miesiąc później
Pochowaliśmy mamę. Milena przyjechała, poznała chłopaków, wspominała im o mnie, o moich głupawkach. Śmialiśmy się z nich wszyscy razem. Próbowałam pytać co z Bartkiem, ale ona odpowiadałam, że nic nie powie.
Moja najlepsza przyjaciółka nie chce mi powiedzieć co u niego chociaż? Byłam zła. Znowu śniły mi się koszmary. Kilka razy widziałam Ojca, próbował mnie raz chłopakom odebrać. Nie pozwoliłam mu. W końcu teraz mieszkam z moimi ulubieńcami. Louis jest dla mnie jak tatuś. Niall i ja coraz bardziej się do siebie zbliżaliśmy. Tak go kocham, ale nie wiem czy on to samo do mnie czuje. Narazie moje uczucie trzymam skrycie.
Chodziłam i nie wiedziałam czym się zająć. Liam wygrał sprawę w sądzie. Jeden problem rozwiązany. Został tylko Ojciec. Bartek przestał mnie obchodzić. Jak się mną nie interesuje to co mam sobie nadzieje jakieś robić?
Następnego dnia po moich cudownych przemyśleniach chciałam się przejść.
- Wychodzę! - krzyknęłam.
- Gdzie? - zapytał Louis. Był strasznie opiekuńczy, nie chciał żeby mi się coś stało.
- Na spacer? - odpowiedziałam "tatusiowi"
- Wróc niedługo. - usłyszałam śmiech z salonu.
- Jasne, jasne. - powiedziałam wychodząc. Szłam powoli. Nagle ktoś złapał mnie za rękę od tyłu. Szarpnął nią mocno, zabolało.
- Auć! Puszczaj mnie!
- Chodź, nie wyrzekaj się Ojca.
- Tata?! Czego chcesz? Nie chcę Cię znać. Nie jesteś moim Ojcem!
- Nie wygłupiaj się kotku, wróć do domu. Tęsknię..
- Tęsknisz?! Zostaw mnie! - krzyczałam. Jednak On szarpał mnie za rękę coraz bardziej. Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do Zayna, tak żeby on nie widział.
- Tato! Zostaw mnie!
- Jesteś moją córką, Nie ich.
- W porównaniu do Ciebie oni nie śpią na ławeczkach pod sklepem! Zmieniłeś się. Nienawidzę Cię za to co zrobiłeś! - telefon zadziałał. Chłopak usłyszał całą rozmowę z Ojcem. Ściemniało się. Chciałam uciekać, gdziekolwiek. Ojciec uderzył mnie w twarz. Nagle przybiegli, cała piątka.
- Radzę Ci ją puścić. - odezwał się Zayn.
- Bo co mi zrobisz gówniarzu?! - tata rzucił się na niego. Puścił moją rękę kiedy szarpałam. Upadłam. Uderzyłam głową o beton. Leciała mi krew.
- Auć! Krew.. - przerwałam na kilka sekund sprzeczkę. Nie na długo, tata uderzył Zayna, a Mulat go odepchnął. Za Zaynem wstawiła się reszta chłopaków. Ojciec popatrzyl na mnie i szepnął:
- Uważaj na siebie córeczko. Już niedługo się zobaczymy. - powiedział i pobiegł. Zakręciło mi się w głowie. Niall wziął mnie na ręce i zaniósł aż do hotelu.
- Wszystko dobrze? - pytal troskliwie.
- Chyba.. Moja głowa.. Boli. Kręci mi się w głowie.. - zemdlałam. Nie pamiętam co dalej. Obudziłam się w szpitalu. Nade mną stała cudowna piątka. Patrzyła na mnie. Obserwowała bardzo dokładnie.
- Oliwia! Tak się martwiliśmy! - powiedział Harry.
- Co się stało?
- Masz wstrząśnienie mózgu. - powiedział Louis.
- Kiedy wyjdę ze szpitala?
- Jutro. - odezwał się swoim anielskim głosem Niall. - Mogę z nią zostać sam na sam?
- Em.. jasne. - powiedział Liam. Harry posłał mi złośliwy uśmieszek. Louis pomachał, a Zayn popatrzył i puścił mi oczko. Nie wiedziałam o co chodzi. Oni wiedzieli.
- Martwiłem się. - zaczął Niall. - Widząc jak upadasz, myślałem że Twojemu Ojcu przywale. Zatrzymał mnie Louis. Twój tata miał szczęście, bo gdybym się wściekł.. Nie byłoby dobrze. Jeszcze te słowa, które do Ciebie powiedział jak biegł. Chciałem go gonić, ale zobaczyłem że krwawisz. Musiałem coś zrobić. - Blondyn szlochał. - Wiedziałem, że nie jest dobrze. Zdajesz sobie sprawę, że jesteś w niebezpieczeństwie. On jest zdolny do wszystkiego. Nawet do tego by Cię zabić. Nie chciałbym cię stracić.. Nie wiem jak Ty, ale ja Cię kocham. Nie kocham jak siostrę, jesteś dla mnie wszystkim, to dla Ciebie budzę się rano z uśmiechcem na twarzy, jesteś dla mnie wszystkim. - skończył. Zatkało mnie, totalnie.
- Niall też Cię kocham. Czuję dokładnie to samo. Bałam się Ci tego powiedzieć, nie wiedziałam co Ty powiesz, jak zareagujesz. Kocham Cię. - nie wymyśliłam nic innego. Chłopak przytulił mnie mocno, odgarnął moje brązowe włosy, popatrzył w oczy i pocałował. Nie dowierzałam, to dzieje się naprawdę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz