noc. Rano przyszli wszyscy żeby nas odebrać tzw. mnie i Niallera. Liam wypisał się na własne żądanie, bo powiedział, że się już dobrze czuje. Wieczorem wszyscy opuścili nasz dom i zostałam sama z Zaynem. Mój książę siedział w kuchni. Chciałam z nim pogadać i podeszłam do niego.
- Zayn.. Chciałbyś spróbować jeszcze raz?
- Ale co? - powiedział zaskoczony.
- No dziecko. Proszę ja chcę. - zapytałam podenerwowana. Spuściłam głowę i czekałam na odpowiedź. Nie wiem jak i kiedy znalazł się przy mnie Zayn i złapał mnie za brodę. Patrzył mi prosto w oczy, nagle zaczął namiętnie całować. Wziął mnie na ręce, zaniósł na kanapę i rozebrał. Rano obudził mnie trzask. Otworzyłam szeroko oczy. Obok mnie leżał Zayn, na podłodze. Było cudownie. Zniszczenia: stolik. Popatrzyłam na śpiocha potem na nasz stolik i zaczęłam się śmiać. Znowu usłyszałam huk. Wystraszona obudziłam Zayna.
- Ktoś jest w domu chyba. - wyszeptałam. Mulat złapał za koszulkę i wstał. - Nie idź sam.
- To chodź ze mną. - powiedział podając mi rękę. Złapałam za nią i wstałam. Rozglądałam się po domu, ale nikogo nie było. Jedynym pokojem jakiego nie sprawdziliśmy to nasza sypialnia. Mój bohater otworzył drzwi, ale nie było żywego ducha w pokoju. Skąd ten huk? Nagle usłyszałam jak ktoś szepcze i się cicho śmieje. Dźwięki dobiegały z garderoby.
- Zayn czekaj. - szepnęłam. Wskazałam na szafę. Mulat podszedł do niej a ja tuż za nim. Otworzył a z szafy wyszli: Louis, Liam, Niall, Harry oraz Tom. Nagle do pokoju wbiegła również Mia i Ania. Byłam przerażona. Harry zza swoich pleców wyciągnął tort.
- Wszystkiego najlepszego! - krzyknęli chórem. Co? Czyje urodziny? 24 listopada? O nie! Moje! Kompletnie zapomniałam. Zayn wyciągnął kwiatka i podał mi.
- Wiedziałeś? - zapytałam.
- Pewnie, że tak. Szykuj się bo dzisiaj impreza! Będzie ostro. To w końcu Twoje urodziny! - wykrzyczał. Wszyscy zaczęli śpiewać mi sto lat, spaliłam buraka, zdmuchnęłam świeczki i zjadłam cisto ciągle gadając o imprezie. Chłopcy poszli kupić wszystko, a ja z dziewczynami zaczęłam się szykować. Wybrałam fioletową sukienkę, bombkę do tego czarne szpilki. Włosy rozpuściłam i zakręciłam, pomalowałam i koniec. Mia miała na sobie czarną sukienkę z białym gorsetem do tego czarne szpilki. Podobnie jak ja zakręciła włosy i pomalowała. Ania miała mały problem. Nie wiedziała co włożyć.
- W czym bardziej spodobam się Niallowi? - zapytała nas. Wahała się krótką różową a nieco dłuższą w kwiatki. Zgodnie wybrałyśmy tą różową. Blondynka wyglądała chyba najlepiej z nas. Do sukienki wybrała czarne szpilki z również jasno różową kokardką. Włosy wyprostowała i pomalowała się.
- Impreza zacznie się za godzinę, a chłopców jeszcze nie ma. - powiedziałam. Nagle usłyszałyśmy trzask drzwi i radosny okrzyk Harrego.
- Jesteśmy!
- Rozpakujcie to! - krzyknęła Mia z góry.
- Ej! My też się chcemy wyszykować! - krzyknęli chłopcy. 
- A ja jestem ciężarna! - odkrzyknęła radośnie. Usłyszeliśmy tylko jak chłopcy rozmawiają między sobą. Zaczęłyśmy się śmiać.
- Pomóżmy im. - powiedziała Ania ciągnąc mnie za rękę. Najpierw zeszłam ja. Rozległo się głośne 'UU' taka sama reakcja była na Mię. Na szarym końcu schodziła Ania. Wszyscy zrobili 'UU' oprócz Nialla. Podszedł do niej i złapał ją za rękę. Wpatrywał się w nią jakby od tygodnia nie jadł. Na szczęście chłopcy wyrobili się przed przyjściem pierwszych gości. Tom siedział na górze i grał w jakieś gry, które kupił mu Liam. Poprzychodziło dużo ludzi i impreza zaczęła się rozkręcać. Około dwudziestej trzeciej z pola widzenia zniknął mi Zayn. Zaczęłam go szukać. Trudno że obijałam się na boki. Musiałam znaleźć chłopaka. Nagle ktoś objął mnie od tyłu. Przytulił mocno i zaciągnął do sypialni. Widząc twarz chłopaka przeraziłam się.
________________________
Kto to taki? Zgadywać! < 3
Dziękuję wszystkim za czytanie bloga < 333
KOMENTOWAĆ ! 

jeden.

-- dokładnie 2 miesiące po śmierci Oliwii --
Otworzyłam oczy i znów ten sam obrazek. Zdjęcie Oliwii i mnie na szafeczce koło łóżka a obok mnie z podpuchniętymi oczami leży Zayn.  Zapewne znów płakał. Utrata dziecka go przybiła. Jeszcze śmierć Oliwii. Dwie najukochańsze osoby w naszym życiu nie żyją. W głębi serca wierzę, że nasza kochana Oliwia opiekuje się naszym dzidziusiem tam w górze. Przetarłam łzy, które zaczęły powoli spływać po policzkach i poszłam się umyć. Po 15 minutach w drzwiach od łazienki stanął Zayn. Popatrzył na mnie, dał mi buziaka i przemył twarz po czym wyszedł. Posiedziałam jeszcze chwilę w wannie i zeszłam na dół. Mój ukochany robił śniadanie. Na mój widok uśmiechnął się i dalej mieszał coś na patelni. 
- Co robisz? - zapytałam. 
- Jajecznicę dla nas. - powiedział wesolutki i usiadł obok mnie, podając mi talerz. - Dzisiaj przyjdą do nas chłopcy. - posmutniał. 
- Wiem, Zayn co jest? - spytałam znowu. 
- Popatrz na datę. - wskazał na kalendarz. No tak 21 listopada. Równe dwa miesiące po jej śmierci. Popatrzyłam na Zayna raz jeszcze i uroniłam pojedynczą łzę. Szybko otarłam ją i spojrzałam przez okno. Pusto. Ulica zazwyczaj ruchliwa nagle stała się pusta. Ani jednego samochodu. Zdziwiło mnie to. Usiedliśmy razem z Mulatem przed TV. Po około 2 godzinach rozległo się pukanie do drzwi. Otworzyłam i ujrzałam Nialla i Liama. Przywitałam ich i zaprosiłam do środka. Niall jak zawsze przybity. Od 2 m-cy się nie uśmiechnął nawet gdy Lou włożył małe marchewki sobie do nosa i wszyscy sikali ze śmiechu. Trudno.. Wszyscy próbujemy go pocieszyć, ale cóż. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie kolejny dzwonek do drzwi. Tym razem w drzwiach stanął Lou i Mia a za nimi stał Tom. Jejciu jak ja jej zazdrościłam! Była już w 2 miesiącu ciąży. Miejmy nadzieję, że dziecko urodzi się zdrowe. Czekaliśmy pół godziny na Harolda, który jak zawsze się spóźnia. Kolejny dzwonek do drzwi. 
- Nareszcie! - wykrzyknęliśmy wszyscy. Podeszłam do drzwi i nie spodziewałam się takiego widoku. Hazza stał z dziewczyną pod ręką. Nastolatka wyglądała zupełnie jak ona. Jak Oliwia. Te same oczy i roześmiana buzia. Do moich oczu napłynęły łzy. Harry przytulił mnie i spojrzał na dziewczynę. 
- Zaraz wyjaśnię. - powiedział cicho i wszedł do domu. Patrzyłam z niedowierzaniem na dziewczynę, która patrzyła na mnie swoimi wielkimi zielonymi oczami. Gdy przechodziła koło mnie poczułam jej perfumy, zupełnie takie same jak Oliwki. Tak bardzo przypominała mi ją. Harold wprowadził dziewczynę do pokoju, ja szłam za nimi płacząc. 
- Oliwia?! - krzyknął Niall patrząc na dziewczynę. Wszyscy obrócili głowy. Ich miny były zabójcze. 
- Poprawka. - powiedział Harry. - To jest moja przyrodnia siostra. I bliźniaczka Oliwii. - imię Oliwia wypowiadał bardzo smutno. - Ostatnio się dowiedziałem. 
- Siostra bliźniaczka? Oliwia nie miała siostry. - powiedział Lou patrząc na blondynkę.
- Niby tak. - zaczął Hazza. - Jakiś tydzień temu zadzwonił mój ojciec i chciał się spotkać. Zrobiłem to i wtedy powiedział mi o Ani. Bliźniaczki zostały rozdzielone zaraz po porodzie. Ojciec nie mógł wziąć jednej a matka by sobie nie poradziła z dwiema więc oddali ją do domu dziecka. Pojechałem od razu pod wskazany adres i wtedy zobaczyłem Anię. Chciałem wam zrobić niespodziankę i ją przyprowadziłem. - powiedział i zapoznał wszystkich z Anią. Poprostu nie mogłam uwierzyć. Gdy dziewczyna podeszła do Nialla przywitać go ten się uśmiechnął. Po raz pierwszy od bardzo dawna można było zobaczyć uśmiech na jego twarzy. Cieszyłam się niezmiernie, tak jak reszta głupków.
- A może zostaniecie na noc? - zaproponował przyjaciołom Zayn.
- Jasne! - odkrzyknęli chórem. Dzisiejszy dzień zaplanowaliśmy bardzo dokładnie. Najpierw jedziemy nad urwisko. W końcu dzisiaj jej rocznica. Potem coś zjemy na mieście i jakieś zakupy. Wydawało się, że będzie super. Czemu tylko wydawało? Gdy dojechaliśmy nad grób naszej Oliwki wszyscy zaczęli ryczeć. To smutne, ale po kilku minutach ogarnęliśmy się i ruszyliśmy w stronę miasta. Niall ciągle rozmawiał z Anią. To stawało się denerwujące, ale z drugiej strony cieszyliśmy się że humor mu się poprawia. Zjedliśmy w McDonaldzie i pojechaliśmy na zakupy. Kupiłam sobie kilka bluzek i 2 pary spodni. Reszta też coś wybrała. Wybraliśmy się do domu. Każdy zjadł, a później zmęczeni położyliśmy się spać. Nie mogłam zasnąć. Rozmyślałam o tym kogo dzisiaj poznałam. Ania - siostra mojej najlepszej przyjaciółki, o której Oliwka nawet nie wiedziała, teraz pewnie wie. Sądzę, że patrzy na nas i obserwuje co się u nas dzieje. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie krzyk. Pisk był strasznie głośny, więc pobudził wszystkich. Zerwałam się z łóżka i wybiegłam. Przerażona Ania stała i patrzyła na drzwi. Płakała. Harry zbiegł szybko do niej. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam zakapturzoną postać uciekającą przed siebie.
- On.. się włamywał.. miał nóż. - powiedziała blondynka patrząc przed siebie. Liam złapał za kurtkę i pobiegł za tym kimś. Podobnie zrobił Harry i Zayn. Dopiero teraz zaczynałam wszystko rozumieć. Łzy zaczęły mi spływać po policzkach.
- Cholera Zayn. - szepnęłam i poszłam w ślady przyjaciół. Mia próbowała mnie powstrzymać jednak nie dałam za wygraną. Wyrwałam się jej i wybiegłam na deszcz.
_________________________
Podoba się? Jeżeli nie to przestanę pisać. Nie miałam kontynuować bloga, ale dwie osoby mnie do tego nakłoniły.
Dziękuję Wam! Ania, Tomek, ten rozdział dla Was ! < 333

Tra, ta, ta < 3

Dostałam niezły opierdol za to, że skończyłam pisać tego bloga xd
Cieszę się że komuś się podobał i będzie się podobać daleej xd
główną bohaterką nie będzie już Oliwia, ale cierpiąca Milena < 3
Może nie będzie już takich historii. Mi również bardzo trudno rozstać się z Oliwią w końcu spędziłam z nią te piękne 3 miesiące. Dziękuję wszystkim za słowa pochwały i zachęcam do dalszego czytania xd
Uwielbiam Was < 3

Epilog

One Direction nie istnieje. Rozpadło się wkrótce po śmierci Oliwki. Harry przeżywa to strasznie. Dalej utrzymujemy ze sobą kontakt. Loczek wyjechał do matki. Pogodził się z ojcem. Zayn i Milena.. Milena niestety, ale poroniła. Śmierć dziecka ich przybiła jeszcze bardziej. Wkrótce odbędzie się ich ślub. Lou i Mia zamieszkali w domku na przedmieściach Londynu. Zabrali ze sobą Toma. Spodziewają się niemowlaka. Liam mieszka ze mną, niedaleko Louisa. Przeżywa to do dziś. Ja nigdy nie zapomnę o Oliwce. Moja dziewczyna, którą kochałem ponad życie. Często udaję się nad urwisko. Tam postanowiliśmy postawić jej grób. Lubiła to miejsce. Patrząc w niebo widzę je zawsze roześmianą twarz. Mój aniołek jest tam i wiem że patrzy na mnie z góry. Chroni mnie i wszystkich innych. Zawsze zostaniesz w naszych sercach.
Niall Horan xx. 

Rozdział 26

Patrzałki otworzyłam i zobaczyłam Nialla biegającego po domu. Był zakłopotany. Nie wiedział co ze sobą zrobić. Liam siedział i patrzył na przyjaciela smutnym wzrokiem. Zaczęłam się chichrać. Nastała cisza. Zamknęłam oczy i schowałam się pod kołdrę. Wtedy wskoczyło na mnie dwóch ludzi, zaczęli mnie gilgotać. Piszczałam, krzyczałam i wtedy do pokoju wszedł mój braciszek. Harry stanął w drzwiach i wypowiedział się z powagą.
- Zostawcie moją siostrę. - podszedł bliżej łóżka. Chłopcy odskoczyli jak oparzeni. Hazza stał nade mną. Nagle zaczął się śmiać kiwnął głową i wskoczył na mnie. Zaczął mnie gilgotać. Kopnęłam go. Upadł na podłogę i zwijał się z bólu. Chłopcy popatrzyli na mnie, a ja rzuciłam się do brata.
- Harry! Matko przepraszam! Nie chciałam.. - szeptałam.
- Oj, Oliwia. Nic się nie stało. Wszystko jest w porządku. Muszę przyznać masz niezłego kopa. - Harry wymusił uśmiech. Wstał i wyszedł z pokoju. Siedziałam na podłodze i podszedł do mnie Niall.
- Chodź na śniadanie. - westchnął i podniósł mnie. Szłam objęta przez Nialla. Blondyn ciągle rozmawiał z Liamem. Wzięłam talerz z jedzeniem ze stołu i poszłam usiąść na kanapie w salonie. Tam spokojnie mogłam zjeść. Od rana czułam że dziś się coś zdarzy, coś niedobrego. Miałam poprostu złe przeczucia. Wtedy dosiadła się do mnie Mia i Milena.
- Co Ci jest? - zapytała Milena.
- Nic. - odpowiedziałam oschle. Nie miałam ochoty z nikim rozmawiać. Coś wprawiło mnie w zły humor. Miałam ochotę wyjść.
- Jak się uspokoisz to przyjdź. - dowiedziała równie oschle Milena. Popatrzyłam na nią złowrogo i poszłam do pokoju, ubrać się i ogarnąć. Ktoś dzwonił do drzwi co chwila. Denerwowało mnie to.
- Otwórzcie te cholerne drzwi! - krzyknęłam na lud z góry. Ktoś się pofatygował. Usłyszałam rozmowę kogoś z jakąś babką. Głos znajomy. Dwa znajome głosy. Wyjrzałam i zobaczyłam Alice. Popatrzyła na mnie, uśmiechnęła się i pocałowała Nialla, który stał koło niej. Specjalnie to zrobiła. Czułam jak moje oczy momentalnie zaszkliły się. Wszystkim widzącym zdarzenie mordy opadły. Niall odepchnął dziewczynę od siebie i wyprosił ją z domu. Wyszła machając mi. Złapałam za kurtkę i wyszłam z domu. Słyszałam jak krzyczą za mną. Nie obchodziło mnie to. Poszłam nad urwisko. To samo, na którym uratowała mnie Milena. Usiadłam na głazie, tym samym, na którym siedziałam z Niallem. Ale nie wróciłam. Nie wróciłam tą samą drogą co wtedy. Usiadłam na krawędzi, nogi mi zwisały. Czułam jak moje ciało przeszywa dreszcz. Robiło się zimno, zbliżała się zima. Nagle usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Pierwsze dźwięki One Thing. Spojrzałam na ekran "kochanie< 3 dzwoni" Bez wahania rzuciłam telefonem w stronę jeziora. Nagle usłyszałam PLUSK. Wpadł. Siedziałam i patrzyłam w niebo. Chmury miały różne, dziwne kształty. Obserwowałam je. Po chwili ujrzałam chmurkę w kształcie serca, które w pewnym momencie rozerwało się na pół. Zaczęłam ryczeć. Jak ona mogła mi to zrobić? Myślałam że się od niego odczepiła. Jednak wróciła zdzira. Co jeżeli Niall wybierze ją? Nie mogłam zrozumieć czemu ona tak bardzo mnie nie lubi. Wieczorem wstałam wreszcie i ruszyłam w stronę domu. Było ciemno, padało, była burza. Jak ja do cholery tam wrócę? Szukałam drogi powrotnej. Postanowiłam wrócić i porozmawiać z Niallerem. W końcu wyszłam z tego labiryntu. Światło się jeszcze świeciło. To znaczyło że ktoś jest w domu. Szczęka latała mi. Zapukałam ledwo do drzwi. Otworzył mi Zayn. Nogi miałam jak z waty. Czułam że zaraz się przewrócę. Jednak mulat złapał mnie szybko. Nie wiem jak ale obudziłam się nad ranem. Wokół mnie stał Zayn, Liam i Lou. Wpatrywali się we mnie. Spojrzałam na nich i po chwili zemdlałam. "Po chwili" znów otworzyłam oczy. Byłam w szpitalu. Nade mną stał jakiś człowiek, siwy, brodaty. Znów zamknęłam oczy. Usłyszałam tylko:
- Cholera tracimy ją!
Zobaczyłam światło. Chciałam się wrócić, ale nogi prowadziły mnie do tego białego małego światełka na końcu korytarza. Doszłam i zobaczyłam chłopaka. To był Bartek ze skrzydłami. Oszalałam chyba.
- E.. Bartek? - zapytałam ostrożnie.
- Cześć Oliwka! A więc jesteś w niebie.. Moim zadaniem jest pokazać Ci coś. Dotknij tego. - powiedział arogancko i pokazał małą kuleczkę. Dotknęłam jej i nagle zobaczyłam siebie łażącą na szpitalnym łóżku. Do mojego ciała było podłączonych mnóstwo urządzeń. Lekarze próbowali mnie ratować. A więc umarłam. Umarłam ciałem. Za szybą stali wszyscy moi przyjaciele.
- Widzą mnie? - zapytałam anioła.
- Nie. - powiedział i podszedł bliżej mojego ciała. Ja wyszłam na korytarz. Lou przytulał się z Mią. Oby dwoje płakali. Zayn z Mileną także ryczeli jak dzieci. Ujrzałam Harrego, patrzył przez szybkę na moje martwe już ciało. Podeszłam do niego i przytuliłam go, przytuliłam go chodź on tego nie czuł. Liam stał i walił pięścią w ścianę. On także ryczał jak dziecko. Szukałam wzrokiem Nialla, ale go nie było. Mojego chłopaka z nimi nie było. Sama zaczęłam płakać.
- Poszedł. - powiedział Bartek.
- Gdzie on jest? - zapytałam smutno.
- Zaraz wróci. Jeszcze nie wie że umarłaś.
W tym samym momencie w drzwiach wejściowych do szpitala pojawił się Niall. Biegł co sił w nogach pod moją salę. Zobaczył mnie, moje ciało leżące bez żadnych oznak życia. Zaczął krzyczeć, przeklinać i płakać równocześnie. Liam podszedł do niego i mocno go przytulił. Niall płakał mu na ramieniu.
- Wracajmy. - powiedział Bartek.
- Mogę tylko go przytulić? Ten ostatni raz? - zapytałam.
- Tak. - powiedział. Podeszłam do blondyna i przytuliłam go mocno. Popatrzyłam na innych i wróciłam z aniołem do nieba, do mojego nowego domu.

Rozdział 25

Po cudownie zakończonej nocy wybrałam się do sklepu. Kilka dziewczyn podbiegło do mnie i prosiło o autograf. Super, jeśli ma to tak teraz wyglądać. Nagle podbiegł do mnie fotoreporter i cyknął mi kilka zdjęć. Jeszcze lepiej. W sklepie ludzie patrzyli na mnie a kasjerka znała moje imię. No i zajebiście. Czy zna mnie już cały Londyn?? Wracałam do domu spacerkiem. Nigdzie mi się nie spieszyło. Weszłam jeszcze do warzywniaka po marchewki dla Louisa. Wchodząc do schodkach do domu zobaczyłam chłopczyka. Stał sobie niedaleko naszego domu. Był sam. Odniosłam zakupy i podeszłam do niego.
- Cześć kim jesteś mały? - zapytałam uśmiechając się do niego.
- Szukam siostry.  Ma na imię Mia. Słyszałem że gdzieś tu jest.
- Jesteś jej bratem? - zapytałam zdezorientowana.
- No tak. Zaprowadzisz mnie do niej? Proszę muszę się z nią zobaczyć.. - powiedział pociągając nosem.
- Oczywiście.. Jak masz na imię?
- Jestem Tom. A Ty?
- Oliwia. Miło mi Cię poznać Tom. - uśmiechnęłam się do chłopczyka. Miał około 8 lat. Weszłam do domu trzymając młodego za rękę. Wszyscy się śmiali, wręcz płakali ze śmiechu bo oglądali jakąś komedię. - Jestem! - krzyknęłam. Zapadła cisza. Mia pomagała Milenie na górze.
- Zaadoptowałaś dziecko? - zapytał Lou.
- Ocipiałeś Lou!? - wrzasnęłam i uśmiechnęłam się do brunetki, która właśnie schodziła po schodach.
- Mia! - wrzasnął Tom. Wyrywając się. Puściłam jego rączkę. Mia miała łzy w oczach. W zasadzie to nikt nie wiedział dużo o dziewczynie. Była skryta zaczęło mnie to zastanawiać. Tom przytulił ją mocno. Spłynęła mi łza. Niall podszedł do mnie i złapał mnie za rękę. Uśmiechnęłam się do niego. Po czym dostałam od niego całusa.
- Myślałam że nie żyjesz Tom.. - powiedziała Mia do brata. Popatrzyłam na nią tak jak reszta chłopaków. Brunetka płakała jak małe dziecko, które zrobiło kupę w gacie i rodzice nie zmienili mu pieluchy przez tydzień. Wszyscy zamilkli. Lou chciał zapytać ale walnęłam go książką w łep.
- A jak ona tego nie chce powiedzieć? Każdy ma swoje tajemnice. - powiedziałam gdy poszła położyć małego.
- E.. No faktycznie.. - wymamrotał i wrócił do oglądania Tv. Wszyscy zasnęli. Po schodach schodziła Mia. Wyszła na taras. Poszłam za nią.
- Mia? Chcesz pogadać? - zapytałam widząc jak płacze.
- Powiem Ci coś. Wiesz dlaczego przeprowadziłam się do Londynu? Bo w Nowym Jorku nic mi nie pozostało. Gdy dowiedziałam się, że moi rodzice i brat zginęli w wypadku.. Nawet nie poszłam na ich pogrzeb tylko spakowałam rzeczy i wyjechałam. Babcia próbowała się o mnie dodzwonić. Pewnie chciała mi powiedzieć o Tomie. Nie odbierałam, zmieniłam numer. Chciałam zaczął życie od nowa. Spotkałam Ciebie. Dzięki Tobie wszystko zaczyna się układać. Przyniosłaś mi szczęście. - powiedziała ocierając łzy o rękaw kurtki Louisa.
- O boże.. Współczuję Ci Mia. Niedawno moja matka także zmarła, na raka. Dowiedziałam się że facet, którego przez 17 lat uważałam za mojego ojca to nie on. Zostawił mnie z moim prawdziwym ojcem, który mnie nie kocha i jest psychicznie chory. Za to dowiedziałam się, że Harry to mój brat. Tylko on mi został. Kocham Go. Z resztą cała 4 jest dla mnie jak bracia. Znam ich od małego. Tylko Niall jest dla mnie kimś więcej. Milena też mi zawsze pomaga. Zawsze myślałam że przynoszę pecha ludziom, że te wszystkie nieszczęścia są przeze mnie. Teraz powoli wszystko się układa. Cieszę się że z nami jesteś Mia. - powiedziałam i przytuliłam ją mocno. Stałyśmy tak z dobre pół godziny. Nagle ktoś wszedł na taras. Był to Louis.
- Co takie przytulone stoicie? Czemu płakacie? Jezu wy płaczecie! Biegnę po Nialla. - wrzasnął i wybiegł. Zaczęłyśmy się śmiać. Po paru minutach przybiegli. Zadyszani i przerażeni.
- Co się stało? - zapytał Niall obejmując mnie. Louis także objął brunetkę stojącą koło mnie.
- Zupełnie nic. Wspominałyśmy i tak samo wyszło. - powiedziała smutno Mia. Wiedziałam że mówienie o tym jest dla niej trudne, za trudne. Złapałam ją za rękę nie odrywając się od Nialla.
- Opowiesz mi też? - zapytał Lou robiąc złośliwy uśmieszek. - Też mam ochotę popłakać.
- Tak jasne. Chyba czas na to abym opowiedziała więcej o sobie. - powiedziała Mia uśmiechając się do mnie. Opowiedziała chłopakom swoją historię a ja musiałam biegać po chusteczki.
- Jakie to smutne Mia! - darł się Louis. Niall także płakał więc go przytuliłam mocno i usiadłam mu na kolanach. Brunet chciał porozmawiać z Mią, więc ja i Niall wróciliśmy do domu. Rozmawialiśmy chwilkę na łóżku, a potem wtuleni w siebie zasnęliśmy.
Wstałam pierwsza. Pocałowałam Nialla w czoło i wyszłam po cichu z pokoju. Na dole wszyscy siedzieli i jedli. Usiadłam na wolnym krześle nakładając sobie sałatkę. Spojrzałam na Toma, który siedzi i nie we co ze sobą zrobić. Jego siostra nakładała mu właśnie jedzenie. Postawiła mu talerz pod nosem i spojrzała na Louisa. Ten ją.. pocałował!
- Liam.. Oni są razem? - zapytałam chłopaka siedzącego obok mnie tak cicho żeby nikt nie słyszał.
- Od rana takie czułości w ich wykonaniu oglądam więc raczej tak. - odpowiedział z uśmiechem na twarzy. Ja także odwzajemniłam uśmiech i wzięłam się za wsuwanie mojej sałatki.
- Kurczak gotowy! - usłyszałam krzyk z kuchni, w której gotował Zayn. Przyniósł go i postawił na stole. Wszyscy się poczęstowali tylko nie ja. Siedziałam i patrzyłam na swój brzuch. Byłam głodna, ale jaka gruba. Najem się sałatką i już.  - Nie lubisz mojego kurczaka? - usłyszałam pytanie od Zayna.
- Lubię, ale no wiesz.. odchudzam się. - powiedziałam ze spuszczoną głową. Liam się prawie zadławił gdy usłyszał ten tekst. Wszyscy zaczęli się śmiać. Spojrzałam na nich pytająco.
- Z czego? Z kości na ości? - Niall pocałował mnie i usiadł na krześle koło mojego. - Masz zjeść kurczaka i bez dyskusji. Zaraz będzie że Cię głodujemy. - powiedział i nałożył mi kawałek kurczaka. Z grymasem zjadłam całego.
- Pasuje? - zapytałam z sarkazmem Nialla. Ten tylko pocałował mnie w czoło.
- My już musimy jechać, na badania. - powiedziała Milena. W zasadzie nawet nie zauważyłam że tu jest. Miała taki ponury humor. Zayn pomógł jej wstać i zaniósł ją na rękach do samochodu. Mia i Louis wraz z Tomem poszli na spacer. Zostałam ja, Niall i Liam. Usiedliśmy przed Tv i oglądaliśmy horrory. Co chwila można było słyszeć moje piski. Nudziło nas już to więc udaliśmy się do parku, posiedzieć i pośmiać się z ludzi. Oczywiście z dwoma sławnymi chłopakami u boku nie da się przejść normalnie ulicą. Co sekundę jakieś dzikie fanki podbijały i prosiły o autograf. Stałam oparta o murek gdy podeszła do mnie grupka najdzikszych fanek One Direction.
- Odpierdolisz się w końcu od nich? Każdy wie że Niall Cię nie kocha, a cała reszta tylko udaje że Cię lubi. - powiedziała jedna.
- Odczep się ode mnie! - warknęłam na nie. Była ich szóstka, a ja sama. Próbowałam wzrokiem wyłapać Nialla, ale on podpisywał po drugiej stronie ulicy autografy. Ulica była dość ruchliwa i nie było szans żeby uciec. - Niall! Liam! - krzyczałam na całe gardło. Nagle jedna z rozwścieczonych fanek wyciągnęła scyzoryk. Zaczęła mi nim grozić. - Niall! - spróbowałam raz jeszcze i udało się. Chłopak dostrzegł mnie i niczym torpeda wystartował w moją stronę. Auta omijały go. Fajnie to wyglądało. Przedarł się przez grupkę fanek stojących nade mną i złapał mnie za rękę. Dziewczyna z scyzorykiem przegryzła wargę i chciała zaatakować nożykiem Niallera. Stanęłam przed nim broniąc go ciałem. Wiedziałam że on jest bardziej ważny i to ja powinnam zginąć, nie on. Dołączył do nas Liam i złapał rudowłosą za nadgarstek wyrywając jej nóż. Odwróciłam głowę do Nialla i przytuliłam go mocno po czym on pocałował mnie i zaniósł do domu.
- Za dużo wrażeń jak na jeden dzień. - wyszeptał kładąc mnie do łóżka. - Myślałem że Cię stracę. - ręką przetarł spływającą łzę. Liam stanął i także słuchał co powie jego przyjaciel. - Wtedy kiedy ta dziewczyna wyciągnęła scyzoryk.. Myślałem tylko o tym jak Cię ratować. Nie obchodziło mnie nic innego. Tylko Ty. Samochody omijały mnie. Co by było gdyby.. trafiły. Było by po mnie, ale to by odwróciło uwagę tej wariatki. Tak bym umarł ze świadomością że ty żyjesz. Kocham Cię i chcę abyśmy byli ze sobą do końca.
- Dziękuję. - wyszeptałam w stronę przyjaciół. Przytuliłam ich mocno dwóch po czym zasnęłam.
__________________________
Jezu ludzie przepraszam że tak długo, ale nie mam czasu na pisanie!
Musiałam uczyć się do historii -,- ale zdałam ! Teraz wam obiecuję że bd pisać w każdej wolnej chwili < 3
Mam nadzieję że ktoś czyta jeszcze tego blooga ; o
KOMENTUJ < 3
drugi bloog http://kochamonedirection.blogspot.com/ < 3

Rozdział 24

Po krótkiej rozmowie z chłopakami i Mileną na temat jej dziecka zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na ekran. Dzwonił numer prywatny. poszłam do ogródka i odebrałam.
- Halo? 
- Czy rozmawiam z Oliwią? 
- Tak.. - powiedziałam zaskoczona. 
- Mówi komendant Robertson. Pan Harry Styles, brat panienki przebywa na posterunku policji. Czy mogłaby go pani odebrać stąd?
- Tak. Już jadę. A co się stało?
- Bił się. Jest naćpany i dużo wypił.
- Matko! Za 10 minut będę. - rozłączyłam się. Pobiegłam do Louisa. - Zawieź mnie na komisariat! Chodzi o Harrego!
- Co się stało?! - przerażony brunet zaczął wstawać z kanapy na której siedział z Mią. W tym momencie przybiegli chłopcy i Milena.
- Wytłumaczę Ci po drodze! Zostańcie, proszę. - powiedziałam. Szybko podeszłam do zniecierpliwionego Nialla i pocałowałam go. - Kocham Cię Niall.
- Ja Ciebie też, wszystko będzie dobrze. - mówiąc to przetarł moją spływającą po policzku łzę. Wymusiłam uśmiech i pobiegłam do busa. Ręce trzęsły mi się jak galaretka. Spojrzałam na Louisa. Chciał żebym mu wytłumaczyła. Powiedziałam wszystko co wiem. Miałam łzy w oczach. Tak bardzo bałam się o Hazzę. Nigdy nie sądziłam że mógłby być do takiego czegoś zdolny. Musiało się stać coś strasznego. Po pięciu minutach byliśmy na miejscu. Wysiadłam z samochdu i pobiegłam wprost do budynku. Znalazłam pokój pana Robertsona. Zobaczyłam nagle bladego Harrego. Przeraziłam się i to na serio. Wyglądał okropnie. Limo pod okiem, pijany. Widząc mnie schował twarz w dłonie.
- Musimy porozmawiać. - powiedział komendant. Wyszliśmy z pokoju. Na korytrzu pojawił się Lou. Podbiegł do nas. - Znasz tego pana?
- Tak, przyjaciel, mój i Harrego. - odpowiedziałam mu. Robertson kiwnął głową.
- Dostaliśmy cynk, że sławny gościu bije się z kimś. Przyjechaliśmy natychmiastowo. Wtedy zobaczyliśmy Stylesa. Był w okropnym stanie. Moja córka uwielbia One Direction. Nie wiem co by zrobiła gdyby go w takim stanie zobaczyła. Byłby dla niej to duży szok. Wracając do tematu. Zawieźliśmy Harrego na komisariat. Tamten drugi także tu jest. W drodze na komisariat Styles powtarzał ciągle że go zabije. Zadzwoniliśmy do panienki, tak jak rozkazał.
- Matko.. A czy mogłabym zobaczyć tego drugiego? - zapytałam.
- Tak, jasne. Proszę tędy. - pokazał ręką. Lou poszedl do Hazzy. Ja udałam się za Robertsonem. Weszłam do równie małego pokoiku w jakim był Harry. Widząc mojego prawdziwego ojca łzy napłynęły mi do oczu. Nie wiedziałam o co chodziło. - A tak przy okazji, taki list miał przy sobie pan Styles.
- Dziękuję, mogę zostać sama z tym mężczyzną?
- Tak. - odpowiedział z uśmiechem Nick Robertson. Usiadłam koło ojca i otworzyłam list. Czytałam ze skupieniem. Harry! Wiem, że postąpiłem źle nie mówiąc Ci o siostrze. Chciałem Ci to powiedzieć już dawno, ale bałem się jak zareagujesz. Naprawdę przepraszam. Wiedz że nie ona, a Ty zawsze będziesz moim synem. Ona to wpadka. Muszę Ci to napisać. Zdradziłem Twoją matkę. Tak wiem, źle zrobiłem. Teraz to rozumiem. Chciałbym to naprawić i nie dopuścić do tego. Jeżeli masz ochotę ze mną porozmawiać to wiesz gdzie jestem, piję. Nie pokazuj listu Oliwce, załamie się. Nie kocham jej. Nie chcę żeby jej się źle zrobiło. Kocham Ciebie Harry. Ona jest nikim. Twój Ojciec. xx
Poczułam jakby serce przepołowiło mi się na pół. Jeszcze 10 minut temu uważałam że mam najlepszego ojca na ziemi. A teraz?! Wstałam i powoli ruszyłam w stronę drzwi.
- Czekaj! - powiedział Ojciec.
- Nie będę z Tobą rozmawiać. Jestem dla Ciebie nikim. Żegnaj. Nigdy już się nie zobaczymy. - powiedziałam i wyszłam. Zamknęłam za sobą drzwi i usiadłam na najbliższym krześle. Schowałam twarz w dłonie i płakałam. Nie mogłam powstrzymać łez. Przeczytałam jeszcze raz karteczkę. Załamałam się kompletnie. Nagle poczułam jak ktoś mnie przytula. Nie wiedziałam kto to. Spojrzałam na twarz tej osoby. Był to Harry. Obok stał Lou. Wtuliłam się w tors loczka. Podałam kartkę Louisowi. Chłopak przeczytał ją i także mnie przytulił.
- Nie zależnie od tego co on mówi zawsze będziesz siostrą Harrego. - pocieszył mnie Lou.
- Dziękuję. - szepnęłam brunetowi. Wstałam z krzesełka i podeszłam do Robertsona, który przyglądał się całej sprawie. - Czy mogę zabrać Harrego do domu?
- Tak, to chyba na tyle. - powiedział z uśmiechem Nick. Podeszłam do Hazzy i Louisa i złapałam ich za ręce. Poszli za mną. Po 15 minutach byliśmy w domu. Wprowadziłam loczka i przedstawiłam mu Mię. Powiedziałam, że Lou z nią kręci. On odpowiedział na to głośnym śmiechem.
- Odpocznij. - powiedziałam zamykając drzwi od jego pokoju. Zeszłam na dół. Zbliżała się zima. Robiło się coraz zimniej, w domu i na dworze. Poszłam zrobić sobie kakao.
- Co tak krzątasz się po kuchni? - zapytał obejmując mnie w pasie Niall.
- Zimno. - powiedziałam dając mu całusa. Nialler zaczął ściągać bluzę. Po czym dał ją mi.
- Będzie Ci cieplej.
- Dziękuję kochanie. - odpowiedziałam mu i pocałowałam raz jeszcze.
- Wszystko będzie dobrze. On nie zasługiwał na taką córkę jak Ty. - pocieszył mnie blondyn. Wkurzyło mnie to trochę. Wszyscy powtarzają mi "będzie dobrze", a jest coraz to gorzej.
- Też tak sądzę. - powiedziałam i uśmiechnęłam się do Nialla. - Kocham Cię.
- Ja Cię bardziej. - droczyliśmy się jeszcze z 10 minut, a potem przenieśliśmy się do naszej sypialni. Niall był cudowny w łóżku. Kochałam go, ale nie myślcie sobie że za to że był dobry. Kochałam go za to, że umiał mnie pocieszyć w każdej sytuacji. Sex okazał się najlepszym pocieszeniem.
_____________________________
Dzisiaj Wigilia! Ale nie tylko, dziś są urodziny Louisa < 333
Chciałabym Wam życzyć wesołych, directionowych świąt < 33
Co dostaliście pod choinkę moi drodzy? Ja dostałam koszulkę ze zdjęciem One Direction < 33 !
Chłopak zaś zaśpiewał mi kawałek Moments i Gotta Be You < 33 

UWAGA !

Proszę Directionerki ! głosujmy ; ** Bieberki nie odpuszczają -,-'
http://polls.thehothits.com/#pd_a_5779099
mamy czas do 30 grudnia !
Wierzę w Was ! < 33

Rozdział 23

W końcu ktoś zapukał do drzwi. Otworzyliśmy mężczyźnie. Był lekko zdziwiony naszymi wyrazami twarzy. Zaprosiłam go do salonu.
- Siadaj. - powiedziałam. Ojciec usiadł wygodnie.
- O czym chcecie ze mną rozmawiać?
- Wiemy wszystko. Robert nam powiedział. - powiedział bardzo poważnie Harry.
- A więc o to chodzi. - powiedział lekko zmieszany. Popatrzył na nasze miny. - Tak, jesteście rodzeństwem.
- Harry.. - chłopak zaciskał pięści. Podeszłam i złapałam go za ramię. - Przestań..
- Przez tyle lat mnie i ją okłamywałeś?! Czemu nam nie powiedzieliście?! - chłopaczyna miał łzy w oczach. Nagle wstał i powoli szedł w stronę naszego Ojca. Nie umiałam się przyzwyczaić. Krzyknęłam. Do pokoju wbiegł Lou, który od razu podbiegł do zdenerwowanego Hazzy. Starał się go odciągnąć od mężczyzny, który właśnie wychodził z domu.
- Przepraszam.. - rzekł do mnie i Harrego. Po czym wyszedł. Wybiegłam z domu. Zaczęłam krzyczeć. Podbiegłam do taty i przytuliłam go. Zdziwił się.
- Czekałem szesnaście lat, żeby Cię przytulić.. - westchnął. Odczepiłam się od niego.
- Wybacz za zachowanie Harrego. To te emocje. Trudno mu się z tym pogodzić. - szepnęłam.
- Tak wiem. Kocham Cię i kochałem zawsze. - powiedział na pożegnanie. Pomachałam mu. Weszłam do domu. Harry siedział na kanapie gapiąc się w podłogę. Spojrzałam na niego i pobiegłam do siebie. Usiadłam na łóżku i zasnęłam. Harry moim bratem? Cudownie. Zawsze chciałam mieć rodzeństwo tylko młodsze! Obudził mnie śmiech Zayna z dołu.
- Zajebiście. - szepnęłam pod nosem i przeciągnęłam się. Ktoś zapukał do drzwi.
- Kto tam?
- Brat. - powiedział głos zza drzwi. Uśmiechnęłam się do siebie.
- Wejdź.. - powiedziałam. Chłopak wszedł ze spuszczoną głową. Podeszłam do niego i mocno przytuliłam.
- Przepraszam.. - wyszeptał. - Wiem, że chciałaś się z ojcem zobaczyć, ale poprostu byłem na niego zły.. Tak mnie okłamywał. Przez tyle lat.. Jednak jestem szczęśliwy, że jesteś moją siostrą młoda.
- Nie musisz mnie przepraszać.. Wszystko okej. - uśmiechnęłam się do niego. Nagle z dołu usłyszeliśmy krzyk Mileny.
- Jedziemy do Nialla! Dzwonił lekarz! Obudził się! - złapałam Harrego za rękę i pociągnęłam na dół.
- Alice tam jest.. - powiedziałam smutno.
- Niall wybierze Ciebie. - pocieszył mnie loczek. Zbiegliśmy na dół i weszliśmy do busa. Przywitałam wszystkich uśmiechem na twarzy. Ruszyliśmy w stronę wieżowca. Weszliśmy na piąte piętro. Na korytarzu stała Alice. Popatrzyłam na chłopaków. Kiwnęli głową. Złapałam Milenę za rękę i ruszyłam w stronę brunetki.
- Cześć. - powiedziała oschle. - Idziemy.
- Dobra. - powiedziałam i weszłam do pokoju blondyna. Niall popatrzył na nas. Zdziwił się. Alice wyjaśniła mu o co chodzi. Chłopak zaczął się śmiać. Popatrzyłam na niego zdezorientowana.
- Kobieto zrozum to że kocham tylko i wyłącznie Oliwię i tak będzie zawsze nic tego nie zmieni. Ty wpieprzyłaś mi się w życie. Teraz z niego wyjdź. Nie znam Cię w ogóle. Nigdy na oczy Cię nie widziałem. - powiedział blondyn. Alice zapłakana wybiegła z sali. Czułam jak łzy spływają mi po policzkach. Niall wstał.. Chodź nie mógł tego robić. Oparł się o szafkę ręką. Widząc go podeszłam bliżej i objęłam go.
- Połóż się. - powiedziałam z czułością. Jednak on odmówił. Zrozumiałam że chce aby ta chwila trwała wiecznie. - Przepraszam że Ci nie uwierzyłam. Przepraszam.
- Nic się nie stało. - odrzekł chłopak. Odskoczyłam od niego jak oparzona.
- Nic się nie stało?! Leżysz w szpitalu! Niall to moja wina..
- Wcale nie. Mogłem na tej imprezie być koło Ciebie, blisko. A nie plątać się po ogrodzie i domu. To ja powinienem Cię przepraszać za to że Cię tak skrzywdziłem. - blondyn usiadł na łóżku. Usiadłam koło niego. Złapałam go za rękę.
- Zapomnijmy.. - powiedziałam. - Nie chcę wracać do tego. Nie było tego.
- Dobrze. - Niall kiwnął głową. Wtedy do pokoju wbiegli chłopcy. Rzucili się na blondyna i na mnie. Po pięciu minutach zeszli z nas.
- I jak siostrzyczko, pogodzeni? - zapytał Harry. - Muszę się troszczyć o młodszą siostrę.
- Siostrę? Ale jak to? - zapytał zdezorientowany Niall. Wytłumaczyliśmy mu wszystko. Chłopak spojrzał na mnie i Harrego. Był pod wielkim wrażeniem. Po tygodniu spędzonym w szpitalu Niall mógł wyjść do domu.
*** w domu ***
- Lou zrób coś do jedzenia! Liam posprzątaj łazienkę! Harry ubierz się! Zayn ktoś puka do drzwi! Otwórz no! - kolejny dzień zaczynał się tak samo. Milena darła się na cały dom. Usiadłam na łóżku i spojrzałam na odpoczywającego Nialla. Pocałowałam go w czoło i zeszłam na dół. Było kompletne zamieszanie. Milena nie spała w nocy bo ciągle wymiotowała. Prosiłam ją aby poszła do lekarza ale ona odmawiała za każdym razem. Spojrzałam na blondynkę. Spała prawie na stojąco. Podeszłam do niej i przytuliłam. 
- Ja się tym zajmę. Idź odpocząć. - powiedziałam. Początkowo nie chciała się zgodzić lecz po ok.10 minutach namówiłam ją. Chłopcy latali po całym domu jak jakieś przygłupy. Lou gonił się z Harrym, Zayn coś "gotował". A Liam szukał po całym domu telefonu. 
- Zbiórka! - wydarłam się na nich. Spojrzeli po sobie i nagle stali przed moimi oczami w szeregu. - Liam masz mój telefon i zadzwoń do siebie, napewno usłyszysz dzwonek i będziesz wiedział gdzie jest twój fon. Harry natychmiast do pokoju się ubrać. Lou odłóż tą marchewkę i zrób coś na śniadanie bo Zayn chyba coś spalił. 
- Chciałem zrobić naleśniki.. - powiedział mulat. 
- Lepiej idź się zająć Mileną. - powiedziałam z uśmiechem. Cała czwórka kiwnęła głową i ruszyła w stronę stanowisk ich pracy. Usiadłam przy stole i zaczęłam przeglądać pocztę. 
- Do Harrego, Zayna, Nialla.. O jest i do mnie! - powiedziałam i rozerwałam kopertę. W środku były pieniądze. Cały pliczek. Żadnej kartki tylko pieniądze. Spostrzegłam malutki napis z tyłu koperty. Od taty, Roberta. Spojrzałam na pieniądze raz jeszcze i uśmiechnęłam się. Podszedł do mnie Harry. 
- Skąd masz pieniądze? 
- Dostałam od ojca. Ale od Roberta. 
- Aha. Jest coś dla mnie? - zapytał. 
- Tak, masz. - podałam mu kopertę. Usiadł naprzeciwko mnie i otworzył ją. Wyciągnął list. Wytrzeszczył oczy. Spojrzałam niespokojnie na niego. Był wściekły. Zabrał wszystko i wyszedł z domu. Wyskoczyłam zaraz za nim. Biegł w stronę miasta. Próbowałam go dogonić, ale mi się nie udało. Chłopak był szybki. Ze smutną mina wybrałam do niego numer. Włączyła się sekretarka.
- Harry o co chodzi? Co się stało? Zadzwoń, proszę. - powiedziałam wracając do domu. Otworzyłam drzwi i z przerażeniem spojrzałam na Milenę. Była blada jak ściana. Siedziała na kanapie razem z zebranymi wokoło niej chłopakami. Podszedł do mnie Niall. Objął mnie w talii i pocałował.
- Co się stało? - szepnęłam.
- Milena zemdlała. Nikt nie wie co jej jest. - odpowiedział chłopak. Wyrwałam się mu i podeszłam do blondynki. Złapałam ją za rękę. Chyba wiem co jej było.
- Musimy pogadać. Chłopaki zostawicie nas same?
- Jasne. - odpowiedzieli chórem. Zayn pocałował dziewczynę w czoło i poszedł za nimi.
- Kiedy ostatnio uprawiałaś sex z Zaynem? - zapytałam. Milena zdziwiła się.
- No.. niedawno.. - uśmiechnęła się.
- Myślę.. że możesz być w ciąży. - spojrzałam na jej brzuch.
- Nie możliwe, zabezpieczamy się.
- Wiesz że to nie zawsze działa? - powiedziałam.
- No.. em.. Wiem. - odrzekła skromnie dziewczyna. Odeszłam od niej i zawołałam chłopaków.
- Pilnujcie jej. Wychodzę. - krzyknęłam wychodząc z domu. Pojechałam do apteki. Kupiłam pięć testów ciążowych. Dla pewności. Wracając ujrzałam jakąś kobietę. Szła i nagle ktoś od tyłu ją zaczął szarpać. Złodziej zabrał jej torebkę. Podeszłam do zapłakanej dziewczyny.
- Co się stało? - udawałam głupią.
- Okradli mnie. Miałam tam wszystko. Dopiero co się wprowadziłam i miałam pieniądze na wynajem domu. Przepadło. Będę mieszkać pod mostem. - szlochała.
- Chodź ze mną. Zamieszkasz u nas. Nikt nie będzie miał nic przeciwko. Mamy wolny pokój. - uśmiechnęłam się do dziewczyny.
- Dziękuję. - powiedziała cicho i wstała. Szłam z nią pod ramię. Gdy powiedziałam o One Direction zupełnie nie wiedziałą kim są. Brunetka o niebieskich jak morze oczach spojrzała na wielki stary dom. Nagle podała mi rękę.
- Zapomniałam! Jestem Mia. - uśmiechnęła się ciepło.
- Oliwia. - odpowiedziałam zadowolona, że wreszcie znam jej imię. Złapałam ją za rękę i wprowadziłam do domu. Chłopcy mieli miny w stylu WTF?! Zaczęłam się śmiać.
- Musielibyście widzieć swoje miny! - tarzałam się po podłodze. Lou podbiegł do brunetki.
- Louis jestem, ale mów Lou. - powiedział oczarowany Mią.
- Mia. - odpowiedziała skromnie dziewczyna. - Cieszę się że mogę Cię poznać.
- Ja także Mio. Osiądź Liam zrobi nam herbaty, a Ty opowiesz jak się tu znalazłaś. - rzekł Lou. Patrzyłam na niego z otwartą mordą. Z resztą tak jak reszta.
- Okej.. - usłyszałam cichy komentarz Liama. Wstałam z podłogi i pociągnęłam za sobą Milenę. Weszłyśmy do łazienki i pogadałyśmy trochę. Podałam jej testy. Zrobiła je. Czekałam pod łazienką. Nagle usłyszałam krzyk. Wbiegłam do łazienki nie patrząc co ona tam robi. Siedziała na podłodze trzęsąc się jak galareta. Po chwili wbiegł Zayn, Niall i Liam. Louis siedział na dole z jego nową koleżanką.
- Zayn.. - powiedziała cicho Milena. - Będziemy mieli.. dziecko.
Spojrzałam na nią i na Mulata. Stanęłam jak wryta. spodziewałam się tego. Niall i Liam patrzyli po sobie. Zayn podszedł do Mileny.
- Cieszę się.. - powiedział uśmiechając się.
- Wiem, zniszczyłam Ci życie, nie chcesz mnie już.. - przestała gadać. - Cieszysz się?
- Najbardziej na świecie. - powiedział jej słodkim tonem Zayn. - Ty też powinnaś się cieszyć.
- Cieszę się bo Ty się cieszysz. - złapała go za szyję i pocałowała go.
- OUU! - powiedziałam równocześnie z chłopakami. Cieszyłam się szczęściem mojej przyjaciółki. 

Rozdział 22

Przeklinałam sama do siebie. Wszystko stało się przeze mnie. Mogłam nie być taka ostra. Przecież on tego nie chciał. To ona go całowała. To przez nią. Powinnam mu wybaczyć. A jak za późno? Przecież nic nie wiem. Co się stało, jak? Jestem niepoinformowana. Szybko spakowałam telefon rzucony o ścianę i chusteczki do małej torebki. Zamknęłam dom i zadzwoniłam po taksówkę. Samochód był po dziesięciu minutach. Wsiadłam i spojrzałam na kierowcę. Zdziwił się. Miałam czerwone oczy, a łzy spływały mi po policzkach. Powiedziałam że pod szpital. W środku drogi zapytał.
- Czy wszystko dobrze?
- Nie, nic nie jest dobrze. - odpowiedziałam nie patrząc na niego. - Mój były chłopak coś sobie zrobił. Nawet nie wiem co.
- Nie dobrze. Liczę, że wszystko będzie dobrze. - spojrzałam na niego. Był taki miły. Uśmiechnęłam się do niego. Nagle ujrzałam szpital.
- Ile płacę? - zapytałam.
- Leć do niego! - pośpieszył mnie kierowca.
- Dziękuję. - powiedziałam i wbiegłam do szpitala. Było bardzo dużo ludzi. Z trudem odnalazłam jakąś pielęgniarkę.
- Przepraszam, gdzie leży Niall Horan? - kobieta popatrzała na mnie z pod okularów, a potem zajrzała do papierów.
- 101. - odpowiedziała.
- Dziękuję bardzo. - szepnęłam i pobiegłam pod wskazane mi miejsce. Na drugim piętrze nie było prawie w ogóle ludzi. Szybko odnalazłam chłopaków. Siedzieli przed salą operacyjną. Moje serce zaczęło szybciej bić, a brzuch okropnie zaczął boleć. Żaden z nich nie zauważył mojej osoby. Spojrzałam na ich miny. Byli załamani. Patrzyli w sufit lub chowali twarz w dłonie.
- E.. Co z nim? - zapytałam podenerwowana. Chłopcy spojrzeli na mnie.
- Wreszcie jesteś! - wykrzyknął Zayn.
- Jest operowany. - powiedział smutno Harry.
- Co mu się stało?
- Wtedy jak do nas dzwonił.. - zaczął Lou. - chwilę później rozpędzony samochód nie zauważył stojącego na środku drogi Nialla. Kierowca rozmawiał przez telefon. Niall także nie zauważył auta. Potrąciło go. Zasnęłaś. Zadzwonił do mnie zapłakany Liam. Nie chciałem Cię zamartwiać. Zaniosłem Cię do domu i pojechałem do szpitala. Zostawiłem Ci karteczkę. Odczytałaś?
- Tak.. - powiedziałam. Czułam jak moje nogi uginają się. Złapał mnie Harry i posadził obok siebie, na krześle. Oparłam głowę o jego ramię. - To moja wina.. Byłam za ostra dla niego. To ona zaczęła go całować.. Nie powinnam..
- Przestań.. - przerwał mi Liam. - co się stało to się nie odstanie. Pozostało nam czekanie.
Liam był najbardziej załamany. Chłopaczyna miał łzy w oczach. Niall był dla niego kimś.. To z nim wygłupiał się Blondyn. Niall często zabierał go do Irlandii do swojej rodziny. Patrzyłam na bruneta czule. Czułam dokładnie to co on. Może czułam się nawet gorzej. Nagle na korytarzu pojawiła się wysoka ciemnowłosa nastolatka. Rozpoznałam ją od razu. Wstałam.
- Czego tu chcesz? - zapytałam spokojnie.
- Co z moim Niallusiem? Czy jest cały? Bo przez tą idiotkę mogło mu się coś stać.. - popatrzyła na mnie krzywo.
- Po co tu przyszłaś?! Chcesz wszystko pogorszyć?! To przez Ciebie z nim zerwałam! To dzięki Tobie!
- O to mi chodziło. Chcę być z Niallem. Kocham go. Chciałabym poznać także resztę chłopców.
- Ale my nie chcemy Cię poznawać! - wtrącił się Lou. - Za to co zrobiłaś Oliwii i za to co zrobiłaś ze związkiem Nialla i Oliwii.
- Nie rozumiem was. Ja i Niall.. kochamy się. - powiedziała uśmiechając się brunetka. - Tylko ta idiotka wszystko psuje. Dlatego ją postanowiłam jakoś załamać albo niech się zabije żeby mi nie przeszkadzała.
- Kim ty jesteś?! - wykrzyknęłam ze łzami w oczach.
- Witaj jestem Alice. Powinnaś już się wynosić stąd. Nikt Cię już nie potrzebuje. Zastąpię Cię godnie. - wtedy podeszła do nas nowo przybyła Milena.
- Czego od niej chcesz?
- Mówię że powinna się wynieść. Nie jest potrzebna już. Teraz Niall jest mój.. - szepnęła. Popłakałam się i zaczęłam biec. Nikt nie zaprzeczył. Może naprawdę mnie nie potrzebują. Biegłam przed siebie. Wychodząc ze szpitala wpadłam na jakiegoś faceta. Nie spojrzałam na niego i chciałam  biec dalej. Lecz facio złapał mnie za rękę. Wtedy przyjrzałam mu się dokładniej.
- Witaj, moja droga córeczko.
- Tato?! Jak Ty wyszedłeś z więzienia?! - byłam przerażona. Oczekiwałam na najgorsze.
- Nie zadawaj pytań tylko chodź ze mną. Mam Ci coś do powiedzenia. - powiedział. W tym momencie mój telefon zaczął dzwonić. - Nie odbieraj. Kto to?
- Harry. - popatrzyłam na Ojca. Mężczyzna pomachał przecząco głową. Schowałam telefon do kieszeni. Poszłam za tatą. Usiedliśmy na ławce w parku. Siedziałam cicho. Słuchałam co ma mi do powiedzenia.
- Jak myślisz skąd matka Twoja zna zespół? Zastanawiałaś się kiedyś?
- No poznaliśmy się w dzieciństwie z Harrym i tak wyszło. - odrzekłam zaskoczona pytaniem.
- Córeczko przepraszam, że Ci tego nie mówiłem. Harry jest Twoim przyrodnim bratem. Mama uznała, że powie Ci jak.. będziesz na to gotowa. Baliśmy się jak zareagujesz..
- Przez tyle lat mnie okłamywaliście?! Jak mogliście?! - krzyczałam prze łzy. Znowu zadzwonił mój telefon. Nie odebrałam.
- Nie mam sił już. Mam dla Ciebie jedną ważną wiadomość..
- Jaką?! - krzyknęłam na siwego mężczyznę.
- Wyjeżdżam. Chcę się pożegnać.. - mężczyzna wstał.
- Gdzie jedziesz? - zapytałam uspokajając się.
- Do brata, do Polski. Mam nadzieję, że sobie poradzisz..
- Zostawiasz mnie?!
- I tak bym Cię zostawił. Jestem chory. Na jakąś rzadką chorobę. Żegnam Cię na zawsze.. - powiedział smutno.
- To przez Twoje picie! Mówiłyśmy z mamą, że masz przestać!
- Przepraszam. Przeproś kolegów i mojego pasierba, Harrego. Liczę, że Niall wyjdzie z tego. Powinnaś mu wybaczyć. Kocha Cię. Ty go też. Jesteście dla siebie stworzeni. Pa. - Ojciec dał mi buziaka w czoło i odszedł. Usiadłam na ławce patrząc jak odchodzi. Zmienił się. Wiadomość o śmierci go zmieniła. Nie mogłam uwierzyć, że Harry to mój brat. Po słowach taty zrozmumiałam, że muszę walczyć o mojego blondyna. Wstałam i ruszyłam w stronę szpitala. Weszłam na drugie piętro i zobaczyłam brunetkę kłócącą się z lekarzem. Chłopacy popatrzyli na mnie i rzucili się mi na szyję.
- Czemu nie odbierałaś telefonów? - zapytał Harry.
- Harry, spokojnie. Później muszę z wami pogadać, a teraz zajmę się tą suką. - powiedziałam ruszając w stronę brunetki. Lekarz odszedł. Podeszłam do niej.
- Odczepisz się od Nialla?!
- Nie. - powiedziała.
- Hmm.. Trzeba to będzie inaczej załatwić. - powiedziałam. Chłopcy podbiegli i złapali moje ręcę. Popatrzyłam na nich. - Nie o to mi chodziło.
- Już myślałem.. - odetchnął Lou.
- Jak Niall się obudzi to wtedy powie kogo woli. Ale na razie idź stąd albo chociaż mi się nie pokazuj na oczy.
- Dobra. Zgadzam się. Masz mój numer telefonu. - mówiąc to podała mi wizytówkę. A więc Alice była modelką. - Dzwoń jak się ocknie.
- Na pewno zadzwonię. - powiedziałam. Dziewczyna odeszła. Popatrzyłam na uśmiechających się do mnie chłopaków. - Gdzie Milena?
- Poszła do domu, ogarnąć się. Przyjedzie jutro. - powiedział Zayn.
- O czym chciałaś z nami gadać? - zapytał ciekawski Hazza.
- Pogadamy w domu. Wy też musicie odpocząć. Chodźcie.
- A co z Niallem?
- Dziś się nie obudzi. Jutro z samego rana przyjdziemy.  - powiedziałam. Chłopcy uśmiechnęli się i poszli za mną. Dojechaliśmy do domu. Milena jeszcze nie spała. Zaprosiłam ją do salonu. Chciałam opowiedzieć im co się stało jak wybiegłam ze szpitala. Wszyscy słuchali w skupieniu.
- ..skończyłam. - powiedziałam kończąc opowieść.
- A więc.. jestem Twoim bratem? Muszę zadzwonić do mamy.
- Harry macie tych samych ojców. - powiedział Liam.
- To dzwonie do naszego ojca. - powiedział Hazza. Podeszłam do chłopaka.
- Powiedz żeby przyjechał. Chcę z nim porozmawiać. - szepnęłam. Chłopak kiwnął głową. Mój prawdziwy ojciec miał być za pół godziny. Czekałam w skupieniu z Harrym na niego.

Rozdział 21

Weszłam i ujrzałam pięknie przyszykowane śniadanie.  Przy stole siedziała reszta. Podeszłam z Niallem. Chłopak odsunął moje krzesło i pokazał ręką abym usiadła. Spojrzałam na wszystkich. Mieli wielkie banany na twarzy. Usiadłam, a Liam podał mi talerz.
- Nałóż sobie. - powiedział. Spojrzałam na sałatkę, kurczaka oraz kanapki z dżemem. Uśmiechnęłam się. Nałożyłam sobie sałatki i kawałek kurczaka. Mój ukochany wziął się oczywiście za kanapki. Rozmawialiśmy o imprezie, którą chcieli urządzić chłopcy. Zapytali mnie o zdanie. Byłam zdziwiona tym pytaniem.
- Czemu to ode mnie zależy?
- Bo wiesz.. myśleliśmy, że z powodu śmierci Bartka nie będziesz chciała żeby teraz robić imprezę. - powiedział Harry.
- Chętnie odreaguję. - powiedziałam z uśmiechem. - Więc kiedy ta impreza?
- Myśleliśmy, że jutro. - odrzekł z uśmiechem Louis.
- Okej! - rzuciłam idąc do pokoju. - Dobranoc.
- Pa. - powiedzieli wszyscy chórem. Nagle ktoś złapał mnie za rękę. Obejrzałam się i zobaczyłam blondyna. Uśmiechnęłam i bez słowa pociągnęłam go za sobą. Usiadłam na łóżku. Chłopak usiadł koło mnie.
- Jutro chcę żebyś obudziła się z uśmiechem na twarzy koło mnie leżąc w bieliźnie. - powiedział śmiejąc się. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się.
- Dla Ciebie wszystko. - zdjęłam z siebie bluzkę. Położyłam się a na mnie blondyn. Było cudownie. Cieszyłam się, że Niall w końcu się na to zdecydował. Z tego co wiem Niall bał się, że nie będę chciała z powodu mojej historii z Bartkiem. Byłam szczęśliwa jak nigdy. Oddałam się cała chłopakowi. Nie miałam przed nim tajemnic i nigdy nie będę miała. Obudził mnie krzyk Harrego z dołu. Wstałam z łóżka ziewając. Spojrzałam na leżącego obok mnie Nialla który bawił się kosmykiem moich włosów.
- Cześć kochanie. - szepnął, wstając.
- Witaj. - powiedziałam dając mu buziaka. - Było cudownie kotku.
- Też tak uważam. - uśmiechnął się do mnie. Nagle ktoś zapukał do drzwi.
- Kto tam? - zapytałam ubierając już koszulkę Nialla.
- Harry. Mogę wejść?
- Jasne. - rzuciłam. Miałam już na sobie koszulkę. Drzwi się uchyliły. Ujrzałam uśmiechniętą buzię Harrego.
- Nie musicie udawać, że nic się nie działo. - powiedział śmiejąc się. Strzeliłam z Niallem buraka. - Wstajecie bo za dwie godziny impreza się zacznie.
- Tak wcześnie?! - krzyknęłam.
- Wcześnie? Kobieto dochodzi dwudziesta. - jeszcze bardziej zaczął się śmiać. Rzuciłam się po telefon. Faktycznie dochodziła już dwudziesta. Przeraziłam się. Byłam kompletnie nie ogarnięta.
- Harry wyjdź muszę się szykować! Trzeba było mnie obudzić! - krzyknęłam na loczka.  Usłyszałam śmiech z dołu.
- Tak słodko z nim spałaś! - krzyknął Liam. Harry wyszedł śmiejąc się.
- Super. - mruknęłam pod nosem otwierając szafę. - W co ja się ubiorę?
- W cokolwiek. - powiedział Niall. - We wszystkim Ci ładnie.
- Niall, proszę Cię! - chłopak podszedł i objął mnie od tyłu.
- Sądzę, że powinnaś ubrać to. - wskazał na czerwone rurki i biały top z nadrukiem.
- I do tego conversy! - wykrzyknęłam i pocałowałam chłopaka. Niall spojrzał na mnie i zgodził się. Zaczęłam się przebierać. Poszłam do łazienki umyć głowę i pomalować się. Szybko wysuszyłam głowę i zakręciłam włosy. Spojrzałam na zegarek. Impreza zaczynała się o dziesiątej. Była 21:30. Odetchnęłam. Zeszłam na dół lecz nikogo nie było. Zostawili karteczkę.
Poszliśmy do sklepu. Wrócimy zaraz! Buziaki. 
Chłopaki i Milena ;*
Wszystko było gotowe oprócz alkoholu i przekąsek. Usiadłam i włączyłam wieżę. Puściłam muzykę. Rozejrzałam się po domu. Wydawało mi się że ktoś chodzi po domu. Nikogo nie było. Nagle coś upadło. Przestraszyłam się. Pobiegłam do kuchni po nóż. Chwyciłam jego rączkę i stanęłam na przedpokoju. 
- Gdzie jesteś skurwysynu? - zapytałam głośno. Jednak nikt się nie odezwał. Nagle ktoś zaczął powoli przekręcać klamkę w drzwiach. Stanęłam i wpatrywałam się kto wejdzie do domu. Rzuciłam się na przerażonego Zayna. On jednak złapał moją rękę. 
- Miłe przywitanie. - powiedział zaskoczony. - Naprawdę tak mnie nie lubisz? 
- Zayn! - przytuliłam go. - Tak się cieszę, że to Ty!  
- Co się stało? - zapytał. 
- Wdawało mi się że ktoś jest w domu i wtedy się coś stłukło poszłam do kuchni i wzięłam ten nóż. - byłam przerażona. Chłopak złapał rączkę od noża i powoli zaczął chodzić po domu. Złapałam się jego kurtki i szłam tuż za nim. Obeszliśmy cały dom lecz nikogo nie było. Znaleźliśmy jednak parę ciekawych rzeczy. Drzwi wejściowe tylne były szeroko otwarte i lampka na korytarzu na drugim piętrze była stłuczona. 
- Ktoś tu był. - powiedziałam. 
- Tak.. i dobrze, że przyszedłem. Sama byś sobie nie dała rady. 
- Dałabym! Nie jestem taka słaba! - odskoczyłam od chłopaka. Śmiał się ze mnie. Usłyszeliśmy głos chłopaków z dołu. Zbiegłam szybko i rzuciłam się wszystkim na szyję. 
- Ktoś był w domu.. - powiedziałam. 
- Ale nic Ci nie jest? - spytał podenerwowany Louis. 
- Zayn tu był.. - powiedziałam z ulgą. 
- Ale widzieliście togo kogoś? 
- Ja słyszałam. I jeszcze jest stłuczona lampka na drugim piętrze, a i drzwi tyle były otwarte. 
- Kurw*! - usłyszeliśmy krzyk Zayna. Pobiegłam na górę. Chłopak zbierał kawałki szkła i przeciął się. Krew była wszędzie. 
- Niechcący. - szepnął. 
- Tak wiem. - uśmiechnęłam się. Milena przyszła z bandażem i owinęła mu to. Chłopak pocałował ją. 
- Gotowe. - powiedziała z bananem na twarzy. 
- Jesteś cudowna. - odrzekł Zayn. Niall zdążył posprzątać szkło aby nikt nie zrobił sobie krzywdy. Chłopcy przyszykowali resztę. Było idealnie. Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Otworzyłam i zobaczyłam pare osób. Przywitałam ich ciepło. Stałam przy drzwiach zapraszając gości. Wszyscy weszli i mogliśmy się bawić. W pewnym momencie znów rozległ się dzwonek do drzwi poszłam otworzyć. Stala tam wysoka ciemnowłosa dziewczyna. 
- Cześć. - rzuciła oschle i weszła. 
- Popatrzyłam na nią zdziwiona. Poszłam się napić. Wszyscy świetnie się bawili. Nagle podeszła do mnie ta dziewczyna i zapytała. 
- Gdzie jest Niall? 
- Nie wiem. - powiedziałam i odeszłam. Patrzyłam na nią z daleka. Kogoś mi przypominała, gdzieś ją widziałam. Nagle nastolatka wyszła do ogrodu uradowana. Poszłam za nią. Nie myliłam się. Dziewczyna ujrzała Nialla. Podeszła do niego i zaczęła go całować. Łzy napłynęły mi do oczu. Wybiegłam z pokoju. W drzwiach zatrzymał mnie Louis. Nie miałam ochoty z nikim gadać. Ominęłam go i biegłam dalej. Słyszałam jak ktoś biegnie za mną. Nie umiałam powstrzymać łez. Wbiegłam w ciemny las. Potknęłam się o kamień. Upadałam. Chciałam wstać lecz zobaczyłam czyjąś rękę przed moim nosem. Położyłam delikatnie dłoń na ogromnej ręce. Wstałam. 
- Co się stało? Czemu płaczesz? - zapytał opiekuńczo Louis. Nie odpowiadałam. - Kurw* Oliwia powiedz mi! 
- Niall.. - płakałam jeszcze bardziej. 
- Co z nim? - Lou przeraził się. 
- On.. mnie zdradził.. - głos załamał mi się. - Widziałam go w ogrodzie z jakąś dziewczyną. Ona go pocałowała..
- Co?! - krzyknął Lou. Wyciągnął telefon i wybrał numer do Nialla. Chłopak odebrał. - Co Ty sobie wyobrażasz?! Zdradziłeś ją na jej oczach?! Ona teraz płacze! Przez Ciebie!
- Tak wiem. - Niall miał załamany głos. - Nie chciałem. Ona sama podeszła. Gdy ujrzałem Oliwię odepchnąłem tą dziewczynę i pobiegłem za nią. Jednak zgubiłem ją. Gdzie ona jest? - wzięłam telefon Louisa w swoje trzęsące się dłonie i przyłożyłam do ucha. 
- Teraz nie mam ochoty z Tobą rozmawiać. Pogadamy jutro. 
- Oliwia! Kocham Cię! Proszę nie rób mi tego! 
- Nie chcę Cię narazie znać. Muszę odreagować. Dajmy sobie czas. - powiedziałam. 
- Nie chce żadnego czasu! Chcę Ciebie! Oliwia proszę! - krzyczał do słuchawki. Rozłączyłam się. Popatrzyłam na zdenerwowanego Louisa. Chłopak przytulił mnie. Płakałam mu na ramieniu. Kompletnie nie wiem jak, ale rano znalazłam się w domu. Ujrzałam karteczkę koło lampki. 
Jesteśmy w szpitalu. 
Chłopaki i Milena ;*
- Co jest kurw*?! - krzyknęłam.  Szybko wybrałam numer do Harrego. Czekałam niecierpliwie aż odbierze. Sekundy ciągnęły się niemiłosiernie. W końcu!
- Halo? - powiedział zmęczony. 
- Co się dzieje Harry? - zapytałam podenerwowana. - Coś się stało?
- Niall.. - chłopak szepnął. Rzuciłam telefonem o ścianę. Łzy napłynęły mi znów do oczu. Schowałam twarz w dłonie i płakałam. 
_________________________________
brak weny i tyle moi drodzy. 

Rozdział 20

Niall spojrzał na mnie opiekuńczym wzrokiem i złapał za rękę. Spojrzałam na niego i nie wiedziałam co się dzieje. Chłopak uśmiechał się do mnie.
- Witaj cukiereczku. - mówiąc to dał mi buziaka w czoło. - Jak się spało? Martwiłem się.
- Ale co.. co się stało? - zapytałam.
- Uratowałaś topiącą się Milenę a sama zaczęłaś się topić. Liam wyciągnął Cię z wody. Byłaś nieprzytomna przez 9 godzin. - powiedział chłopak. Pocałowałam chłopaka i wtuliłam się w niego. Po czym podeszłam do chłopaka opierającego się o okno.
- Dziękuję. - szepnęłam Liamowi. Chłopak spojrzał na mnie zdezorientowany.
- Za co?
- Za uratowanie mnie. - powiedziałam i przytuliłam się do bruneta. Chłopak także objął mnie swoimi silnymi ramionami.
- Nie ma za co. Kiedy cię ratowałem, myślałem że nie zdążę, że pójdziesz na dno.. - powiedział jego głos się załamywał. Dałam mu palec na usta.
- Cii.. Wszystko już dobrze. - otarłam łzę spływającą po jego policzku. Chłopak objął mnie jeszcze mocniej. Puścił mnie i pokazał na stojący tłum za mną. Podeszłam najpierw do Harrego i Louisa przytuliłam ich mocno. Za nimi stała Milena i Zayn. Podeszłam powoli do nich. Przystanęłam patrząc na Milenę, która miała łzy w oczach. podała mi jakis list. Koperta była otwarta. Domyśliłam się że dziewczyna pewnie ją otworzyła. Blondynka rzuciła mi się na szyję. Czułam jak koszulka staje się mokra.
- Dziękuję Ci. - szepnęła mi do ucha. - Kocham Cię. Nie wiem co bym bez Ciebie zrobiła.
- Ja bez Ciebie nie mogłabym żyć. Co jest w kopercie?
- Zobaczysz, ale nie tu. Idź do swojego pokoju. - powiedziała. Wykonałam jej polecenia. w pokoju usiadłam na łóżku i otworzyłam kopertę. W środku były zdjęcia i jakaś karteczka. Spojrzałam na jedno ze zdjęć. Był na nich Bartek.. Do moich oczy napłynęły łzy. Na następnym zdjęciu byłam ja i mój przyjaciel. Było jeszcze parę zdjęć. Płakałam wręcz ryczałam. Przypomniałam sobie o karteczce. Przeczytałam ją.
Oliwka! Wysyłam ci parę zdjęć Bartka. Proszę zrób coś z nimi. Nie mogę ich mieć tu w domu. Mam też prośbę abyś na pogrzebie wygłosiła o nim mowę. Z powodu ciężkiej choroby nie przyjadę na pogrzeb.. 
Mama Bartka, Nikola. 
Ryczałam jeszcze bardziej miałam ochotę coś sobie zrobić. Cała rozmazana i mokra wybiegłam z domu. Chłopcy popatrzyli się po sobie pytająco. Nagle wybiegli za mną z domu. Biegłam przed siebie, przez las. Było ciemno. W ręce trzymałam zdjęcia. Deszcz zaczął padać. Nagle zatrzymałam się. Stałam tuż przy urwisku. Spojrzałam na zdjęcia w dłoni. Łzy kapały same. Rzuciłam zdjęcia na ziemię i stanęłam na krawędzi. Myślałam czy skoczyć. zostawić wszystkich i pójść do mamy i Bartka. A co z Niallem, Mileną? Popatrzyłam na dół. Urwisko nie było takie wysokie. Miało może wysokość czteropiętrowego domu. jednak upadek i tak mógł być śmiertelny. Rozejrzałam się dookoła. Nikogo nie było. Spojrzałam na gwiazdy i księżyc. Zamyśliłam się. Nagle ktoś złapał mnie za rękę. Przestraszyłam się i prawie poleciałam do przodu. Jednak mój bohater objął mnie w talii. 
- Nie rób tego. Nie zostawiaj mnie samego. - powiedział błagalnym tonem. - jeżeli chcesz umrzeć, umrę z Tobą. Tylko nie chce zostać sam.
- Niall.. - szepnęłam i odwróciłam się do chłopaka. Objęłam jego twarz i pocałowałam go. - Nie mogę tak dłużej. Tracę najbliższych. 
- Jeżeli zginiesz to ja też stracę najbliższą osobę. - Niall płakał. - Nie płacz bo nie mogę na to patrzeć.
- Nie umiem powstrzymać łez. Niall kocham Cię. - chłopak otarł moje łzy rękawem bluzy. Było mi zimno w końcu wybiegłam w samym sweterku. Niall złapał moje trzęsące się ręce i powoli zaczął ściągać bluzę. Podając mi ją uśmiechnął się do mnie. Lecz nie spodziewał się takiej reakcji. Zaczęłam piszczeć, bo w krzakach ukazał się wilk. Nie wiedziałam co robić. Złapałam Nialla mocno i nie chciałam puścić. Chłopak obejrzał się i zobaczył wilka. Przeraził się.
- Stój nieruchomo. - szepnął mi. Wilk podszedł krok do przodu. Chciałam zrobić krok w tył , ale przypomniałam sobie że stoję nad przepaścią i nie mogę się ruszyć. Niekomfortowa sytuacja. Nagle usłyszałam kroki. W tle lasu było widać czyjeś sylwetki. Byli to chłopcy. Wilk stał i czaił się na nowo przybyłe ofiary. Szybko stanęłam przed Niallem i krzyknęłam.
- Nie idźcie tu! Wilk! - pociekły mi łzy. zwierzę popatrzyło się na mnie. Podeszło kilka kroków. Przestraszyłam się. Niall trzymał mnie mocno. Nie wiedziałam co teraz się stanie. Nagle zwierzę pisnęło. Ktoś rzucił w nie kamieniem. Rozejrzałam się. To była niska blondynka. Trzymała w garści kilka większych kamieni i rzucała w wilka. Wszyscy przeraziliśmy się. Zwierzę patrzyło na nią. Polowało. Dziewczyna nie poddawała się z całej siły rzuciła w wilka aż ten się przestraszył i uciekł . Rzuciłam się na szyję Niallowi. Pocałowałam go i rzuciłam się na szyję Milenie, mojej bohaterce.
- Jesteśmy kwita. - powiedziała zadowolona.
- Dziękuję Ci bardzo! - łzy spływały mi po policzkach. Nagle ktoś objął mnie z tyłu i odciągnął, Milenę też ktoś odciągnął. Obejrzałam się. Był to Niall zaś Milenę odciągnął Zayn. Obie płakałyśmy na ramionach swoich chłopaków. W końcu Zayn, Milena, Harry, Louis i Liam poszli do domy. Ja z Niallem zostałam. Siedziałam na kamieniu i patrzyłam na cudowny wschód słońca. Ujrzałam zdjęcia, które w nocy zgubiłam. Pozbierałam je i schowałam do kieszeni. Blondyn uśmiechnął się do mnie.
- Idziemy do domu mała? - zapytał.
- Sądzę, że tak. - powiedziałam i wstałam z głazu. Złapałam chłopaka za rękę i pociągnęłam. - Idziesz leniuchu?
- To była ciężka noc. Powinniśmy iść spać. - powiedział wstając.
- Dobry pomysł. Więc rusz się. - chłopak wstał i pocałował mnie. Ruszyliśmy w stronę domu. Szliśmy, rozmawiając o Bartku. Pytał jaki on był.
- Najlepszy. - odpowiedziałam szeptem. 

Rozdział 19

Budząc się spojrzałam na zegarek, była dwunasta. Przeciągając się zobaczyłam że nikogo nie ma w pokoju. Nawet potrzebującego odpoczynku Nialla. Zdziwiłam się i wyciągnęłam telefon. Miałam kilka nieodebranych połączeń od Mileny i sms-a od Zayna sprzed dwóch dni. Zadzwoniłam najpierw do przyjaciółki. Nagle usłyszałam głos w słuchawce.
- Halo Milena? Możesz rozmawiać.
- Czekaj. Zaraz pogadamy. - dziewczyna rozłączyła się. Nie wiedziałam co się dzieje. Zawsze miała czas aby ze mną porozmawiać. Bez wahania zadzwoniłam do Hazzy.
- Harry gdzie jesteście?
- Zaraz będziemy mała. - powiedział i także się rozłączył. Nagle do pokoju wpadł cały zespół, a za nimi weszła niska blondynka. Otworzyłam buzię ze zdziwienia. To była Milena.
- Co Ty tu robisz? - krzyknęłam ze szczęścia. Wstałam i rzuciłam jej się na szyję. - Tak bardzo się cieszę że jesteś!
- Ej, masz leżeć! - powiedział stanowczo Louis i wziął mnie na ręce. Zaniósł do łóżka i uśmiechnął się do mnie. - Teraz lepiej.
- Ojeju! Ja chce się przytulić do Mileny!
- Ja się do Ciebie przytulę. - powiedziała blondynka nachylając się nade mną.
- Co Ty tu robisz? - zapytałam.
- Przyjechałam żeby Cię odwiedzić i na pogrzeb.. Bartka. - popatrzyła w okno. - Jak to się stało? Czemu On? Nie potrafię zrozumieć.
- Tak chciał los. - złapałam ją za rękę. Przypomniała mi się noc kiedy mnie zgwałcił i wszystkie nasze chwile, przypomniał mi się Bartek. - Czasami wmawiam sobie, że On jest, w Polsce i żyje. Tylko poprostu się nie odzywa.
- Łatwo powiedzieć. Jednak ja wiem że On.. że jest mu tam lepiej. - blondynka spuściła wzrok. Podszedł do niej Zayn i objął ją. Zaskoczyło mnie to. Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie, a potem do Zayna.
- Dziękuję Ci. - szepnęła do ucha Zaynowi. Chłopak wziął ją za rękę i wyprowadził z sali. Otworzyłam szeroko oczy.
- Czy.. czy wy to widzieliście?! - powiedziałam głośno. - Czy Zayn i.. Milena?
- Tak. - zaśmiał się Liam. - Zayn od dawna się w niej podkochuje. Chyba nadszedł czas aby jej to powiedział.
- No tak.. Ale Milena wyjeżdża do Polski. Związek na odległość?
- Nie no coś Ty. Milena zostaje w Londynie albo my jedziemy do Polski.
- Co?! Do Polski? Ja chce zostać w Londynie. - powiedziałam naburmuszona.
- Okej, okej. Zostaniemy, ale zniszczymy miłość Zayna. - powiedział zapewne specjalnie Hazza.
- Milena tu zostanie! - wszedł do pokoju szczęśliwy Zayn trzymając płaczącą ze szczęścia Milenę na rękach. Posłałam uśmieszek Harremu. Lekarz wszedł do sali i zobaczył wszystkich uśmiechających się.
- Zaraz będziecie się mogli bardziej cieszyć, bo Oliwia może już iść do domu! - krzyknął i zaśmiał się po czym wyszedł. Niall podbiegł do mnie i wziął mnie na ręce. Wtuliłam się w jego ramiona, a on zrobił mi małą karuzelę. Dałam buzi i popatrzyłam mu prosto w oczy.
- Nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie. - szepnęłam.
- Ja także. - odpowiedział. - Kocham Cię najbardziej na świecie.
- Ja Ciebie też mój Blondasku. - uśmiechnęłam się do niego i pocałowałam. Chłopak odstawił mnie na ziemię i zwrócił się do Harrego żeby spakował moje rzeczy.
- Sama to zrobię, spokojnie. - powiedziałam.
- Wyręczymy Cię. - powiedział i popatrzył na Louisa i Liama. Chłopcy kiwnęli głową i ruszyli w stronę łóżka aby spakować ciuchy, kosmetyki i inne duperele. Zobaczyłam Zayna i Milenę rozmawiających ze sobą za drzwiami. Nagle blondyna rzuciła mu się na szyję i pocałowała go. Uśmiechnęłam się do Nialla i pokazałam na zakochanych. Chłopak także się uśmiechnął i objął mnie w pasie.
- Idziemy? - zapytał.
- Jasne. Mam dość szpitali. - odpowiedziałam i spojrzałam na zapinającego walizkę Louisa.
- Gotowe! - krzyknął Liam.
- Chodźmy. - powiedział Harry. Wszyscy ruszyli za Loczkiem. Wychodząc z sali złapałam Milenę za rękę i pociągnęłam ją za sobą.
- Chodźcie gołąbeczki. - uśmiechnęłam się złośliwie do przyjaciółki. Dziewczyna złapała Malika za rękę i ruszyła za nami. Wszyscy wsiedli do busa chłopaków i ruszyliśmy. Jednak nie w stronę hotelu.
- E.. Gdzie my jedziemy? - zapytałam lekko zdenerwowana.
- Zapomniałem! Mamy dla Was niespodziankę, więc proszę siedzieć cicho i się nie odzywać. - powiedział Liam. Popatrzyłam na Milenę, a ona na mnie. Jechaliśmy jeszcze jakieś piętnaście minut. Wysiadając z busa zobaczyłam wielki stary dom nad jeziorem. Niall objął mnie w talii od tyłu i szepnął mi.
- To nasz nowy dom na kilka miesięcy.
- Że co? - spojrzałam na chłopaka. - Jest boski! I jeszcze to jezioro! Dziękuję Wam!
- Ależ nie ma za co. - powiedział Louis. - Będzie fantastycznie. Oprowadzę Was.
- Widzieliśmy już ten dom. Oprowadzałeś nas już z pięć razy. - powiedział znudzony Zayn.
- Ale dziewczyny go nie widziały. - mówiąc to złapał mnie i Milenę za rękę. Pociągnął nas za sobą zostawiając w tyle resztę zespołu. Weszliśmy na ganek i Lou wyciągnął z kieszeni klucze. Otworzył drzwi i nie mogłam uwierzyć. To nie był jakiś super nowoczesny dom. Był taki staroświecki. Byłam się tylko tego, że nie ma tu komputera. Rozejrzałam się dookoła. Stara skórzana kanapa, telewizor, stoliczek i uroczy kominek. Uśmiechnęłam się sama do siebie i ruszyłam w stronę chłopaka. Lou oprowadzał nas dwie godziny. Dom miał trzy piętra. Miałam sypialnie z Niallem, Milena z Zaynem, a reszta osobno. Całe szczęście każdy miał swojego laptopa. Schodząc na dół ujrzałam gotującego Harrego.
- Co tam gotujesz? - zapytałam podchodząc do bruneta.
- Coś na przekąskę dla Liama. - odpowiedział chłopak i spojrzał w stronę leżącego na kanapie chłopaka.
- A co Liam rączek nie ma? - zapytałam głośno, aby leniuch usłyszał.
- Cicho tam! - krzyknął Liam śmiejąc się. Nagle do pokoju wszedł Lou i Niall. Blondyn złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie.
- Przebierz się w strój kąpielowy, idziemy pływać, a wieczorem, ognisko na plaży. - powiedział po cichu. Jednak Harry usłyszał i wrzasnął na dom.
- Idziemy pływać! - Liam zerwał się z kanapy i pobiegł do pokoju. Lou i Harry wbiegli za Liamem. W tym całym zamieszaniu nie zauważyłam jak do pokoju wchodzi Zayn i Milena. Złapałam dziewczynę za rękę i wbiegłam za chłopakami. Otworzyłam mój pokój i zaprosiłam blondynkę.
- Masz strój i się przebieraj idziemy pływać.
- Dobrze wiesz, że nie umiem pływać.
- Tylko się popluskasz. - powiedziałam i uśmiechnęłam się do przyjaciółki.
- Ale nie mów im bo mnie wyśmieją. - powiedziała ze spuszczoną głową. Popatrzyłam na nią z troską.
- Dobrze, nikomu ani słowa. - przytuliłam Milenę do siebie. - No już wskakuj w ten strój.
- Jasne, dziękuję. - odrzekła dziewczyna i uśmiechnęła się do mnie. Wybiegła z pokoju do łazienki i przebrała się w zielone bikini. Ja miałam na sobie żółty strój. Zeszłyśmy na dół do chłopaków. Czekał na nas Liam. Reszty już nie było. Chłopak zauważył nasze zdziwione miny.
- Dmuchają materac. - uśmiechnął się. - Wyglądacie ślicznie.
- Dziękujemy. - odpowiedziałam.
- Chodźcie. - Liam zachęcił nas. Ruszyłam w stronę bruneta. Milena szła za mną. Kiedy doszłyśmy na jezioro chłopaki już pływali. Rzuciłam się do wody i podpłynęłam do chłopaków. Śmialiśmy się i wygłupialiśmy. Szkoda mi było Mileny, która wygrzewała się na słońcu. Oznajmiłam chłopakom że idę na chwilę do domku. Biegnąc uśmiechnęłam się do Mileny. Dziewczyna czytała książkę i także się do mnie uśmiechnęła. Zobaczyłam Zayna podchodzącego do blondynki. Uśmiechnęłam się sama do siebie i pobiegłam dalej. Wzięłam ze swojego pokoju olejek do opalania i książkę ze szpitala, którą pożyczył mi Lou. Złapałam za ręcznik i wybiegłam z domu. Nagle usłyszałam krzyk Mileny i przerażone głosy chłopaków.
- Ona nie umie pływać! Topi się! Szybko płyń ktoś tam! - przeraziłam się i rzuciłam wszystkie rzeczy na trawę. Biegłam najszybciej jak potrafię. Zobaczyłam płaczącego Zayna i Harrego. Louis rzucił się na ratunek blondynce. Niall i Liam stali i czekali na dziewczynę z ręcznikiem. Nagle nie widziałam już blondynki a Lou szukał jej jak igły w stogu siana. Rzuciłam się do wody i zanurkowałam. Ujrzałam dziewczynę spadającą na dno jakieś 10 metrów ode mnie. Wynurzyłam się i nabrałam powietrza. Płynęłam najszybciej jak się da nie spuszczając z dziewczyny wzroku. Zanurkowałam znów i zobaczyłam jak już prawie leży na dnie. Płynęłam w dół w końcu złapałam ją za rękę. Jednak powietrze mi się kończyło. Pociągnęłam ją do góry. Lou czekał aż dziewczyna się wynurzy. Wynurzyła się, a Lou wziął ją i popłynęli do brzegu. Byłam wykończona. Nie umiałam dalej płynąć. Chciałam zamknąć oczy i pójść spać. Znowu się zanurzyłam ale nie z własnej woli. Poprostu tak wyszło. Topiłam się. Nie wiedziałam co się dzieje dookoła, a oczy się zamykały. Nagle poczułam na sobie czyjś dotyk. Nie chciałam wiedzieć kto to. Zamknęłam oczy i słyszałam tylko krzyki, przerażone krzyki chłopaków.
- Milena się budzi! - krzyknął Zayn w pewnym momencie. Odetchnęłam z ulgą. - Co z Oliwą?! Niall co z nią?!
- Nie chce się budzić! - poczułam krople łez spadających na moje zimne ciało. - Co mam robić?!
- Sztuczne oddychanie, masaż serca, cokolwiek! - wrzasnął Lou, który nagle znalazł się koło mnie. - Oddycha.
- To ja wiem! Czemu się nie budzi? - powiedział Niall.
- Jest wykończona. Powinna spać. Zasłużyła. - oznajmił Lou. Ktoś wziął mnie na ręce i gdzieś przeniósł. Nie wiem gdzie bo zasnęłam. Nie słyszałam nic. Zostałam tylko ja i mój sen.

Rozdział 18

Rano usłyszałam głos lekarzy. Zobaczyłam Louisa rozmawiającego z dwoma lekarzami. Był skupiony na tym co mówią do niego lekarze, więc może znaleźli sposób na uratowanie Nialla. Popatrzyłam na Blondyna. Wyglądał jakby spał. Chciałam żeby spał.. Oderwałam wzrok od ukochanego i rozejrzałam się po pokoju. Na kanapie stojącej naprzeciw łóżka Nialla leżał skulony Zayn i Liam. Musieli długo nie spać i zasnęli. Popatrzyłam niepewnie na Louisa. Chłopak uśmiechnął się. Może miał dobre wieści.. Przyglądałam się mu dokładnie. Po pięciu minutach skończył wyczerpującą rozmowę z lekarzami i wszedł do pokoju.
- Mam dobre wieści. - szepnął, bo nie chciał obudzić chłopaków. - Niall wyzdrowieje. Wystarczy że znajdą krew. Niall ma bardzo popularną grupę krwi więc każdy prawie może ją oddać.. - odetchnęłam z ulgą.
- Ja oddam mu krew. Tak się cieszę, że wyzdrowieje.. Za ile się przebudzi?
- Po transfuzji. Lekarze są gotowi wystarczy dawca. Jesteś pewna że Ty chcesz mu ją dać?
- W stu procentach. - powiedziałam i rzuciłam się Louisowi na szyję. - Tak się cieszę. - jeszcze raz szepnęłam.
- Ja też się cieszę. Dobra czas obudzić śpiochów i podzielić się z nimi dobrą informacją. - powiedział brunet. Nie mogłam się powstrzymać i rzuciłam się na kanapę na której leżała trójka chłopców.
- Obudźcie się! Mamy dobre wieści! No już. Wstawać! - krzyknęłam z wielkim bananem na twarzy. Chłopcy powoli jak żółwie wstali z kanapy. Przetarli oczy i ziewnęli.
- Co to za dobra wiadomość? - zapytał Liam.
- Niallowi wystarczy transfuzja krwi. - powiedziałam. - Ja mu ją oddam.
- Nareszcie coś wiadomo! - wykrzyknął Zayn i przytulił się do mnie.
- Czas na zbiorowy uścisk! - krzyknął Harry i razem z Louisem i Liamem przytulili się do nas. - To kiedy ta transfuzja?
- Zaraz. - powiedziałam. Odczepiając się od chłopców. Nagle do sali wszedł lekarz.
- Czy któreś z was zdecydowało się na oddanie krwi? - zapytał z uśmiechem.
- Tak, ja. - powiedziałam.
- Proszę za mną panienko. - odrzekł. Według jego wskazówek poszłam za nim. Strasznie bałam się strzykawek i w ogóle szpitala. Ale wiedziałam że robię to dla ukochanego. Weszłam do gabinetu i rozmawiałam z pielęgniarką. Musiałam coś podpisać, więc zrobiłam to bez wahania. Nie wiem co się dokładnie działo bo zasnęłam. Zapadłam w sen. Śniło mi się wszystko co najlepsze, że Niall wyzdrowiał i wszystko się uspokoiło.
---
Obudziłam się i zobaczyłam leżącego obok mnie Nialla patrzał na mnie z czułością. Łzy napłynęły mi do oczu. 
- Nareszcie! - krzyknęłam i wstałam. Zakręciło mi się w głowie ale olałam to. Przytuliłam się do chłopaka choć nogi miałam jak z waty i myślałam że zaraz się przewrócę. Niall objął mnie w pasie abym nie upadła i pocałował mnie na powitanie.
- Jak się spało? - zapytał czule. - Tęskniłem za Tobą.
- Ja.. tak się o Ciebie bałam. Przepraszam..
- Przepraszasz?! Nie masz za co. Jednak ja Ci dziękuję. Uratowałaś mnie. Jestem Twoim dłużnikiem. Kocham Cię mała. - powiedział i mocniej mnie objął. Jego i moja koszulka stawała się coraz bardziej mokra.
- Też Cię kocham. Nie wiem co bym zrobiła bez Ciebie.
- Nawet tak nie myśl, będę zawsze przy Tobie. Nawet gdyby mnie zabrakło.. będę tu. - powiedział i pokazał na moje serce. Wzruszyłam się. Był taki słodki i niewinny. Tak bardzo go kochałam. Nie powiedziałam nic. Kompletnie mnie zatkało. Wtuliłam się w ukochanego i pocałowałam go namiętnie. Odwzajemnił pocałunek.
- O! Gołąbeczki wstały! - krzyknęli chłopcy, którzy właśnie weszli do sali.  Nie patrząc na to, że mnie zgnietli położyli się na nas. Wszyscy śmialiśmy się do wieczora. Później chłopcy zostawili mnie samą z Niallem i pojechali do domu odpocząć.
- Kocham Cię tak bardzo. - powiedział Niall przyglądając się mi uważnie.
- Ja Ciebie też kotku. - wysłałam mu buziaka. Wyciągnęłam książkę, którą polecił Louis i zaczęłam czytać. - Odpocznij.
- Ty też powinnaś. - powiedział i zamknął oczy. - Chciałbym żebyśmy byli jak Edward i Bella. Bo oni spędzili ze sobą całe życie, całą wieczność. Chciałbym abyś zawsze była moją małą myszką. Nie wiem co bym bez Ciebie zrobił.
- Obiecaj mi coś. - powiedziałam odchylając książkę od twarzy. - Będziesz zawsze, okej? Czy będzie lało, czy wichura jakaś, wojna, tornado czy inne katastrofy. Będziesz zawsze przy mnie.
- Obiecuję. - powiedział Niall i zasnął. Na mojej twarzy zagościł wielki banan. Popatrzyłam na mojego księcia i dalej przeszłam do czytania lektury. Nie wiem nawet kiedy, ale zasnęłam. Rano usłyszałam śmiechy chłopców. Założyłam poduszkę na głowę i usłyszałam jeszcze głośniejszy śmiech.
- Ona chce spać! - wydarł się na resztę Liam.
- Dziękuję. - powiedziałam pod nosem i zasnęłam.