Przeklinałam sama do siebie. Wszystko stało się przeze mnie. Mogłam nie być taka ostra. Przecież on tego nie chciał. To ona go całowała. To przez nią. Powinnam mu wybaczyć. A jak za późno? Przecież nic nie wiem. Co się stało, jak? Jestem niepoinformowana. Szybko spakowałam telefon rzucony o ścianę i chusteczki do małej torebki. Zamknęłam dom i zadzwoniłam po taksówkę. Samochód był po dziesięciu minutach. Wsiadłam i spojrzałam na kierowcę. Zdziwił się. Miałam czerwone oczy, a łzy spływały mi po policzkach. Powiedziałam że pod szpital. W środku drogi zapytał.
- Czy wszystko dobrze?
- Nie, nic nie jest dobrze. - odpowiedziałam nie patrząc na niego. - Mój były chłopak coś sobie zrobił. Nawet nie wiem co.
- Nie dobrze. Liczę, że wszystko będzie dobrze. - spojrzałam na niego. Był taki miły. Uśmiechnęłam się do niego. Nagle ujrzałam szpital.
- Ile płacę? - zapytałam.
- Leć do niego! - pośpieszył mnie kierowca.
- Dziękuję. - powiedziałam i wbiegłam do szpitala. Było bardzo dużo ludzi. Z trudem odnalazłam jakąś pielęgniarkę.
- Przepraszam, gdzie leży Niall Horan? - kobieta popatrzała na mnie z pod okularów, a potem zajrzała do papierów.
- 101. - odpowiedziała.
- Dziękuję bardzo. - szepnęłam i pobiegłam pod wskazane mi miejsce. Na drugim piętrze nie było prawie w ogóle ludzi. Szybko odnalazłam chłopaków. Siedzieli przed salą operacyjną. Moje serce zaczęło szybciej bić, a brzuch okropnie zaczął boleć. Żaden z nich nie zauważył mojej osoby. Spojrzałam na ich miny. Byli załamani. Patrzyli w sufit lub chowali twarz w dłonie.
- E.. Co z nim? - zapytałam podenerwowana. Chłopcy spojrzeli na mnie.
- Wreszcie jesteś! - wykrzyknął Zayn.
- Jest operowany. - powiedział smutno Harry.
- Co mu się stało?
- Wtedy jak do nas dzwonił.. - zaczął Lou. - chwilę później rozpędzony samochód nie zauważył stojącego na środku drogi Nialla. Kierowca rozmawiał przez telefon. Niall także nie zauważył auta. Potrąciło go. Zasnęłaś. Zadzwonił do mnie zapłakany Liam. Nie chciałem Cię zamartwiać. Zaniosłem Cię do domu i pojechałem do szpitala. Zostawiłem Ci karteczkę. Odczytałaś?
- Tak.. - powiedziałam. Czułam jak moje nogi uginają się. Złapał mnie Harry i posadził obok siebie, na krześle. Oparłam głowę o jego ramię. - To moja wina.. Byłam za ostra dla niego. To ona zaczęła go całować.. Nie powinnam..
- Przestań.. - przerwał mi Liam. - co się stało to się nie odstanie. Pozostało nam czekanie.
Liam był najbardziej załamany. Chłopaczyna miał łzy w oczach. Niall był dla niego kimś.. To z nim wygłupiał się Blondyn. Niall często zabierał go do Irlandii do swojej rodziny. Patrzyłam na bruneta czule. Czułam dokładnie to co on. Może czułam się nawet gorzej. Nagle na korytarzu pojawiła się wysoka ciemnowłosa nastolatka. Rozpoznałam ją od razu. Wstałam.
- Czego tu chcesz? - zapytałam spokojnie.
- Co z moim Niallusiem? Czy jest cały? Bo przez tą idiotkę mogło mu się coś stać.. - popatrzyła na mnie krzywo.
- Po co tu przyszłaś?! Chcesz wszystko pogorszyć?! To przez Ciebie z nim zerwałam! To dzięki Tobie!
- O to mi chodziło. Chcę być z Niallem. Kocham go. Chciałabym poznać także resztę chłopców.
- Ale my nie chcemy Cię poznawać! - wtrącił się Lou. - Za to co zrobiłaś Oliwii i za to co zrobiłaś ze związkiem Nialla i Oliwii.
- Nie rozumiem was. Ja i Niall.. kochamy się. - powiedziała uśmiechając się brunetka. - Tylko ta idiotka wszystko psuje. Dlatego ją postanowiłam jakoś załamać albo niech się zabije żeby mi nie przeszkadzała.
- Kim ty jesteś?! - wykrzyknęłam ze łzami w oczach.
- Witaj jestem Alice. Powinnaś już się wynosić stąd. Nikt Cię już nie potrzebuje. Zastąpię Cię godnie. - wtedy podeszła do nas nowo przybyła Milena.
- Czego od niej chcesz?
- Mówię że powinna się wynieść. Nie jest potrzebna już. Teraz Niall jest mój.. - szepnęła. Popłakałam się i zaczęłam biec. Nikt nie zaprzeczył. Może naprawdę mnie nie potrzebują. Biegłam przed siebie. Wychodząc ze szpitala wpadłam na jakiegoś faceta. Nie spojrzałam na niego i chciałam biec dalej. Lecz facio złapał mnie za rękę. Wtedy przyjrzałam mu się dokładniej.
- Witaj, moja droga córeczko.
- Tato?! Jak Ty wyszedłeś z więzienia?! - byłam przerażona. Oczekiwałam na najgorsze.
- Nie zadawaj pytań tylko chodź ze mną. Mam Ci coś do powiedzenia. - powiedział. W tym momencie mój telefon zaczął dzwonić. - Nie odbieraj. Kto to?
- Harry. - popatrzyłam na Ojca. Mężczyzna pomachał przecząco głową. Schowałam telefon do kieszeni. Poszłam za tatą. Usiedliśmy na ławce w parku. Siedziałam cicho. Słuchałam co ma mi do powiedzenia.
- Jak myślisz skąd matka Twoja zna zespół? Zastanawiałaś się kiedyś?
- No poznaliśmy się w dzieciństwie z Harrym i tak wyszło. - odrzekłam zaskoczona pytaniem.
- Córeczko przepraszam, że Ci tego nie mówiłem. Harry jest Twoim przyrodnim bratem. Mama uznała, że powie Ci jak.. będziesz na to gotowa. Baliśmy się jak zareagujesz..
- Przez tyle lat mnie okłamywaliście?! Jak mogliście?! - krzyczałam prze łzy. Znowu zadzwonił mój telefon. Nie odebrałam.
- Nie mam sił już. Mam dla Ciebie jedną ważną wiadomość..
- Jaką?! - krzyknęłam na siwego mężczyznę.
- Wyjeżdżam. Chcę się pożegnać.. - mężczyzna wstał.
- Gdzie jedziesz? - zapytałam uspokajając się.
- Do brata, do Polski. Mam nadzieję, że sobie poradzisz..
- Zostawiasz mnie?!
- I tak bym Cię zostawił. Jestem chory. Na jakąś rzadką chorobę. Żegnam Cię na zawsze.. - powiedział smutno.
- To przez Twoje picie! Mówiłyśmy z mamą, że masz przestać!
- Przepraszam. Przeproś kolegów i mojego pasierba, Harrego. Liczę, że Niall wyjdzie z tego. Powinnaś mu wybaczyć. Kocha Cię. Ty go też. Jesteście dla siebie stworzeni. Pa. - Ojciec dał mi buziaka w czoło i odszedł. Usiadłam na ławce patrząc jak odchodzi. Zmienił się. Wiadomość o śmierci go zmieniła. Nie mogłam uwierzyć, że Harry to mój brat. Po słowach taty zrozmumiałam, że muszę walczyć o mojego blondyna. Wstałam i ruszyłam w stronę szpitala. Weszłam na drugie piętro i zobaczyłam brunetkę kłócącą się z lekarzem. Chłopacy popatrzyli na mnie i rzucili się mi na szyję.
- Czemu nie odbierałaś telefonów? - zapytał Harry.
- Harry, spokojnie. Później muszę z wami pogadać, a teraz zajmę się tą suką. - powiedziałam ruszając w stronę brunetki. Lekarz odszedł. Podeszłam do niej.
- Odczepisz się od Nialla?!
- Nie. - powiedziała.
- Hmm.. Trzeba to będzie inaczej załatwić. - powiedziałam. Chłopcy podbiegli i złapali moje ręcę. Popatrzyłam na nich. - Nie o to mi chodziło.
- Już myślałem.. - odetchnął Lou.
- Jak Niall się obudzi to wtedy powie kogo woli. Ale na razie idź stąd albo chociaż mi się nie pokazuj na oczy.
- Dobra. Zgadzam się. Masz mój numer telefonu. - mówiąc to podała mi wizytówkę. A więc Alice była modelką. - Dzwoń jak się ocknie.
- Na pewno zadzwonię. - powiedziałam. Dziewczyna odeszła. Popatrzyłam na uśmiechających się do mnie chłopaków. - Gdzie Milena?
- Poszła do domu, ogarnąć się. Przyjedzie jutro. - powiedział Zayn.
- O czym chciałaś z nami gadać? - zapytał ciekawski Hazza.
- Pogadamy w domu. Wy też musicie odpocząć. Chodźcie.
- A co z Niallem?
- Dziś się nie obudzi. Jutro z samego rana przyjdziemy. - powiedziałam. Chłopcy uśmiechnęli się i poszli za mną. Dojechaliśmy do domu. Milena jeszcze nie spała. Zaprosiłam ją do salonu. Chciałam opowiedzieć im co się stało jak wybiegłam ze szpitala. Wszyscy słuchali w skupieniu.
- ..skończyłam. - powiedziałam kończąc opowieść.
- A więc.. jestem Twoim bratem? Muszę zadzwonić do mamy.
- Harry macie tych samych ojców. - powiedział Liam.
- To dzwonie do naszego ojca. - powiedział Hazza. Podeszłam do chłopaka.
- Powiedz żeby przyjechał. Chcę z nim porozmawiać. - szepnęłam. Chłopak kiwnął głową. Mój prawdziwy ojciec miał być za pół godziny. Czekałam w skupieniu z Harrym na niego.
popłakałam się aż.. :(
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać następnego !! :)
pisz następny !! chce wiedzieć co dalej XD
OdpowiedzUsuń