Archiwum bloga

Rozdział 11

W całym pokoju pachniało. Nie mogłam się doczekać przepysznych naleśników Louisa. Usiadłam przy stole i czekałam. Louis stał przy piekarniku, a reszta jak zawsze się wygłupiała. Obserwowałam ich dokładnie. Nie wiedziałam co powiedzieć.
- Kiedy będą naleśniki? - zapytałam.
- Głodna? Już prawie są. - Louis wyszczerzył się. Odwzajemniłam uśmiech. Nagle podszedł z talerzem pełnym naleśników. Wszyscy przestali świrować i zaczęli jeść. Patrzyłam na ich roześmiane twarze, brakowało mi tego. Nie wiem co by zrobili gdyby mnie z nimi nie było.
- Jedz bo zaraz nie będzie. - mówił Louis i dał mi na talerz jeszcze 2 naleśniki.
- Em.. dzięki. - podziękowałam i podeszłam do lodówki po jakiś sok. - Nie ma soku. Jak zjem to pójdę do sklepu.
- Nie ja pójdę Słoneczko. - powiedział Zayn.
- Nie, chętnie się przejdę. - odpowiedziałam i usiadłam do stołu. Na talerzu były 2 ogromne naleśniki przecież nie zdołam ich zjeść. Z trudem zjadłam pierwszego.
- Wszystko ma być zjedzone. - powiedział Louis.
- Jasne, jasne. A brzuch rośnie. Nie mogę, naprawdę.
- Zjedz jeszcze trochę. - żartował Liam. - Tatuś jak będziesz chciała zrobi jeszcze. A do sklepu idź tylko nie wracaj późno. - Louis popatrzył na niego i uśmiechnął się złośliwie.
- Chodź no tu Liam! - odszedł od kuchenki i gonił go po całym pokoju. Payne uciekał aż nagle zamknął się w łazience.
- Kiedyś będziesz musiał wyjść! - krzyknął do niego Louis. Wszyscy w pokoju się śmiali.
- Ja pójdę po te soki. - powiedziałam. Powoli wstałam i zaczęłam się ubierać.
- A mogę iść z Tobą? - zapytał Zayn.
- Jasne, chodź. Za niedługo wrócę! - jeszcze tylko podeszłam i dałam Niallowi buziaka. Harry i Louis dostali po buziaku w czoło. - Chodź Zayn.
- Idę. - powiedział Mulat. Szliśmy powoli i rozmawialiśmy o wszystkim. Zayn mówił, że jego dziadek był dokładnie jak mój Ojciec. Jak musiał do niego jechać to uciekał od niego z domu i szedł spać do kolegów. Uważałam Ojca za psychopatę. Od kiedy pije nie można się z nim dogadać. Zaraz zaczyna Cię bić, tak jak moją mamę. To dlatego się stamtąd wyprowadziła, nie chciała być bita.
- A co z tym chłopakiem? Jak on miał? Bartek?
- Tak Bartek. On działa pod wpływem Ojca. Napewno nagadał mu głupot. On taki nie jest. Myślę że powinnam z nim pogadać. - powiedziałam.
- Nie wiem czy to dobry pomysł.
- Ale t mój przyjaciel. Nie mogę go olać. Przyjechał tu do mnie.
- Ja się zgadzam, ale pod jednym warunkiem. My jesteśmy niedaleko od miejsca waszego spotkania. Jakby się coś stało.
- Ok, ok. Muszę to jeszcze uzgodnić z resztą. - powiedziałam.
- Tak.. Powinni się zgodzić. - Zayn uśmiechnął się do mnie.
- Tak myślisz? To dobrze. - odwzajemniłam uśmiech i szliśmy dalej przed siebie. W końcu doszliśmy do ogromnego sklepu. Kupiliśmy soki i ruszyliśmy w stronę domu. Całą drogę rozmawialiśmy o mnie. Jak mi się mieszkało w Polsce, czy tęskniłam. Wypytywał mnie o wszystko. Nawet o najdrobniejszy szczególik. Nie na każde pytanie umiałam odpowiedzieć. Byliśmy już pod hotelem. Nawet nie wiem jak to tak szybko zleciało. Weszliśmy do pokoju, a w nim nudno nie było. Nie wiem dlaczego Harry biegał w bokserkach po domu i gonił Liama, który też był w bokserkach. Niall patrzył z Louisem na moją minę. Zauważyłam że oni też są w bokserkach. Zayn patrzył na mnie i śmiał się.
- Co.. tu się dzieje? - zapytałam.
- Robimy Bielizno Party. - odpowiedział mi Liam. Wybuchnęłam śmiechem.
- Przyłączysz się? - zapytał Harry.
- Nie dzięki. Albo może.. Tylko ja ubieram strój kąpielowy! Bielizna to moja prywatna rzecz.
- Szkoda myśleliśmy że ubierzesz te majtki w serduszka z napisem "Big Love". - stanęłam jak wryta. To co przed chwil powiedział Harry..
- Skąd Ty to wiesz? Skąd wiesz jakie mam majtki?! - powiedziałam i zaczęłam go gonić z pustą butelką po całym pokoju.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz