W szpitalu panowało zamieszanie. Niall mógł wyjść już ze szpitala. Z mamą coraz gorzej. Chciałam wyjść i nie wrócić lecz nie mogłam zostawić chłopaków samych. Poszłam w najdalszy zakątek szpitala. Byłam sama, nie było nikogo wokół. Cieszyłam się. Może teraz uda mi się poskładać myśli. Mój telefon dzwonił. Cała piątka na zmianę dzwoniła. Szukali mnie. Ale nie chciałam tam iść. Zostałam ja i moje myśli. Przeżywałam najgorszy okres w moim życiu. Wakacje miały być cudowne. Telefon znowu zadzwonił. Odebrałam. Był to Zayn, cieszył się, że słyszy mój głos.
- Gdzie jesteś? - słyszałam w słuchawce.
- Chcę pobyć sama. - odpowiedziałam szlochając.
- Nie płacz, proszę. - rozłączyłam się. I znów tylko ja i myśli. Po 2 godzinach wzięłam się w garść i idąc powoli szukałam zespołu. Gdy ich znalazłam, doznałam szoku. Pełno reporterów stało przed nimi. Jak się dostali do szpitala? Podbiegłam do Liama i pociągnęłam za rękę, a on za sobą pociągnął resztę. Nie wiedziałam gdzie biec. Pokój mamy! Kierowałam się w stronę pokoju 113. Weszłam i zamknęłam od środka. Tam się nie mogli dostać. Jednak zdążyli zrobić mi parę zdjęć. Chłopcy byli załamani.
- Nic się nie stało, naprawdę.
- Nie chodzi o to. Jeżeli Twój ojciec zobaczy artykuły będzie wiedział że jesteś z nami. Niedobrze..
- No i co? Jeżeli coś komuś zrobi to ja mu coś zrobię. - byłam zła że mam takiego ojca.
- On może być w stanie Cię uderzyć skarbie, znam Ojca dobrze. W końcu to z nim byłam przez 5 lat. - odezwała się mama. Bałam się, nie powiem, że nie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz