Archiwum bloga

Informacja!

Dziękuję za to że ktoś czyta tego bloga. *-*
Zależy mi na komentarzach! Proszę ktokolwiek go czyta niech skomentuje < 3
Będę wdzięczna! 
Uwielbiam Was! ; *

Rozdział 13

Chłopcy siedzieli kilkanaście ławek dalej od nas. Bartek i ja siedzieliśmy w milczeniu i oglądaliśmy gwiazdy. To one najbardziej przypominały mi o istnieniu takiego idioty jak on. Myślałam o sensie życia, o przyjaźni z chłopakami i z Bartkiem.
- Ojciec, prawda? On Cię do tego namówił? Żeby mnie odebrać chłopakom, zgadłam? - zapytałam z ciekawości.
- Tak. Zadzwonił do mnie i powiedział, że byłaś w szpitalu przez nich. Wkurzyłem się. Dlatego przyjechałem.
- Wiedziałam. Jednak nie powiedział Ci prawdy. To on szarpał mnie za rękę na chodniku. One Direction są naprawdę opiekuńczy i nie dali by mnie skrzywdzić.
- Też nie dał bym Cię skrzywdzić.
- Gdyby wtedy Ci się udało. Pewnie teraz miałabym śliwy pod okiem i pełno siniaków. - uśmiechnęłam się do zdumionego chłopaka.
- Jest aż taki zły?
- Działa pod wpływem alkoholu. Nie wie co się dookoła dzieje i nie jest świadomy na kogo podnosi rękę.
- Nie wiedziałem. Tak bym nigdy nie odbierał Cię od Twoich przyjaciół. Przepraszam. - popłynęły mu łzy. Otarłam je i przytuliłam go. Siedzieliśmy dość długo. Obawiałam się, że cała piątka zasnęła na ławeczce.
Tymczasem na ławce *-* 
- Co oni się tak ściskają ciągle? 
- Niall jest zazdrosny! - powiedział Harry. 
- Zależy mi na niej. Jak mnie rzuci dla Niego? 
- Nie zrobi tego. Znasz ją od dawna jak my. Oliwka taka nie jest. - oznajmił Liam.
- Masz rację nie ma się o co martwić. Coś czuję, że się pogodzili i nie będziemy potrzebni. - Niall uśmiechnął się. 
- Szkoda.. Nastawiłem się żeby walnąć tego całego Bartka za ten Twój brzuch Niall. - powiedział Louis. Nagle Oliwia zaczęła szarpać Bartka, który chciał ją najwidoczniej pocałować. Z oddali było słychać krzyk. Bartek chciał ją gdzieś zaciągnąć. 
- Idziemy. - powiedział krótko i stanowczo Zayn. Cała piątka wstała i ruszyła wprost do ich Słoneczka i jej "przyjaciela". 
- Skąd wy tu się wzięliście? - zapytał zdumiony Bartek. 
- Czego od niej chcesz? - Louis podciągał już rękawy. 
- Od niej? To moja dziewczyna. Sprzeczamy się tylko. - kłamał. Wyrwałam się mu z objęć. 
- Oszalałeś?! Od kiedy jesteśmy niby parą?! - krzyczała na cały park. - Nie słuchajcie go. Kłamie!
- Jakoś wierzymy Oliwce, a nie Tobie. - oznajmił Harry. Niall widocznie posmutniał. Louis zrobił już krok w stronę Polaka. Ten jednak znów trzymał mnie w objęciach. Wyciągnął z kieszeni mały scyzoryk. 
- Mam zrobić jej krzywdę?! - zapytał. 
- Nie jesteś do tego zdolny.. - powiedziałam płacząc. 
- Nie zdziw się! 
- Puść ją natychmiast! - krzyczał wystraszony Niall. Louis chciał zrobić kolejny krok w przód, ale Liam zatrzymał go. 
- Jak podejdziesz, zabije ją. - powiedział do przyjaciela. 
- Proszę nie rób jej krzywdy! - błagał Niall. Poczułam jak łzy spływały po policzkach. Wyciągnęłam rękę w stronę ukochanego. On opuszkami palców dotknął jej. Pomyślałam że to może być ostatnie nasze dotknięcie. Ryczałam jak dziecko. Chciałam podejść, przytulić, dać ostatniego buziaka. Zawsze myślałam że zdążę, a nagle stoję przed obliczem śmierci, a moi najlepsi przyjaciele nie wiedzą co robić. Bałam się. Tak cholernie się bałam. 

Rozdział 12

Długo czekałam aż któryś z chłopców się przyzna skąd wie jak wyglądają moje majtki. W końcu Harry przyznał, że razem z Louisem robili "porządki" w mojej walizce. Wybaczyłam im pod warunkiem, że już nigdy nie będą mi tam grzebali. Zjedliśmy kolację i zasiedliśmy przed TV. Oglądaliśmy filmy z naszego wspólnego dzieciństwa.
- Zobacz, zobacz! Jaka byłaś mała. - śmiał się Liam.
- Ty wcale lepiej nie wyglądałeś. - mruknął pod nosem Louis.
- Słyszałem! Patrz na siebie.
- Skończcie. Oglądając ten film wywnioskowałam, że wszyscy byliśmy mali i wyglądaliśmy jak jakieś smerfy. - wszyscy zaczęli się śmiać. Siedziałam koło Nialla, a obok mnie siedział niecierpliwy Zayn. Nagle Malik szturchnął mnie i szepnął do ucha: " Może czas im powiedzieć?" Kiwnęłam głową.
- Chłopaki mam do Was sprawę. - zaczęłam spokojnie. - Wpadłam na pomysł. Powinnam porozmawiać z Bartkiem..
- Nie. - stanowczo i krótko oznajmił Louis.
- Nie dałeś mi dokończyć! Będziecie niedaleko miejsca naszego spotkania. To jest mój warunek. To mój przyjaciel nie oleję go!
- Ja tam się zgadzam. Ważne, że będziemy mieli ją na oku. - powiedział Niall. Uśmiechnęłam się do niego i dałam mu buziaka.
- Dziękuję. - szepnęłam do Blondyna.
- Nie mam nic przeciwko. - powiedział Liam.
- Okej. Kiedy się z nim spotkasz? - Harry też był po mojej stronie.
- Ej a mój głos się nie liczy? - oburzył się Louis.
- Cztery do jednego. Nie masz szans Louis. - powiedział Harry. - To kiedy?
- Zadzwonię. Czekajcie. - odeszłam kilka kroków i wybrałam numer mojego przyjaciela. Odebrał.
- Halo? - mówił głos w słuchawce.
- Bartek tu Oliwia masz czas?
- Jasne.
- Możemy się spotkać? Chcę pogadać.
- Za 15 minut w parku pod hotelem. Do zobaczenia. - powiedział i rozłączył się. Szybko ubrałam się.
- Za 15 minut będzie w parku! Ruszcie się jeżeli macie mnie pilnować!
- Okej. Trzeba się ubrać chłopaki. - powiedział Liam. Po 10 minutach stałam ubrana z chłopakami w drzwiach. Ruszyłam w stronę parku. Stał tam Bartek. Rozglądał się nerwowo, gdy mnie zobaczył uśmiechnął się i przytulił mnie przyjaźnie.
- Cieszę się, że przyszłaś.

Rozdział 11

W całym pokoju pachniało. Nie mogłam się doczekać przepysznych naleśników Louisa. Usiadłam przy stole i czekałam. Louis stał przy piekarniku, a reszta jak zawsze się wygłupiała. Obserwowałam ich dokładnie. Nie wiedziałam co powiedzieć.
- Kiedy będą naleśniki? - zapytałam.
- Głodna? Już prawie są. - Louis wyszczerzył się. Odwzajemniłam uśmiech. Nagle podszedł z talerzem pełnym naleśników. Wszyscy przestali świrować i zaczęli jeść. Patrzyłam na ich roześmiane twarze, brakowało mi tego. Nie wiem co by zrobili gdyby mnie z nimi nie było.
- Jedz bo zaraz nie będzie. - mówił Louis i dał mi na talerz jeszcze 2 naleśniki.
- Em.. dzięki. - podziękowałam i podeszłam do lodówki po jakiś sok. - Nie ma soku. Jak zjem to pójdę do sklepu.
- Nie ja pójdę Słoneczko. - powiedział Zayn.
- Nie, chętnie się przejdę. - odpowiedziałam i usiadłam do stołu. Na talerzu były 2 ogromne naleśniki przecież nie zdołam ich zjeść. Z trudem zjadłam pierwszego.
- Wszystko ma być zjedzone. - powiedział Louis.
- Jasne, jasne. A brzuch rośnie. Nie mogę, naprawdę.
- Zjedz jeszcze trochę. - żartował Liam. - Tatuś jak będziesz chciała zrobi jeszcze. A do sklepu idź tylko nie wracaj późno. - Louis popatrzył na niego i uśmiechnął się złośliwie.
- Chodź no tu Liam! - odszedł od kuchenki i gonił go po całym pokoju. Payne uciekał aż nagle zamknął się w łazience.
- Kiedyś będziesz musiał wyjść! - krzyknął do niego Louis. Wszyscy w pokoju się śmiali.
- Ja pójdę po te soki. - powiedziałam. Powoli wstałam i zaczęłam się ubierać.
- A mogę iść z Tobą? - zapytał Zayn.
- Jasne, chodź. Za niedługo wrócę! - jeszcze tylko podeszłam i dałam Niallowi buziaka. Harry i Louis dostali po buziaku w czoło. - Chodź Zayn.
- Idę. - powiedział Mulat. Szliśmy powoli i rozmawialiśmy o wszystkim. Zayn mówił, że jego dziadek był dokładnie jak mój Ojciec. Jak musiał do niego jechać to uciekał od niego z domu i szedł spać do kolegów. Uważałam Ojca za psychopatę. Od kiedy pije nie można się z nim dogadać. Zaraz zaczyna Cię bić, tak jak moją mamę. To dlatego się stamtąd wyprowadziła, nie chciała być bita.
- A co z tym chłopakiem? Jak on miał? Bartek?
- Tak Bartek. On działa pod wpływem Ojca. Napewno nagadał mu głupot. On taki nie jest. Myślę że powinnam z nim pogadać. - powiedziałam.
- Nie wiem czy to dobry pomysł.
- Ale t mój przyjaciel. Nie mogę go olać. Przyjechał tu do mnie.
- Ja się zgadzam, ale pod jednym warunkiem. My jesteśmy niedaleko od miejsca waszego spotkania. Jakby się coś stało.
- Ok, ok. Muszę to jeszcze uzgodnić z resztą. - powiedziałam.
- Tak.. Powinni się zgodzić. - Zayn uśmiechnął się do mnie.
- Tak myślisz? To dobrze. - odwzajemniłam uśmiech i szliśmy dalej przed siebie. W końcu doszliśmy do ogromnego sklepu. Kupiliśmy soki i ruszyliśmy w stronę domu. Całą drogę rozmawialiśmy o mnie. Jak mi się mieszkało w Polsce, czy tęskniłam. Wypytywał mnie o wszystko. Nawet o najdrobniejszy szczególik. Nie na każde pytanie umiałam odpowiedzieć. Byliśmy już pod hotelem. Nawet nie wiem jak to tak szybko zleciało. Weszliśmy do pokoju, a w nim nudno nie było. Nie wiem dlaczego Harry biegał w bokserkach po domu i gonił Liama, który też był w bokserkach. Niall patrzył z Louisem na moją minę. Zauważyłam że oni też są w bokserkach. Zayn patrzył na mnie i śmiał się.
- Co.. tu się dzieje? - zapytałam.
- Robimy Bielizno Party. - odpowiedział mi Liam. Wybuchnęłam śmiechem.
- Przyłączysz się? - zapytał Harry.
- Nie dzięki. Albo może.. Tylko ja ubieram strój kąpielowy! Bielizna to moja prywatna rzecz.
- Szkoda myśleliśmy że ubierzesz te majtki w serduszka z napisem "Big Love". - stanęłam jak wryta. To co przed chwil powiedział Harry..
- Skąd Ty to wiesz? Skąd wiesz jakie mam majtki?! - powiedziałam i zaczęłam go gonić z pustą butelką po całym pokoju.

Informacja!


zlot fanów 1D ! < 333
więcej informacji na stronie. 
Z A P R A S Z A M Y ♥

Rozdział 10

- Nie. Tylko się pokłóciliśmy. - powiedziałam nadal szlochając.
- O co? Nie widziałem Nialla w takim stanie od bardzo dawna. - zdziwił się Liam.
- Bo.. to wszystko moja wina. To że Bartek tu przyszedł, że Wam zagraża. Przeze mnie są te wszystkie kłopoty i chyba powinnam w końcu wynieść się do Ojca.
- Nigdy! Nie pozwolę Ci, nikt Ci nie pozwoli. - powiedział Hazza.
- Tak będzie lepiej. Nie będziecie się o nic już tak zamartwiać. - jednak Harry nie chciał, tak jak Niall, tego słuchać. Liam został ze mną.
- Nie powinnaś tego robić. Wiem, że to powinna być Twoja decyzja, ale naprawdę Twój Ojciec jest do wszystkiego zdolny. Może Cię nawet uderzyć. Naprawdę mówię Ci jako dobry przyjaciel nie rób tego. Jesteś nam potrzebna, potrzebujemy Cię. Jeżeli nie chcesz zrobić tego dla nas, to zrób to dla Nialla. Jeżeli go naprawdę kochasz zrób to dla niego. - Liam wychodząc dał mi buziaka w czoło. Zostałam sama. Nie mogłam pozbierać myśli. Zostać i narażać chłopaków czy odejść i narażać sama siebie? Miałam mętlik w głowie. Wieść o mojej planowanej przeprowadzce nie uszczęśliwiła One Direction. Usłyszałam jak wchodzili do domu i rozmawiali. Na całe szczęście usłyszałam głos Nialla. Nikt jednak nie zawitał do mojego pokoju. Byłam głodna, ale nie chciałam tam iść. Mój brzuch nie dawał mi wyboru. Wstałam i ubrałam koszulkę Nialla. Była mi aż po kolana. Z głową coraz lepiej tylko trochę mi się kręciło, ale zignorowałam to. Weszłam do kuchni i zobaczyłam 5 par oczu patrzących wprost na mnie. Nie wiedziałam co powiedzieć więc wymusiłam uśmiech i podeszłam do lodówki. Nie spoglądając za siebie zrobiłam sobie kanapki. Byłam tak zła na siebie, że nie umiem nic powiedzieć, że nie jestem na tyle odważna żeby coś powiedzieć. Nie mogłam wytrzymać. Z rąk wypadł mi nóż i spadł wprost na podłogę. Zaczęłam płakać. Wzięłam kanapki i ruszyłam biegiem do pokoju.
- Czekaj. - usłyszałam za sobą głos Zayna. Stanęłam więc.
- Co? - powiedziałam.
- Chcesz pogadać? - zaproponował Harry.
- Jeżeli to konieczne. - powiedziałam. W duszy byłam tak uradowana, że mogę z nimi porozmawiać. Chłopcy zrobili mi miejsce koło Liama. On jak dżentelmen odsunął mi krzesło abym mogła usiąść.
- Dalej chcesz się do niego przeprowadzać? - zapytał Louis. - Chcesz tego naprawdę?
- Myślałam nad tym długo. Z jednej strony boję się o Was jednak gdy się przeprowadzę będę bała się o siebie. Lepiej będzie jak.. zostanę. Nie mogę Was tak poprostu opuścić. Mam za dużo z wami wspólnego. Nie mogłabym Was opuścić. Jeżeli chcecie to mogę iść do Ojca. To teraz zależy od Was..
- Uff.. Cieszę się że podjęłaś taką decyzję. - powiedział Liam.
- Twoje słowa dały mi dużo do myślenia. - Spojrzałam na innych chłopaków. Mieli banany na twarzy. Wszyscy oprócz Nialla. Wstałam, ubrałam się i wyszłam. Najwyraźniej mój chłopak nie chciał żebym została. Usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi za mną. Ten ktoś biegł za mną. Nagle złapał mnie za rękę.
- Gdzie idziesz? - łzy popłynęły mi po policzkach. To był Niall. Objął mnie w talii i szepnął do ucha:
- Zostawisz mnie samego?
- Nie chcesz żebym została z wami. Widziałam Twoją minę.
- Myślałem o Twoim stanie zdrowia. No właśnie jak głowa? - mówiąc to odwrócił mnie do siebie.
- Już lepiej, ale Ty doprowadzasz mnie do zawrotów głowy. - uśmiechnęłam się. Niall pocałował mnie namiętnie.
- Kocham Cię. - oznajmiłam.
- Ja Ciebie bardziej.
- Napewno nie.
- Będziecie dalej tak tam stać? - usłyszałam śmiech z naszego pokoju. Cztery ciekawskie osoby spoglądały wprost na nas.
- Już idziemy! - odkrzyknął Niall. - Chcesz coś zjeść?
- Jadłam.
- Dwie kanapki z serem? Nie sądzę żebyś się najadła.
- Nie jestem już głodna. - powiedziałam.
- Louis zrobił naleśniki. - uśmiechnął się złośliwie.
- Powrócił mi apetyt. - złapałam go za rękę i ruszyłam w stronę pokoju.

Rozdział 9

- Ej! Budzi się! - słyszałam głos Hazzy. Ktoś mocno ścisnął moją rękę.
- Kochanie? - domyśliłam się że to Niall. Miał załamany głos. Otworzyłam oczy, zobaczyłam całą piątkę stojącą nade mną. Nie wiedziałam co się dzieje.
- Martwiliśmy się. - powiedział Zayn. - A Niall najbardziej. Nie jest z Tobą za dobrze. Powinnaś iść do lekarza.
- Nigdzie nie idę. Zostaję. Nie musicie się martwić. Lekarz mówił, że tak będzie. Mam prośbę. Mogę zostać sama z Niallem?
- Jasne. Jednak jeżeli znów zemdlejesz idziesz do lekarza. - powiedział stanowczo Louis.
- Dobra. - odrzekłam, nie chciałam się z nim kłócić. Louis potrafi się uprzeć. Cała czwórka wyszła. Przez chwilę siedziałam z Niallem w ciszy. To było zupełnie nie podobne do Nialla.
- Martwię się o Ciebie. Od kiedy zdarzył się ten incydent z Twoim Ojcem, jest z Tobą coraz gorzej. - w końcu się odezwał. - Nie chcę Cię stracić, jesteś dla mnie wszystkim. Kocham Cię.
- Ja Ciebie też. - mówią to objął moją twarz i pocałował mnie bardzo namiętnie. Byłam tak bardzo szczęśliwa, że w końcu znalazłam moją miłość.
- Czego on od Ciebie chciał? - Niall przypomniał mi o Bartku.
- Pewnie mój tata do niego zadzwonił i nagadał mu głupot. Nie przejmuj się. - przypomniałam sobie, że Bartek kopnął go w brzuch. - Jak brzuch? Boli?
- Jak mam się nie przejmować? Jeżeli zapowiedział, że wróci tu po Ciebie? Boję się o Ciebie. Jeżeli coś Ci zrobi.. - popłynęły mu łzy. Otarłam je.
- Nic mi nie zrobi. Nie bój się. Jak się zastanowić to może ja powinnam iść naprawdę do Ojca.. On nic mi nie zrobi, ale Wam.. Tobie?
- Nie pójdziesz do Ojca! Nie ma mowy!
- Muszę. Nie chcę żeby coś się Wam stało. To wszystko moja wina. To przeze mnie te kłopoty. - mówiłam. Niall nie mógł tego słuchać. Poprostu wyszedł. Łzy pociekły mi jak z kranu. Ryczałam. Wtedy do pokoju wszedł Liam i Hazza.
- Co się stało Niallowi i Tobie? - wypytywał mnie Hazza. Wtedy zobaczył że płaczę.
- Gdzie reszta?
- Poszła za Niallem. - oznajmił Liam siadając na łóżku. Harry stał i wpatrywał się nerwowo we mnie.
- Zerwaliście? - zapytał Loczek.

Rozdział 8

W domu pierwsze co położyłam się spać. Szpitalne łóżko nie było za wygodne. Miałam koszmary. Obudziłam się. Nade mną stał cały zespół One Direction. Byłam rozpalona, krzyczałam przez sen, płakałam. Chłopcy nie wiedzieli co mi jest.
- Co się dzieje? - zapytał Hazza dotykając mojego czoła. Zdenerwował się. - Przynieście termometr i coś zimnego! Szybko! - Liam i Louis wybiegli szybko z pokoju po potrzebne przedmioty. Niall wyglądał jakby nie wiedział co się dzieje, w ogóle się nie ruszał, stał i patrzył tymi cudnymi niebieskimi oczętami wprost na mnie. Zayn klęczał przy łóżku i trzymał mnie za rękę.
- Oliwia! Słoneczko powiedz coś wreszcie! - Zayn nie mógł się otrząsnąć. Do pokoju wbiegli Liam i Louis. Podali termometr Hazzie.
- Ma 39 stopni! Lód szybko! - martwił się. Ja też, ale nie o siebie tylko o Nialla. Przyłożyli mi lód do czoła.
- Jakie zimne.. - powiedziałam. Kręciło mi się w głowie. - Niall.. - chłopak podszedł do mnie.
- Tak kochanie? - pytał troskliwie. - Co się dzieje?
- Koszmar.. Moja głowa. - wydukałam. Harry spoglądał na mnie niecierpliwie. Liam siedział na łóżku głaszcząc mnie po brzuchu. Zayn trzymał mnie ciągle za rękę, a Louis głaszcząc mnie po głowie coś mamrotał pod nosem. Niall, mój skarbek, podszedł i pocałował mnie.
- Wszystko będzie dobrze. - mówił. - Co Ci się śniło?
- Ojciec, Wy i ja. Koszmar.. Zabił, On Was zabił.. - szlochałam.
- To tylko sen Słoneczko. - powiedział Zayn spoglądając na mnie.
- Wiem, ale był taki realistyczny. Myślałam że to prawda.
- Jeżeli coś spróbuje Ci zrobić to ja mu coś zrobię. - powiedział mój drugi, lepszy "tatuś".
- Słyszeliście sami, mówił że niedługo się zobaczymy. Boję się. Nie o siebie, o Was. - powiedziałam.
- O nas się nie bój. Poradzimy sobie. - uśmiechnął się do mnie Liam. Nagle rozległo się pukanie.
- Otworzę. - powiedział Zayn. Niall siedział przy mnie cały czas.
- Kim jesteś?! Czego od niej chcesz? - usłyszałam głos Zayna. Do pokoju wszedł mój stary znajomy, mój przyjaciel, Bartek. Chłopcy wstali.
- Co Ty tu do jasnej cholery robisz?! Skąd wiesz gdzie jestem?! - zdenerwowałam się. Gorączka rosła z każdą minutą, a ból głowy nasilał się. - Wyjdź stąd nie chce Cię znać!
- Oliwia! Opanuj się. Twój tata mi wszystko powiedział. Mam zabrać Cię do domu.
- Nigdzie się nie wybieram! Zostaje tu! - chłopak podszedł bliżej mnie. Złapał mnie za rękę.
- Idziemy stąd! - krzyknął na mnie Bartek. Niall wstał i walnął go w twarz. Jednak Bartek kopnął go w brzuch. Niall zwijał się z bólu. Nie mogłam na to patrzeć.
- Przestań! Zostaw go! - krzyknęłam i wstałam. Nagle świat zaczął się kręcić. Stałam na łóżku i widziałam przerażone miny chłopców. Louis wziął Bartka i wyprosił go z domu. Usłyszałam tylko:
- Jeszcze tu wrócę!
Nogi ugięły mi się i upadłam wprost na podłogę. Nie kontaktowałam. Złapałam tylko Nialla za rękę, a On mocno ją złapał. Zamknęłam oczy, śniłam. Tak bardzo chciałam zobaczyć Bartka, ale zmienił się. Ojciec pewnie nagadał mu głupot. Po głowie chodziły mi słowa i obrazy sprzed kilku chwil. Chciałam się obudzić, przytulić Nialla, ale jakaś siła nie pozwalała mi otworzyć oczu. Nialla kocham nad życie. Nie wiem co się stanie jak On ze mną zerwie. Tego bałam się najbardziej.

Rozdział 7

Długo rozmawialiśmy o wszystkim. Przy Niallu czułam się taka bezpieczna, pewna siebie. Nie miał przede mną tajemnic. Ja też wszystko mu powiedziałam. Wiedział już o mnie wszystko, wiedział o Bartku, o tej ostatniej nocy w Polsce. Opowiedziałam mu wszystko. Znał mnie bardzo dobrze, a ja jego. Wkrótce mój Blondynek zasnął, trzymając mnie ciągle za rękę. Wtedy do pokoju wpadła reszta One Direction. Kazałam im wejśc jak najciszej żeby nie obudzili Nialla.
- I co? - spytał Louis. Chwile patrzył mi w twarz, a potem zobaczył nasze ręce, moje i Nialla, splecione razem. Uśmiechnął się do mnie.
- Chyba wszystko już jasne. - powiedział bardzo poważnie Harry. Patrzyłam na niego, byłam zdumiona, był taki poważny. - Za niedługo będzie ślub.
- Że jak?! Ja mam dopiero 16 lat! - krzyknęłam. Nagle obudził się Niall.
- Co jest? - zapytał przeciągając się.
- A nic. - Liam puścił mi oko. - Dokończymy tę rozmowę później.
- Przepraszam.. - powiedziałam patrząc na moje kochanie.
- Za co?
- Za to że Cię obudziłam.
- Cieszę się. Szybciej zobaczyłem Ciebie. - mówiąc to pocałował mnie. Uśmiechnęłam się do niego.
- Ej! Koniec tych czułości! Nie tak przy wszystkich.. - oznajmił Louis. Wszyscy zaczęli się śmiać. - Teraz ja chce posiedzieć z moją córeczką. Ty, Niall, idź coś zjedz. - w tym momencie zaburzał brzuszek Nialla.
- Dobry pomysł. - jeszcze raz dał mi całusa i wyszedł. Odprowadziłam go do wyjścia wzrokiem. Gdy tylko wyszedł na moim łóżku usiadła cała reszta chłopców z One Direction. Gadaliśmy, śmialiśmy się.
- Widzę że panienka czuję się lepiej już. - powiedział wchodząc lekarz.
- Tak o wiele lepiej.
- Myślę że może panienka iść do domu. Mogą występować omdlenia lub zawroty głowy wtedy proszę się położyć i odpoczywać.
- Będziemy jej pilnować. - powiedział Zayn patrząc na mnie.
- Mam nadzieję. Może się panienka spakować i jechać do domu. - mówił lekarz wychodząc. Kiedy wyszedł, wstałam i chciałam się spakować jednak zakręciło mi się w głowie w ostatniej chwili złapał mnie Liam.
- Wszystko ok? - zapytał z troską.
- Tak, poprostu za długo leżałam. - kręciło mi się w głowie masakrycznie jednak nie chciałam dłużej leżeć w szpitalu.
- No to dobrze - odrzekł Liam. Wtedy do pokoju wszedł Niall. Popatrzył na mnie, przestraszył się lecz zapewniłam go że wszystko ok.
- Mogę iść do domu. - uśmiechnęłam się do mojego skarba.
- Cieszę się. Liam pozwolisz? - uśmiechnął się do bruneta. Wziął mnie na ręce, a reszta wzięła moje rzeczy. Zaniósł do samochodu. Ruszyliśmy do domu.

Rozdział 6

miesiąc później 
Pochowaliśmy mamę. Milena przyjechała, poznała chłopaków, wspominała im o mnie, o moich głupawkach. Śmialiśmy się z nich wszyscy razem. Próbowałam pytać co z Bartkiem, ale ona odpowiadałam, że nic nie powie.
Moja najlepsza przyjaciółka nie chce mi powiedzieć co u niego chociaż? Byłam zła. Znowu śniły mi się koszmary. Kilka razy widziałam Ojca, próbował mnie raz chłopakom odebrać. Nie pozwoliłam mu. W końcu teraz mieszkam z moimi ulubieńcami. Louis jest dla mnie jak tatuś. Niall i ja coraz bardziej się do siebie zbliżaliśmy. Tak go kocham, ale nie wiem czy on to samo do mnie czuje. Narazie moje uczucie trzymam skrycie. 
Chodziłam i nie wiedziałam czym się zająć. Liam wygrał sprawę w sądzie. Jeden problem rozwiązany. Został tylko Ojciec. Bartek przestał mnie obchodzić. Jak się mną nie interesuje to co mam sobie nadzieje jakieś robić? 
Następnego dnia po moich cudownych przemyśleniach chciałam się przejść. 
- Wychodzę! - krzyknęłam. 
- Gdzie? - zapytał Louis. Był strasznie opiekuńczy, nie chciał żeby mi się coś stało. 
- Na spacer? - odpowiedziałam "tatusiowi"
- Wróc niedługo. - usłyszałam śmiech z salonu. 
- Jasne, jasne. - powiedziałam wychodząc. Szłam powoli. Nagle ktoś złapał mnie za rękę od tyłu. Szarpnął nią mocno, zabolało. 
- Auć! Puszczaj mnie! 
- Chodź, nie wyrzekaj się Ojca. 
- Tata?! Czego chcesz? Nie chcę Cię znać. Nie jesteś moim Ojcem!
- Nie wygłupiaj się kotku, wróć do domu. Tęsknię.. 
- Tęsknisz?! Zostaw mnie! - krzyczałam. Jednak On szarpał mnie za rękę coraz bardziej. Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do Zayna, tak żeby on nie widział.
- Tato! Zostaw mnie! 
- Jesteś moją córką, Nie ich. 
- W porównaniu do Ciebie oni nie śpią na ławeczkach pod sklepem! Zmieniłeś się. Nienawidzę Cię za to co zrobiłeś! - telefon zadziałał. Chłopak usłyszał całą rozmowę z Ojcem. Ściemniało się. Chciałam uciekać, gdziekolwiek. Ojciec uderzył mnie w twarz. Nagle przybiegli, cała piątka. 
- Radzę Ci ją puścić. - odezwał się Zayn. 
- Bo co mi zrobisz gówniarzu?! - tata rzucił się na niego. Puścił moją rękę kiedy szarpałam. Upadłam. Uderzyłam głową o beton. Leciała mi krew. 
- Auć! Krew.. - przerwałam na kilka sekund sprzeczkę. Nie na długo, tata uderzył Zayna, a Mulat go odepchnął. Za Zaynem wstawiła się reszta chłopaków. Ojciec popatrzyl na mnie i szepnął:
- Uważaj na siebie córeczko. Już niedługo się zobaczymy. - powiedział i pobiegł. Zakręciło mi się w głowie. Niall wziął mnie na ręce i zaniósł aż do hotelu. 
- Wszystko dobrze? - pytal troskliwie. 
- Chyba.. Moja głowa.. Boli. Kręci mi się w głowie.. - zemdlałam. Nie pamiętam co dalej. Obudziłam się w szpitalu. Nade mną stała cudowna piątka. Patrzyła na mnie. Obserwowała bardzo dokładnie. 
- Oliwia! Tak się martwiliśmy! - powiedział Harry. 
- Co się stało? 
- Masz wstrząśnienie mózgu. - powiedział Louis. 
- Kiedy wyjdę ze szpitala? 
- Jutro. - odezwał się swoim anielskim głosem Niall. - Mogę z nią zostać sam na sam? 
- Em.. jasne. - powiedział Liam. Harry posłał mi złośliwy uśmieszek. Louis pomachał, a Zayn popatrzył i puścił mi oczko. Nie wiedziałam o co chodzi. Oni wiedzieli. 
- Martwiłem się. - zaczął Niall. - Widząc jak upadasz, myślałem że Twojemu Ojcu przywale. Zatrzymał mnie Louis. Twój tata miał szczęście, bo gdybym się wściekł.. Nie byłoby dobrze. Jeszcze te słowa, które do Ciebie powiedział jak biegł. Chciałem go gonić, ale zobaczyłem że krwawisz. Musiałem coś zrobić. - Blondyn szlochał. - Wiedziałem, że nie jest dobrze. Zdajesz sobie sprawę, że jesteś w niebezpieczeństwie. On jest zdolny do wszystkiego. Nawet do tego by Cię zabić. Nie chciałbym cię stracić.. Nie wiem jak Ty, ale ja Cię kocham. Nie kocham jak siostrę, jesteś dla mnie wszystkim, to dla Ciebie budzę się rano z uśmiechcem na twarzy, jesteś dla mnie wszystkim. - skończył. Zatkało mnie, totalnie. 
- Niall też Cię kocham. Czuję dokładnie to samo. Bałam się Ci tego powiedzieć, nie wiedziałam co Ty powiesz, jak zareagujesz. Kocham Cię. - nie wymyśliłam nic innego. Chłopak przytulił mnie mocno, odgarnął moje brązowe włosy, popatrzył w oczy i pocałował. Nie dowierzałam, to dzieje się naprawdę. 

Rozdział 5

W szpitalu panowało zamieszanie. Niall mógł wyjść już ze szpitala. Z mamą coraz gorzej. Chciałam wyjść i nie wrócić lecz nie mogłam zostawić chłopaków samych. Poszłam w najdalszy zakątek szpitala. Byłam sama, nie było nikogo wokół. Cieszyłam się. Może teraz uda mi się poskładać myśli. Mój telefon dzwonił. Cała piątka na zmianę dzwoniła. Szukali mnie. Ale nie chciałam tam iść. Zostałam ja i moje myśli. Przeżywałam najgorszy okres w moim życiu. Wakacje miały być cudowne. Telefon znowu zadzwonił. Odebrałam. Był to Zayn, cieszył się, że słyszy mój głos.
- Gdzie jesteś? - słyszałam w słuchawce.
- Chcę pobyć sama. - odpowiedziałam szlochając.
- Nie płacz, proszę. - rozłączyłam się. I znów tylko ja i myśli. Po 2 godzinach wzięłam się w garść i idąc powoli szukałam zespołu. Gdy ich znalazłam, doznałam szoku. Pełno reporterów stało przed nimi. Jak się dostali do szpitala? Podbiegłam do Liama i pociągnęłam za rękę, a on za sobą pociągnął resztę. Nie wiedziałam gdzie biec. Pokój mamy! Kierowałam się w stronę pokoju 113. Weszłam i zamknęłam od środka. Tam się nie mogli dostać. Jednak zdążyli zrobić mi parę zdjęć. Chłopcy byli załamani.
- Nic się nie stało, naprawdę.
- Nie chodzi o to. Jeżeli Twój ojciec zobaczy artykuły będzie wiedział że jesteś z nami. Niedobrze..
- No i co? Jeżeli coś komuś zrobi to ja mu coś zrobię. - byłam zła że mam takiego ojca.
- On może być w stanie Cię uderzyć skarbie, znam Ojca dobrze. W końcu to z nim byłam przez 5 lat. - odezwała się mama. Bałam się, nie powiem, że nie.

Rozdział 4

Wchodząc zobaczyłam Nialla siedzącego i jedzącego hot doga. Zaczęłam się śmiać. Mimo wszystkich problemów cieszyłam się że Niall jest sobą.
- Przecież nic nie chciałeś? - usiadłam koło niego. Prawie się zaksztusił.
- Em.. nie chciałem Ci czasu zajmować na opiekowanie się mną. Dzisiaj wróciłaś do Londynu i napewno nie będziesz się mną tylko zajmować.. - patrzył swoimi niebieskimi oczami wprost w moje czarne jak smoła, zwykłe oczy. - Chcę żebyś była przy mamie..
- MAMA! - przypomniał mi o niej. - Przepraszam muszę iść! - pobiegłam do pokoju rodzicielki.
- O, kochanie jesteś. Co u Nialla? - mama nie była zła że o niej zapomniałam.
- Czuje się lepiej.. Mamo mam problemy, dużo ich.
- Powiedz skarbie, o co chodzi? - przejęła się.
- Liam, tata. Jeszcze ten Ba.. - przerwałam. Nie chcę żeby mama wiedziała jak go potraktowałam.
- Nie przejmuj się. Jestem pewna że Liam jest niewinny i wygra. A tata.. będzie dobrze - pocałowała mnie w czoło. - Kocham Cię i przepraszam za to że Cię samą z tym wszystkim zostawiam..
- To nie Twoja wina, mamo. Poradzę sobie. Zobaczysz. Dla mnie będziesz zawsze.. w sercu. - przytuliłam ją i czułam jak moja koszulka staje się coraz bardziej mokra. Mama płakała. Siedziałam z nią całą noc, a rano gdy spała poszłam zobaczyć co u chłopaków. Niall czuł się świetnie.
- Cześć. - patrzyłam na radosne miny chłopaków. Wymusiłam uśmiech. Wyglądałam strasznie, wory pod oczami, brudna koszulka. Tak bardzo chciałam iść spać.
- Hej Oliwka! - krzyknęli chórem. - Jak noc? Wyspałaś się?
- Em.. tak właściwie to nie spałam w ogóle.
- Co?! - Louis wstał z fotela i wziął mnie za rękę. - Idziemy.
- Ale gdzie?
- Do domu! Musisz się wyspać i ogarnąć. - już był dla mnie jak rodzic. Chłopcy zaczęli się śmiać.
- Idź z tatusiem. - powiedział Niall. Chłopaki wybuchnęli śmiechem. Poszłam za Louisem, wsiedliśmy do samochodu i zawiózł mnie do hotelu. Zarezerwował dla mnie pokój, dał buziaka w czoło i wyszedł. Zostawił mnie samą w tym pokoju. Nie wiedziałam od czego zacząć, weszłam do sypialni i poszłam spać. Miałam piękny sen.. Śniło mi się że wszystko jest w porządku, że mama żyła, że do tego z Bartkiem w ogóle nie doszło i dalej byliśmy przyjaciółmi, a Liam wygrał w sądzie. Nagle się obudziłam.
- Dlaczego te sny są takie idealne do jasnej cholery?! - krzyczałam i zaczęłam ryczeć, jak dziecko.
- Co jest? - zapytał zdziwiony Liam. Najwidoczniej przyszedł zobaczyć czy wstałam. Byłam zaskoczona.
- Co Ty tu robisz?
- Wpadłem tak o. Zobaczyć jak tam z Tobą. - był taki troskliwy. - Co Ci się śniło?
- Em.. nie ważne. - mój brzuch się odezwał. Byłam głodna, nie jadłam od 24 godzin. Brunet śmiał się.
- Zrobiłem Ci naleśniki. - podał mi talerz.
- Dziękuję. odpowiedziałam i zaczęłam jeść. Gdy zjadłam, poszłam się wykąpać. Moja bluzka była brudna, ale Liam pomyślał i przyniósł mi moją walizkę. Zmieniłam rzeczy i ogłosiłam, że możemy już jechać do szpitala.

Rozdział 3

Niall wyglądał strasznie. Był cały blady i miał podkrążone oczy. Popatrzyłam na niego z czułością.
- Przepraszam Niall - zaczęłam. - Za to że mnie tu nie było kiedy chorowałeś, za to że wyjechałam, że się nie odzywałam. Kocham Cię Niall, wyzdrowiej, proszę.
- Już.. już mi lepiej. - otworzył oczy i uśmiechnął się do mnie. - Oliwka, jesteś dla mnie jak siostra. Też Cię kocham.
- Mój łasuch! Tak się cieszę że się obudziłeś! - przytuliłam go mocno. -  Przynieść Ci coś?
- Nie, posiedź ze mną, pogadaj. - jego uśmiech przyprawiał mnie o dreszcze. Był taki słodki i niewinny.
Gadaliśmy dość długo. Mówił co się działo przez ten rok. W końcu poprosił żebym opowiedziała co u mnie. Wtedy przypomniał mi się Bartek i Milena. Bartek szczególnie. Mój przyjaciel, wiedział o mnie wszystko. Jeszcze ta ostatnia noc spędzona w Polsce. Ta ostatnia noc z nim.
- Wszystko ok. - kłamałam. Nie mogłam powstrzymać łez.
- Napewno? Jeżeli wszystko ok, to czemu płaczesz? Tęsknisz za Polską?
- Nie, kocham Londyn. Ale tęsknię za przyjaciółmi.. - Niall przytulił mnie mocno do siebie.
- Nie płacz, bo ja też zacznę. - śmiał się. On zawsze poprawi mi humor. Jednak dalej nie wiedziałam co dalej.
- Dobra, skończyłam. - uśmiechnęłam się do Blondyna. - Idę po chłopaków, może chcą Cię zobaczyć. A my już tu tyle czasu gadamy.
- No dobrze. - poszłam,ale kompletnie nie wiedziałam gdzie są. Nagle ujrzałam Liama, siedział i jakby na coś czekał.
- Niall chce Was zobaczyć. Idź do niego. - uśmiechnęłam się do niego ciepło, a On odwzajemnił ten uśmiech.
- Już, zaraz przyjdę.
- Coś jest nie tak? - zapytałam, widząc jego grymas na twarzy.
- Nie, wszystko spoko. - popatrzał się na mnie, a potem znów spojrzał w sufit. Wiedziałam że coś tu nie gra.
- Nie cieszysz się że wróciłam? - zapytałam.
- Ależ cieszę się bardzo. Mam inne problemy. - powiedział Brunet. Złapałam go za rękę, a on popatrzył na mnie ze zdziwieniem.
- Mi możesz powiedzieć.. Też mam swoje problemy, ale może.. będę mogła Ci jakoś pomóc?
- Wiem że Tobie mogę zaufać, ale nie wiem czy cokolwiek uda Ci się zdziałać. - podał mi jakiś artykuł.
- Co to jest? - popatrzyłam i przeczytałam "Liam Payne wywołał skandal! Wokalista One Direction to wszystko zrobił." Nie wiedziałam o co chodzi więc czytałam dalej. "Podobno to Liam Payne, wokalista One Direction, zabił chłopaka o imieniu Jared dnia 22 listopada 2011r. O godzinie 23.00 na ulicę Williama została wezwana policja, bo jacyś nastolatkowie zaczęli się bić. Jeden oberwał łopatą w głowę i to najprawdopodobniej była przyczyna śmierci. Jak zeznaje była dziewczyna Liama to On miał na pieńku z Jaredem." Zamarłam, tego nie mógł zrobić Liam. Łzy spływały mi po policzkach.
- To nie Ty to zrobiłeś! Nie wierzę że to Ty! - darłam się na cały szpital. - Liam powiedz że to nie Ty! Proszę!
- Oliwia, uspokój się to nie ja. Jednak Ona uważa co innego. Mówi że to ja.. - chłopak otarł moje łzy. - Narazie przegrywam w sądzie. Niestety..
- Pomogę Ci wygrać tę sprawę! To nie Ty! Znam Cię od bardzo dawna i nie wierzę że to Ty! - nie mogłam się uspokoić. Nagle usłyszałam głos Louisa i Zayna.
- Gdzie On jest?! - krzyczeli. Liam zerwał się na nogi, chwycił za rękę i pobiegliśmy do chłopaków.
- Co jest? - wypytywałam wszystkich.
- Niall zniknął.. - powiedział Harry.
- Co?! Przecież był tu jeszcze 15 minut temu! - rozglądałam się po całym szpitalu. - Chyba wiem gdzie go szukać. - pobiegłam wprost do.. bufetu.

Rozdział 2

- Wstawaj! Spóźnimy się. - popatrzyłam na zegarek była dopiero 8. - No już! śniadanie czeka.
- Już, już. Przecież dopiero ósma! Mamo!
- Wstawaj, nie gadaj! - mama śmiała się i zeszła na dół.
- Super. - byłam kompletnie nie wyspana. Zeszłam i zjadłam naleśniki. Zniosłam walizki na dół, żeby mama nie dźwigała i o 12 pojechałyśmy na lotnisko. Jadąc zobaczyłam Bartka i Milenę. Pomachałam im, ale tylko Milena odmachała. Posmutniałam. Resztę drogi siedziałam cicho. Mama była zdumiona.
- Coś nie tak? Nie chcesz jechać do Londynu?
- Chcę! Ale.. boję się. - odpowiedziałam.
- Nie bój się. Będziesz zachwycona! Mamy z chłopakami dla Ciebie niespodziankę.
- Jaką?! Powiedz - mama milczała jak grób. Nic nie chciała mówić. Pogodziłam się z tym. Myślałam co to za niespodzianka. To moje myślenie skróciło mi czas lotu. Wydawało mi się jakbym leciała tylko 10 minut. Miło było znów zobaczyć Londyn. Wybiegłam z samolotu i wzrokiem szukałam piątki chłopców. Nagle ktoś mnie objął w talii od tyłu. Odwróciłam się i zobaczyłam Zayna! Rzuciłam mu się na szyję. Nie chciałam puścić. Płakałam. Harry zobaczył mnie i uronił łzę. Poczułam że Zayn też płacze. Oderwałam się od Zayna i przytuliłam Harrego.
- Tęskniłem. - powiedział.
- Ja też. - szepnęłam - Liam! - podbiegłam do bruneta.
- Oliwka! - poczułam się jakbym latała, bo zrobił mi karuzelę.
- Przestań już! - śmiałam się. - Muszę się przywitać z innymi!
- Ok, ok. Tam jest Louis. - uśmiechnął się.
- Louis! Moja marchewko! - rzuciłam się na niego. Zauważyłam, że nie ma z nimi mojego ukochanego blondyna, Nialla.
- Cześć! Jak tam mała?
- Wszystko dobrze, to znaczy źle. Potem pogadamy. Gdzie Niall?
- Trudno mi o tym mówić. - posmutniał.
- Co się stało do jasnej cholery z Niallem?! - krzyknęłam na całe lotnisko. Reszta chłopców nie wiedziała co mi powiedzieć.
- Jest.. przebywa.. w szpitalu. Jest ciężko chory. - wydusił z siebie Liam.
- Że jak?! - znowu zaczęłam płakać. Kochałam ich wszystkich, ale Niall był najlepszy, opiekował się mną zawsze. - Jedziemy tam!
- A niespodzianka? Słońce, uspokój się, Niallowi nic nie będzie. Wyzdrowieje, rozumiesz. - mówiła mama, która właśnie podeszła.
- No szybko. Co to za niespodzianka? - byłam podenerwowana.
- Twój tata dalej pije, nie chce żeby coś Ci się stało, dlatego Twoim opiekunem zostaje Louis na czas kiedy nie osiągniesz osiemnastki.
- Jejciu ! Ale super! Cieszę się bardzo! Ale tata wie że tu jestem, będzie mnie szukał.
- O to się nie martw. Wszystko będzie dobrze. - powiedział Harry. - Teraz jedziemy Twoją mamę przewieźć do szpitala na badania.
- Ale czy ja się kurna dowiem co z Niallem?! Chce jechać do niego!
- To ten sam szpital, mała. - odrzekł Louis.
- To szybko! Muszę go zobaczyć! - martwiłam się. Wsiadłam do auta i czekałam aż ruszymy. Minuty ciągnęły się niemiłosiernie. Gdy dojechaliśmy pobiegłam do pielęgniarki spytać o Blondyna. Odpowiedziała że tamtędy. Biegłam, nie patrzyłam przed siebie. Wreszcie znalazłam pokój 202. Weszłam i zamarłam.

Rozdział 1

Do Polski wprowadziłam się rok temu, gdy rodzice się rozwiedli, mama zabrała mnie tu. Nie za bardzo lubię ten kraj. Wolałam Londyn i mama dobrze o tym wiedziała. Najbardziej tęskniłam za chłopakami. Zayn, Liam, Louis, Harry oraz Niall byli dla mnie jak bracia. Kochałam ich. Kiedy dowiedzieli się, że wyjeżdżam, nie mogli w to uwierzyć. Tęsknię za nimi. Brakuje mi ich kawałów i ogólnie wszystkiego, ich oczu, ich głosu. Mam nadzieję że wkrótce się z nimi zobaczę.
- Wróciłam! Jak było u lekarza? Co powiedział? - pytałam mamę. Ostatnio dużo chorowała, martwiłam się.
- Córeczko, podejdź tu. - powiedziała mama. Mówiła bardzo dziwnie. - Kochasz Londyn, chcesz wrócić do chłopców. Dlatego jedziesz tam. Już tam zostaniesz.
- A Ty ?! Mamo co się dzieje? - byłam zdenerwowana
- Lekarze.. wykryli u mnie raka. Dają mi miesiąc. Chcę być pochowana w Londynie. Dlatego jedziemy tam. Tata o wszystkim już wie. - głos mamy załamywał się.
- Mamo! Napewno da się coś zrobić! Operacja lub coś? - płakałam.
- Kochanie, nic nie da się już zrobić. Cieszę się że urodziłam taką córkę jak Ty. - mama także płakała.
- A ja cieszę się że taka mama jak Ty mnie urodziła. Kocham Cię. - płakałyśmy ponad godzinę
- Kiedy jedziemy? - zapytałam jak już się obie z tym pogodziłyśmy.
- Jutro rano. Leć do przyjaciół się żegnać. - powiedziała rodzicielka z wielką troską.
- Już jutro?! A pakowanie się? Zresztą nie ważne, muszę biec do Mileny. - powiedziałam i wybiegłam z domu. Całą drogę płakałam. Gdy zapukałam do drzwi, otworzyła mi Milena. Patrzyła na mnie z przerażeniem. Nie wiedziała o co chodzi.
- Oliwia co się stało?! - zaprosiła mnie do środka.
- Moja mama ma raka.. Jutro jadę do Londynu. - wbiłam wzrok w podłogę. Lecz Milena podeszła i mnie przytuliła, a nagle zaczęła ze mną płakać. Stałyśmy tak dość długo. Spajk, pies Mileny patrzył wielkimi oczami  na mnie i na Milenę.
- Muszę iść. Przyszłam się tylko pożegnać, myszko. Kocham Cię.
- Zobaczymy się w Lipcu! Jadę do Londynu w wakacje do wuja. Sama. Rozumiesz?
- A jednak! Kocham Cię. Spadam do Lipca. To już za 2 miesiące. - wymusiłam uśmiech.
- Też Cię kocham. Leć do chłopców! Pa. - dała mi buzi i odeszłam. Szłam powoli, chciałam zabić czas. Nagle usłyszałam głos znajomy mi. Był to Bartek, kolega z klasy.
- Hej! - nie zauważył że płaczę. Po chwili zobaczył, że coś jest nie tak. - Co jest?
- Wyprowadzam się.. - po tych dwóch słowach, chłopak stanął i przytulił mocno mnie do siebie. Stałam, nie ruszałam się, myślałam o wszystkim. Bartka nie zapomnę nigdy.
- Kocham Cię. - powiedział - Zawsze kochałem. - popatrzyłam na niego ze zdumieniem. On patrzył w gwiazdy. - Wiem że nie odwzajemniasz tych uczuć.. Chcę żebyś o tym wiedziała. Żebyś nie zapomniała o takim idiocie jak ja. Kocham Cię, rozumiesz?! - popatrzył na mnie. Nagle zbliżył głowę do mojej i zaczął całować. Przecież ja go nie kocham! Może jako przyjaciela. Oderwałam się od niego, a on wypuścił mnie z ramion.
- Żegnaj. Nigdy o Tobie nie zapomnę. - mówiłam i patrzyłam na gwiazdy. - One mi będą o Tobie przypominać. - przytuliłam go i poszłam dalej, w kierunku domu. Chciałam się nie odwracać, a jednak zrobiłam to. Stał tam i płakał. Nagle zaczął krzyczeć. Zatkałam uszy i pobiegłam.
- Jestem mamo!
- Idź się kąpać. Jutro o 12 jedziemy, bo o 13 jest samolot. Chłopaki będą po nas na lotnisku. - powiedziała mama. Uśmiechała się, chodź nie było dobrze. Pomyślałam, że fajnie będzie ich zobaczyć, ale nie umiałam zapomnieć o Bartku..