- Nie. Tylko się pokłóciliśmy. - powiedziałam nadal szlochając.
- O co? Nie widziałem Nialla w takim stanie od bardzo dawna. - zdziwił się Liam.
- Bo.. to wszystko moja wina. To że Bartek tu przyszedł, że Wam zagraża. Przeze mnie są te wszystkie kłopoty i chyba powinnam w końcu wynieść się do Ojca.
- Nigdy! Nie pozwolę Ci, nikt Ci nie pozwoli. - powiedział Hazza.
- Tak będzie lepiej. Nie będziecie się o nic już tak zamartwiać. - jednak Harry nie chciał, tak jak Niall, tego słuchać. Liam został ze mną.
- Nie powinnaś tego robić. Wiem, że to powinna być Twoja decyzja, ale naprawdę Twój Ojciec jest do wszystkiego zdolny. Może Cię nawet uderzyć. Naprawdę mówię Ci jako dobry przyjaciel nie rób tego. Jesteś nam potrzebna, potrzebujemy Cię. Jeżeli nie chcesz zrobić tego dla nas, to zrób to dla Nialla. Jeżeli go naprawdę kochasz zrób to dla niego. - Liam wychodząc dał mi buziaka w czoło. Zostałam sama. Nie mogłam pozbierać myśli. Zostać i narażać chłopaków czy odejść i narażać sama siebie? Miałam mętlik w głowie. Wieść o mojej planowanej przeprowadzce nie uszczęśliwiła One Direction. Usłyszałam jak wchodzili do domu i rozmawiali. Na całe szczęście usłyszałam głos Nialla. Nikt jednak nie zawitał do mojego pokoju. Byłam głodna, ale nie chciałam tam iść. Mój brzuch nie dawał mi wyboru. Wstałam i ubrałam koszulkę Nialla. Była mi aż po kolana. Z głową coraz lepiej tylko trochę mi się kręciło, ale zignorowałam to. Weszłam do kuchni i zobaczyłam 5 par oczu patrzących wprost na mnie. Nie wiedziałam co powiedzieć więc wymusiłam uśmiech i podeszłam do lodówki. Nie spoglądając za siebie zrobiłam sobie kanapki. Byłam tak zła na siebie, że nie umiem nic powiedzieć, że nie jestem na tyle odważna żeby coś powiedzieć. Nie mogłam wytrzymać. Z rąk wypadł mi nóż i spadł wprost na podłogę. Zaczęłam płakać. Wzięłam kanapki i ruszyłam biegiem do pokoju.
- Czekaj. - usłyszałam za sobą głos Zayna. Stanęłam więc.
- Co? - powiedziałam.
- Chcesz pogadać? - zaproponował Harry.
- Jeżeli to konieczne. - powiedziałam. W duszy byłam tak uradowana, że mogę z nimi porozmawiać. Chłopcy zrobili mi miejsce koło Liama. On jak dżentelmen odsunął mi krzesło abym mogła usiąść.
- Dalej chcesz się do niego przeprowadzać? - zapytał Louis. - Chcesz tego naprawdę?
- Myślałam nad tym długo. Z jednej strony boję się o Was jednak gdy się przeprowadzę będę bała się o siebie. Lepiej będzie jak.. zostanę. Nie mogę Was tak poprostu opuścić. Mam za dużo z wami wspólnego. Nie mogłabym Was opuścić. Jeżeli chcecie to mogę iść do Ojca. To teraz zależy od Was..
- Uff.. Cieszę się że podjęłaś taką decyzję. - powiedział Liam.
- Twoje słowa dały mi dużo do myślenia. - Spojrzałam na innych chłopaków. Mieli banany na twarzy. Wszyscy oprócz Nialla. Wstałam, ubrałam się i wyszłam. Najwyraźniej mój chłopak nie chciał żebym została. Usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi za mną. Ten ktoś biegł za mną. Nagle złapał mnie za rękę.
- Gdzie idziesz? - łzy popłynęły mi po policzkach. To był Niall. Objął mnie w talii i szepnął do ucha:
- Zostawisz mnie samego?
- Nie chcesz żebym została z wami. Widziałam Twoją minę.
- Myślałem o Twoim stanie zdrowia. No właśnie jak głowa? - mówiąc to odwrócił mnie do siebie.
- Już lepiej, ale Ty doprowadzasz mnie do zawrotów głowy. - uśmiechnęłam się. Niall pocałował mnie namiętnie.
- Kocham Cię. - oznajmiłam.
- Ja Ciebie bardziej.
- Napewno nie.
- Będziecie dalej tak tam stać? - usłyszałam śmiech z naszego pokoju. Cztery ciekawskie osoby spoglądały wprost na nas.
- Już idziemy! - odkrzyknął Niall. - Chcesz coś zjeść?
- Jadłam.
- Dwie kanapki z serem? Nie sądzę żebyś się najadła.
- Nie jestem już głodna. - powiedziałam.
- Louis zrobił naleśniki. - uśmiechnął się złośliwie.
- Powrócił mi apetyt. - złapałam go za rękę i ruszyłam w stronę pokoju.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz