dwa.
Biegłam przed siebie gdy nagle usłyszałam za sobą chłopięcy krzyk. Odwróciłam się momentalnie i zobaczyłam leżącego na mokrej trawie Toma. Uśmiechnęłam się do niego i pomogłam wstać ośmiolatkowi.
- Ja Ci chciałem pomóc.. - powiedział i spuścił głowę.
- Szybko biegasz mały. Dasz radę przebiec jeszcze trochę?
- Jasne. - uśmiech od razu pojawił się na jego twarzy. Szukałam wzrokiem przyjaciół, ale nikogo nie widziałam, próbowałam dzwonić, jednak nic z tego nie wyszło.
- Coś się stało.. - szepnęłam i spojrzałam w zachmurzone niebo. Krople deszczu spadały na moją twarz, makijaż już dawno sam się zmył od płaczu. Obok mnie, na ławeczce przysiadł Tom.
- Nie możemy się teraz poddać. - powiedział. - Milena! Tam jest twój chłopak, nasi przyjaciele! Rusz swoje dupsko i biegnij. - podniósł ton głosu. Uśmiechnęłam się raz jeszcze i wstałam z ławki łapiąc młodego za rękę. Zaczęliśmy znów biec. Wtedy zobaczyłam jakiegoś człowieka. Była mgła, ale biegnąc bliżej widziałam że to chłopak. Napewno któryś z przyjaciół. Puściłam rękę Toma i rzuciłam się na szyję od tyłu "przyjacielowi".
- Kim jesteś!? - krzyknął. Po głosie zrozumiałam że to nie żaden z nich. Patrzyłam na niego nieprzytomnie.
- Milena! - usłyszałam krzyk Toma. - On ma nóż! To ON!
- Nie! - nagle zza mgły pojawił się Zayn, obok niego Liam, a zaraz za nimi zmęczony Harold. W pewnym momencie poczułam się jakby świat oszalał. Nie wiedziałam co się dzieje. Nagle znalazłam się na ziemi, w kałuży. Mniejsza o to. Mój chłopak z przyjaciółmi rzucił się na jednego chłopaka, ale z nożem. Chciałam wstać, ale nie pozwolił mi Tom.
- Karetka już jedzie. - powiedział. Zdziwiło mnie to. Po co ona jedzie? Chłopak niespokojnie spojrzał na moją rękę. Przeciął żyłę, krew się lała. Nie czułam bólu. Teraz obchodził mnie tylko Zayn. Wtedy zobaczyłam obrazek, którego nie chciałam widzieć. Napastnik trafił nożem w brzuch, w brzuch Liama. Nie obchodziło mnie to co mi jest w rękę. Chłopak z nożem zaczął uciekać. Biegłam za nim.
- Jak mogłeś?! Czemu to zrobiłeś złodzieju?! Morderco! - krzyczałam biegnąc. Nagle chłopak stanął, na środku ulicy. Rozpędzona karetka jechała wprost na niego. - Wracaj tu durniu! Samochód!
- Przepraszam, nie mogę żyć z myślą, że wyrządziłem tyle krzywd. Popatrzył na mnie i uśmiechnął się. Nagle chłopaka nie było. Przed moimi oczami przejechała karetka, która po chwili stanęła. Zaczęli biec w stronę potrąconego. Jeden z nich podbiegł do mnie.
- Jest pani ranna. - powiedział patrząc na moją rękę.
- Tam potrzebna jest bardziej pomoc. - wyszeptałam i wskazałam na miejsce gdzie leży Liam. Nad nim pochylał się Harry, Zayn i Tom. Stałam i patrzyłam na krew na jezdni, na ciało, martwe ciało. Potem na moją rękę. Ból - przyniósł ulgę. Nogi miałam jak z waty. Właśnie zginął człowiek. Przeze mnie? Może.. Ktoś od tyłu przytulił mnie. Dzięki Bogu bo w tym samym momencie zaczęłam osuwać się na ziemię.
- Potrzebna pomoc! - krzyknął Zayn, który pochylał się nade mną. - Kocham Cię. - wyszeptał i złożył na mych ustach namiętny pocałunek. Koniec. Później kompletna pustka w głowie. Sen, długi sen. Śnił mi się bandyta. Co by było gdybym nie wybiegła? Może chłopcy by go nie znaleźli. Cały czas zastanawiałam się nad sensem życia. W pewnej części to ja go zabiłam i dobrze o tym wiedziałam.
Miałam koszmar. Śniło mi się, że to ja wepchnęłam go pod auto. Obudziłam się z krzykiem. Obok na łóżku leżał Liam, a po drugiej stronie Niall. Niall?! Mu też coś było? Nie przypominam sobie.. Kurde nic nie pamiętam! Nagle przy mnie znalazł się Zayn. Patrzył na mnie swoimi brązowymi oczętami. Podniosłam się i pocałowałam go.
- Co mu jest? - wskazałam na Nialla.
- Oddał krew. Tobie. - uśmiechnął się do przyjaciela. - Wygląda jakby spał.
- A co z Liamem?
- Też za niedługo się wybudzi. Nie przejmuj się wyjdziecie z tego. - powiedział przytulając mnie. Nagle d pokoju wbiegła reszta przygłupów i krzyknęli chórem:
- Milena! - wszyscy zaczęli się śmiać. Wszyscy przytulali mnie, całowali etc. Po pewnym czasie wstał Niall. Przeciągnął się i zaczął krzyczeć.
- Krew?! Gdzie moja krew?! - nastała cisza. Po chwili Zayn wybuchł śmiechem.
- Oddałeś ją Milenie. - powiedział mulat uspokajając Niallera.
- Aha. To dobrze. Przez chwilę myślałem, że oddałem ją obcemu człowiekowi, bo niestety nikt mi nie powiedział, że daje ją Milenie. - złowrogo popatrzył na Zayna. Mulat pogłaskał go po głowie i przybliżył się do mnie.
- Kocham Cię. - wyszeptał Zayn i pocałował mnie. Odpowiedziałam, że ja również i kazałam iść im do domu. Wszystkim oprócz Nialla, który siedział z bananem na ryju i przyglądał mi się. Wszyscy wykonali polecenie i pojechali do domu. Zasnęliśmy. W nocy obudził mnie szept jakiegoś chłopaka. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Liama.
- Śpisz? Milena, śpisz?
- Nie, nie śpię przygłupie. - powiedziałam patrząc na niego.
- Pogadasz ze mną? Nie mogę spać.
- Jasne. - odpowiedziałam z uśmiechem Gadaliśmy całą noc. Rano przyszli wszyscy żeby nas odebrać tzw. mnie i Niallera. Liam wypisał się na własne żądanie, bo powiedział, że się już dobrze czuje. Wieczorem wszyscy opuścili nasz dom i zostałam sama z Zaynem. Mój książę siedział w kuchni. Chciałam z nim pogadać i podeszłam do niego.
- Zayn.. Chciałbyś spróbować jeszcze raz?
- Ale co? - powiedział zaskoczony.
- No dziecko. Proszę ja chcę. - zapytałam podenerwowana. Spuściłam głowę i czekałam na odpowiedź. Nie wiem jak i kiedy znalazł się przy mnie Zayn i złapał mnie za brodę. Patrzył mi prosto w oczy, nagle zaczął namiętnie całować. Wziął mnie na ręce, zaniósł na kanapę i rozebrał. Rano obudził mnie trzask. Otworzyłam szeroko oczy. Obok mnie leżał Zayn, na podłodze. Było cudownie. Zniszczenia: stolik. Popatrzyłam na śpiocha potem na nasz stolik i zaczęłam się śmiać. Znowu usłyszałam huk. Wystraszona obudziłam Zayna.
- Ktoś jest w domu chyba. - wyszeptałam. Mulat złapał za koszulkę i wstał. - Nie idź sam.
- To chodź ze mną. - powiedział podając mi rękę. Złapałam za nią i wstałam. Rozglądałam się po domu, ale nikogo nie było. Jedynym pokojem jakiego nie sprawdziliśmy to nasza sypialnia. Mój bohater otworzył drzwi, ale nie było żywego ducha w pokoju. Skąd ten huk? Nagle usłyszałam jak ktoś szepcze i się cicho śmieje. Dźwięki dobiegały z garderoby.
- Zayn czekaj. - szepnęłam. Wskazałam na szafę. Mulat podszedł do niej a ja tuż za nim. Otworzył a z szafy wyszli: Louis, Liam, Niall, Harry oraz Tom. Nagle do pokoju wbiegła również Mia i Ania. Byłam przerażona. Harry zza swoich pleców wyciągnął tort.
- Wszystkiego najlepszego! - krzyknęli chórem. Co? Czyje urodziny? 24 listopada? O nie! Moje! Kompletnie zapomniałam. Zayn wyciągnął kwiatka i podał mi.
- Wiedziałeś? - zapytałam.
- Pewnie, że tak. Szykuj się bo dzisiaj impreza! Będzie ostro. To w końcu Twoje urodziny! - wykrzyczał. Wszyscy zaczęli śpiewać mi sto lat, spaliłam buraka, zdmuchnęłam świeczki i zjadłam cisto ciągle gadając o imprezie. Chłopcy poszli kupić wszystko, a ja z dziewczynami zaczęłam się szykować. Wybrałam fioletową sukienkę, bombkę do tego czarne szpilki. Włosy rozpuściłam i zakręciłam, pomalowałam i koniec. Mia miała na sobie czarną sukienkę z białym gorsetem do tego czarne szpilki. Podobnie jak ja zakręciła włosy i pomalowała. Ania miała mały problem. Nie wiedziała co włożyć.
- W czym bardziej spodobam się Niallowi? - zapytała nas. Wahała się krótką różową a nieco dłuższą w kwiatki. Zgodnie wybrałyśmy tą różową. Blondynka wyglądała chyba najlepiej z nas. Do sukienki wybrała czarne szpilki z również jasno różową kokardką. Włosy wyprostowała i pomalowała się.
- Impreza zacznie się za godzinę, a chłopców jeszcze nie ma. - powiedziałam. Nagle usłyszałyśmy trzask drzwi i radosny okrzyk Harrego.
- Jesteśmy!
- Rozpakujcie to! - krzyknęła Mia z góry.
- Ej! My też się chcemy wyszykować! - krzyknęli chłopcy.
- A ja jestem ciężarna! - odkrzyknęła radośnie. Usłyszeliśmy tylko jak chłopcy rozmawiają między sobą. Zaczęłyśmy się śmiać.
- Pomóżmy im. - powiedziała Ania ciągnąc mnie za rękę. Najpierw zeszłam ja. Rozległo się głośne 'UU' taka sama reakcja była na Mię. Na szarym końcu schodziła Ania. Wszyscy zrobili 'UU' oprócz Nialla. Podszedł do niej i złapał ją za rękę. Wpatrywał się w nią jakby od tygodnia nie jadł. Na szczęście chłopcy wyrobili się przed przyjściem pierwszych gości. Tom siedział na górze i grał w jakieś gry, które kupił mu Liam. Poprzychodziło dużo ludzi i impreza zaczęła się rozkręcać. Około dwudziestej trzeciej z pola widzenia zniknął mi Zayn. Zaczęłam go szukać. Trudno że obijałam się na boki. Musiałam znaleźć chłopaka. Nagle ktoś objął mnie od tyłu. Przytulił mocno i zaciągnął do sypialni. Widząc twarz chłopaka przeraziłam się.
________________________
Kto to taki? Zgadywać! < 3
Dziękuję wszystkim za czytanie bloga < 333
KOMENTOWAĆ !
- Ja Ci chciałem pomóc.. - powiedział i spuścił głowę.
- Szybko biegasz mały. Dasz radę przebiec jeszcze trochę?
- Jasne. - uśmiech od razu pojawił się na jego twarzy. Szukałam wzrokiem przyjaciół, ale nikogo nie widziałam, próbowałam dzwonić, jednak nic z tego nie wyszło.
- Coś się stało.. - szepnęłam i spojrzałam w zachmurzone niebo. Krople deszczu spadały na moją twarz, makijaż już dawno sam się zmył od płaczu. Obok mnie, na ławeczce przysiadł Tom.
- Nie możemy się teraz poddać. - powiedział. - Milena! Tam jest twój chłopak, nasi przyjaciele! Rusz swoje dupsko i biegnij. - podniósł ton głosu. Uśmiechnęłam się raz jeszcze i wstałam z ławki łapiąc młodego za rękę. Zaczęliśmy znów biec. Wtedy zobaczyłam jakiegoś człowieka. Była mgła, ale biegnąc bliżej widziałam że to chłopak. Napewno któryś z przyjaciół. Puściłam rękę Toma i rzuciłam się na szyję od tyłu "przyjacielowi".
- Kim jesteś!? - krzyknął. Po głosie zrozumiałam że to nie żaden z nich. Patrzyłam na niego nieprzytomnie.
- Milena! - usłyszałam krzyk Toma. - On ma nóż! To ON!
- Nie! - nagle zza mgły pojawił się Zayn, obok niego Liam, a zaraz za nimi zmęczony Harold. W pewnym momencie poczułam się jakby świat oszalał. Nie wiedziałam co się dzieje. Nagle znalazłam się na ziemi, w kałuży. Mniejsza o to. Mój chłopak z przyjaciółmi rzucił się na jednego chłopaka, ale z nożem. Chciałam wstać, ale nie pozwolił mi Tom.
- Karetka już jedzie. - powiedział. Zdziwiło mnie to. Po co ona jedzie? Chłopak niespokojnie spojrzał na moją rękę. Przeciął żyłę, krew się lała. Nie czułam bólu. Teraz obchodził mnie tylko Zayn. Wtedy zobaczyłam obrazek, którego nie chciałam widzieć. Napastnik trafił nożem w brzuch, w brzuch Liama. Nie obchodziło mnie to co mi jest w rękę. Chłopak z nożem zaczął uciekać. Biegłam za nim.
- Jak mogłeś?! Czemu to zrobiłeś złodzieju?! Morderco! - krzyczałam biegnąc. Nagle chłopak stanął, na środku ulicy. Rozpędzona karetka jechała wprost na niego. - Wracaj tu durniu! Samochód!
- Przepraszam, nie mogę żyć z myślą, że wyrządziłem tyle krzywd. Popatrzył na mnie i uśmiechnął się. Nagle chłopaka nie było. Przed moimi oczami przejechała karetka, która po chwili stanęła. Zaczęli biec w stronę potrąconego. Jeden z nich podbiegł do mnie.
- Jest pani ranna. - powiedział patrząc na moją rękę.
- Tam potrzebna jest bardziej pomoc. - wyszeptałam i wskazałam na miejsce gdzie leży Liam. Nad nim pochylał się Harry, Zayn i Tom. Stałam i patrzyłam na krew na jezdni, na ciało, martwe ciało. Potem na moją rękę. Ból - przyniósł ulgę. Nogi miałam jak z waty. Właśnie zginął człowiek. Przeze mnie? Może.. Ktoś od tyłu przytulił mnie. Dzięki Bogu bo w tym samym momencie zaczęłam osuwać się na ziemię.
- Potrzebna pomoc! - krzyknął Zayn, który pochylał się nade mną. - Kocham Cię. - wyszeptał i złożył na mych ustach namiętny pocałunek. Koniec. Później kompletna pustka w głowie. Sen, długi sen. Śnił mi się bandyta. Co by było gdybym nie wybiegła? Może chłopcy by go nie znaleźli. Cały czas zastanawiałam się nad sensem życia. W pewnej części to ja go zabiłam i dobrze o tym wiedziałam.
Miałam koszmar. Śniło mi się, że to ja wepchnęłam go pod auto. Obudziłam się z krzykiem. Obok na łóżku leżał Liam, a po drugiej stronie Niall. Niall?! Mu też coś było? Nie przypominam sobie.. Kurde nic nie pamiętam! Nagle przy mnie znalazł się Zayn. Patrzył na mnie swoimi brązowymi oczętami. Podniosłam się i pocałowałam go.
- Co mu jest? - wskazałam na Nialla.
- Oddał krew. Tobie. - uśmiechnął się do przyjaciela. - Wygląda jakby spał.
- A co z Liamem?
- Też za niedługo się wybudzi. Nie przejmuj się wyjdziecie z tego. - powiedział przytulając mnie. Nagle d pokoju wbiegła reszta przygłupów i krzyknęli chórem:
- Milena! - wszyscy zaczęli się śmiać. Wszyscy przytulali mnie, całowali etc. Po pewnym czasie wstał Niall. Przeciągnął się i zaczął krzyczeć.
- Krew?! Gdzie moja krew?! - nastała cisza. Po chwili Zayn wybuchł śmiechem.
- Oddałeś ją Milenie. - powiedział mulat uspokajając Niallera.
- Aha. To dobrze. Przez chwilę myślałem, że oddałem ją obcemu człowiekowi, bo niestety nikt mi nie powiedział, że daje ją Milenie. - złowrogo popatrzył na Zayna. Mulat pogłaskał go po głowie i przybliżył się do mnie.
- Kocham Cię. - wyszeptał Zayn i pocałował mnie. Odpowiedziałam, że ja również i kazałam iść im do domu. Wszystkim oprócz Nialla, który siedział z bananem na ryju i przyglądał mi się. Wszyscy wykonali polecenie i pojechali do domu. Zasnęliśmy. W nocy obudził mnie szept jakiegoś chłopaka. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Liama.
- Śpisz? Milena, śpisz?
- Nie, nie śpię przygłupie. - powiedziałam patrząc na niego.
- Pogadasz ze mną? Nie mogę spać.
- Jasne. - odpowiedziałam z uśmiechem Gadaliśmy całą noc. Rano przyszli wszyscy żeby nas odebrać tzw. mnie i Niallera. Liam wypisał się na własne żądanie, bo powiedział, że się już dobrze czuje. Wieczorem wszyscy opuścili nasz dom i zostałam sama z Zaynem. Mój książę siedział w kuchni. Chciałam z nim pogadać i podeszłam do niego.
- Zayn.. Chciałbyś spróbować jeszcze raz?
- Ale co? - powiedział zaskoczony.
- No dziecko. Proszę ja chcę. - zapytałam podenerwowana. Spuściłam głowę i czekałam na odpowiedź. Nie wiem jak i kiedy znalazł się przy mnie Zayn i złapał mnie za brodę. Patrzył mi prosto w oczy, nagle zaczął namiętnie całować. Wziął mnie na ręce, zaniósł na kanapę i rozebrał. Rano obudził mnie trzask. Otworzyłam szeroko oczy. Obok mnie leżał Zayn, na podłodze. Było cudownie. Zniszczenia: stolik. Popatrzyłam na śpiocha potem na nasz stolik i zaczęłam się śmiać. Znowu usłyszałam huk. Wystraszona obudziłam Zayna.
- Ktoś jest w domu chyba. - wyszeptałam. Mulat złapał za koszulkę i wstał. - Nie idź sam.
- To chodź ze mną. - powiedział podając mi rękę. Złapałam za nią i wstałam. Rozglądałam się po domu, ale nikogo nie było. Jedynym pokojem jakiego nie sprawdziliśmy to nasza sypialnia. Mój bohater otworzył drzwi, ale nie było żywego ducha w pokoju. Skąd ten huk? Nagle usłyszałam jak ktoś szepcze i się cicho śmieje. Dźwięki dobiegały z garderoby.
- Zayn czekaj. - szepnęłam. Wskazałam na szafę. Mulat podszedł do niej a ja tuż za nim. Otworzył a z szafy wyszli: Louis, Liam, Niall, Harry oraz Tom. Nagle do pokoju wbiegła również Mia i Ania. Byłam przerażona. Harry zza swoich pleców wyciągnął tort.
- Wszystkiego najlepszego! - krzyknęli chórem. Co? Czyje urodziny? 24 listopada? O nie! Moje! Kompletnie zapomniałam. Zayn wyciągnął kwiatka i podał mi.
- Wiedziałeś? - zapytałam.
- Pewnie, że tak. Szykuj się bo dzisiaj impreza! Będzie ostro. To w końcu Twoje urodziny! - wykrzyczał. Wszyscy zaczęli śpiewać mi sto lat, spaliłam buraka, zdmuchnęłam świeczki i zjadłam cisto ciągle gadając o imprezie. Chłopcy poszli kupić wszystko, a ja z dziewczynami zaczęłam się szykować. Wybrałam fioletową sukienkę, bombkę do tego czarne szpilki. Włosy rozpuściłam i zakręciłam, pomalowałam i koniec. Mia miała na sobie czarną sukienkę z białym gorsetem do tego czarne szpilki. Podobnie jak ja zakręciła włosy i pomalowała. Ania miała mały problem. Nie wiedziała co włożyć.
- W czym bardziej spodobam się Niallowi? - zapytała nas. Wahała się krótką różową a nieco dłuższą w kwiatki. Zgodnie wybrałyśmy tą różową. Blondynka wyglądała chyba najlepiej z nas. Do sukienki wybrała czarne szpilki z również jasno różową kokardką. Włosy wyprostowała i pomalowała się.
- Impreza zacznie się za godzinę, a chłopców jeszcze nie ma. - powiedziałam. Nagle usłyszałyśmy trzask drzwi i radosny okrzyk Harrego.
- Jesteśmy!
- Rozpakujcie to! - krzyknęła Mia z góry.
- Ej! My też się chcemy wyszykować! - krzyknęli chłopcy.
- A ja jestem ciężarna! - odkrzyknęła radośnie. Usłyszeliśmy tylko jak chłopcy rozmawiają między sobą. Zaczęłyśmy się śmiać.
- Pomóżmy im. - powiedziała Ania ciągnąc mnie za rękę. Najpierw zeszłam ja. Rozległo się głośne 'UU' taka sama reakcja była na Mię. Na szarym końcu schodziła Ania. Wszyscy zrobili 'UU' oprócz Nialla. Podszedł do niej i złapał ją za rękę. Wpatrywał się w nią jakby od tygodnia nie jadł. Na szczęście chłopcy wyrobili się przed przyjściem pierwszych gości. Tom siedział na górze i grał w jakieś gry, które kupił mu Liam. Poprzychodziło dużo ludzi i impreza zaczęła się rozkręcać. Około dwudziestej trzeciej z pola widzenia zniknął mi Zayn. Zaczęłam go szukać. Trudno że obijałam się na boki. Musiałam znaleźć chłopaka. Nagle ktoś objął mnie od tyłu. Przytulił mocno i zaciągnął do sypialni. Widząc twarz chłopaka przeraziłam się.
________________________
Kto to taki? Zgadywać! < 3
Dziękuję wszystkim za czytanie bloga < 333
KOMENTOWAĆ !
jeden.
-- dokładnie 2 miesiące po śmierci Oliwii --
Otworzyłam oczy i znów ten sam obrazek. Zdjęcie Oliwii i mnie na szafeczce koło łóżka a obok mnie z podpuchniętymi oczami leży Zayn. Zapewne znów płakał. Utrata dziecka go przybiła. Jeszcze śmierć Oliwii. Dwie najukochańsze osoby w naszym życiu nie żyją. W głębi serca wierzę, że nasza kochana Oliwia opiekuje się naszym dzidziusiem tam w górze. Przetarłam łzy, które zaczęły powoli spływać po policzkach i poszłam się umyć. Po 15 minutach w drzwiach od łazienki stanął Zayn. Popatrzył na mnie, dał mi buziaka i przemył twarz po czym wyszedł. Posiedziałam jeszcze chwilę w wannie i zeszłam na dół. Mój ukochany robił śniadanie. Na mój widok uśmiechnął się i dalej mieszał coś na patelni.
- Co robisz? - zapytałam.
- Jajecznicę dla nas. - powiedział wesolutki i usiadł obok mnie, podając mi talerz. - Dzisiaj przyjdą do nas chłopcy. - posmutniał.
- Wiem, Zayn co jest? - spytałam znowu.
- Popatrz na datę. - wskazał na kalendarz. No tak 21 listopada. Równe dwa miesiące po jej śmierci. Popatrzyłam na Zayna raz jeszcze i uroniłam pojedynczą łzę. Szybko otarłam ją i spojrzałam przez okno. Pusto. Ulica zazwyczaj ruchliwa nagle stała się pusta. Ani jednego samochodu. Zdziwiło mnie to. Usiedliśmy razem z Mulatem przed TV. Po około 2 godzinach rozległo się pukanie do drzwi. Otworzyłam i ujrzałam Nialla i Liama. Przywitałam ich i zaprosiłam do środka. Niall jak zawsze przybity. Od 2 m-cy się nie uśmiechnął nawet gdy Lou włożył małe marchewki sobie do nosa i wszyscy sikali ze śmiechu. Trudno.. Wszyscy próbujemy go pocieszyć, ale cóż. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie kolejny dzwonek do drzwi. Tym razem w drzwiach stanął Lou i Mia a za nimi stał Tom. Jejciu jak ja jej zazdrościłam! Była już w 2 miesiącu ciąży. Miejmy nadzieję, że dziecko urodzi się zdrowe. Czekaliśmy pół godziny na Harolda, który jak zawsze się spóźnia. Kolejny dzwonek do drzwi.
- Nareszcie! - wykrzyknęliśmy wszyscy. Podeszłam do drzwi i nie spodziewałam się takiego widoku. Hazza stał z dziewczyną pod ręką. Nastolatka wyglądała zupełnie jak ona. Jak Oliwia. Te same oczy i roześmiana buzia. Do moich oczu napłynęły łzy. Harry przytulił mnie i spojrzał na dziewczynę.
- Zaraz wyjaśnię. - powiedział cicho i wszedł do domu. Patrzyłam z niedowierzaniem na dziewczynę, która patrzyła na mnie swoimi wielkimi zielonymi oczami. Gdy przechodziła koło mnie poczułam jej perfumy, zupełnie takie same jak Oliwki. Tak bardzo przypominała mi ją. Harold wprowadził dziewczynę do pokoju, ja szłam za nimi płacząc.
- Oliwia?! - krzyknął Niall patrząc na dziewczynę. Wszyscy obrócili głowy. Ich miny były zabójcze.
- Poprawka. - powiedział Harry. - To jest moja przyrodnia siostra. I bliźniaczka Oliwii. - imię Oliwia wypowiadał bardzo smutno. - Ostatnio się dowiedziałem.
- Siostra bliźniaczka? Oliwia nie miała siostry. - powiedział Lou patrząc na blondynkę.
- Niby tak. - zaczął Hazza. - Jakiś tydzień temu zadzwonił mój ojciec i chciał się spotkać. Zrobiłem to i wtedy powiedział mi o Ani. Bliźniaczki zostały rozdzielone zaraz po porodzie. Ojciec nie mógł wziąć jednej a matka by sobie nie poradziła z dwiema więc oddali ją do domu dziecka. Pojechałem od razu pod wskazany adres i wtedy zobaczyłem Anię. Chciałem wam zrobić niespodziankę i ją przyprowadziłem. - powiedział i zapoznał wszystkich z Anią. Poprostu nie mogłam uwierzyć. Gdy dziewczyna podeszła do Nialla przywitać go ten się uśmiechnął. Po raz pierwszy od bardzo dawna można było zobaczyć uśmiech na jego twarzy. Cieszyłam się niezmiernie, tak jak reszta głupków.
- A może zostaniecie na noc? - zaproponował przyjaciołom Zayn.
- Jasne! - odkrzyknęli chórem. Dzisiejszy dzień zaplanowaliśmy bardzo dokładnie. Najpierw jedziemy nad urwisko. W końcu dzisiaj jej rocznica. Potem coś zjemy na mieście i jakieś zakupy. Wydawało się, że będzie super. Czemu tylko wydawało? Gdy dojechaliśmy nad grób naszej Oliwki wszyscy zaczęli ryczeć. To smutne, ale po kilku minutach ogarnęliśmy się i ruszyliśmy w stronę miasta. Niall ciągle rozmawiał z Anią. To stawało się denerwujące, ale z drugiej strony cieszyliśmy się że humor mu się poprawia. Zjedliśmy w McDonaldzie i pojechaliśmy na zakupy. Kupiłam sobie kilka bluzek i 2 pary spodni. Reszta też coś wybrała. Wybraliśmy się do domu. Każdy zjadł, a później zmęczeni położyliśmy się spać. Nie mogłam zasnąć. Rozmyślałam o tym kogo dzisiaj poznałam. Ania - siostra mojej najlepszej przyjaciółki, o której Oliwka nawet nie wiedziała, teraz pewnie wie. Sądzę, że patrzy na nas i obserwuje co się u nas dzieje. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie krzyk. Pisk był strasznie głośny, więc pobudził wszystkich. Zerwałam się z łóżka i wybiegłam. Przerażona Ania stała i patrzyła na drzwi. Płakała. Harry zbiegł szybko do niej. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam zakapturzoną postać uciekającą przed siebie.
- On.. się włamywał.. miał nóż. - powiedziała blondynka patrząc przed siebie. Liam złapał za kurtkę i pobiegł za tym kimś. Podobnie zrobił Harry i Zayn. Dopiero teraz zaczynałam wszystko rozumieć. Łzy zaczęły mi spływać po policzkach.
- Cholera Zayn. - szepnęłam i poszłam w ślady przyjaciół. Mia próbowała mnie powstrzymać jednak nie dałam za wygraną. Wyrwałam się jej i wybiegłam na deszcz.
_________________________
Podoba się? Jeżeli nie to przestanę pisać. Nie miałam kontynuować bloga, ale dwie osoby mnie do tego nakłoniły.
Dziękuję Wam! Ania, Tomek, ten rozdział dla Was ! < 333
- Niby tak. - zaczął Hazza. - Jakiś tydzień temu zadzwonił mój ojciec i chciał się spotkać. Zrobiłem to i wtedy powiedział mi o Ani. Bliźniaczki zostały rozdzielone zaraz po porodzie. Ojciec nie mógł wziąć jednej a matka by sobie nie poradziła z dwiema więc oddali ją do domu dziecka. Pojechałem od razu pod wskazany adres i wtedy zobaczyłem Anię. Chciałem wam zrobić niespodziankę i ją przyprowadziłem. - powiedział i zapoznał wszystkich z Anią. Poprostu nie mogłam uwierzyć. Gdy dziewczyna podeszła do Nialla przywitać go ten się uśmiechnął. Po raz pierwszy od bardzo dawna można było zobaczyć uśmiech na jego twarzy. Cieszyłam się niezmiernie, tak jak reszta głupków.
- A może zostaniecie na noc? - zaproponował przyjaciołom Zayn.
- Jasne! - odkrzyknęli chórem. Dzisiejszy dzień zaplanowaliśmy bardzo dokładnie. Najpierw jedziemy nad urwisko. W końcu dzisiaj jej rocznica. Potem coś zjemy na mieście i jakieś zakupy. Wydawało się, że będzie super. Czemu tylko wydawało? Gdy dojechaliśmy nad grób naszej Oliwki wszyscy zaczęli ryczeć. To smutne, ale po kilku minutach ogarnęliśmy się i ruszyliśmy w stronę miasta. Niall ciągle rozmawiał z Anią. To stawało się denerwujące, ale z drugiej strony cieszyliśmy się że humor mu się poprawia. Zjedliśmy w McDonaldzie i pojechaliśmy na zakupy. Kupiłam sobie kilka bluzek i 2 pary spodni. Reszta też coś wybrała. Wybraliśmy się do domu. Każdy zjadł, a później zmęczeni położyliśmy się spać. Nie mogłam zasnąć. Rozmyślałam o tym kogo dzisiaj poznałam. Ania - siostra mojej najlepszej przyjaciółki, o której Oliwka nawet nie wiedziała, teraz pewnie wie. Sądzę, że patrzy na nas i obserwuje co się u nas dzieje. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie krzyk. Pisk był strasznie głośny, więc pobudził wszystkich. Zerwałam się z łóżka i wybiegłam. Przerażona Ania stała i patrzyła na drzwi. Płakała. Harry zbiegł szybko do niej. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam zakapturzoną postać uciekającą przed siebie.
- On.. się włamywał.. miał nóż. - powiedziała blondynka patrząc przed siebie. Liam złapał za kurtkę i pobiegł za tym kimś. Podobnie zrobił Harry i Zayn. Dopiero teraz zaczynałam wszystko rozumieć. Łzy zaczęły mi spływać po policzkach.
- Cholera Zayn. - szepnęłam i poszłam w ślady przyjaciół. Mia próbowała mnie powstrzymać jednak nie dałam za wygraną. Wyrwałam się jej i wybiegłam na deszcz.
_________________________
Podoba się? Jeżeli nie to przestanę pisać. Nie miałam kontynuować bloga, ale dwie osoby mnie do tego nakłoniły.
Dziękuję Wam! Ania, Tomek, ten rozdział dla Was ! < 333
Tra, ta, ta < 3
Dostałam niezły opierdol za to, że skończyłam pisać tego bloga xd
Cieszę się że komuś się podobał i będzie się podobać daleej xd
główną bohaterką nie będzie już Oliwia, ale cierpiąca Milena < 3
Może nie będzie już takich historii. Mi również bardzo trudno rozstać się z Oliwią w końcu spędziłam z nią te piękne 3 miesiące. Dziękuję wszystkim za słowa pochwały i zachęcam do dalszego czytania xd
Uwielbiam Was < 3
Cieszę się że komuś się podobał i będzie się podobać daleej xd
główną bohaterką nie będzie już Oliwia, ale cierpiąca Milena < 3
Może nie będzie już takich historii. Mi również bardzo trudno rozstać się z Oliwią w końcu spędziłam z nią te piękne 3 miesiące. Dziękuję wszystkim za słowa pochwały i zachęcam do dalszego czytania xd
Uwielbiam Was < 3
Epilog
One Direction nie istnieje. Rozpadło się wkrótce po śmierci Oliwki. Harry przeżywa to strasznie. Dalej utrzymujemy ze sobą kontakt. Loczek wyjechał do matki. Pogodził się z ojcem. Zayn i Milena.. Milena niestety, ale poroniła. Śmierć dziecka ich przybiła jeszcze bardziej. Wkrótce odbędzie się ich ślub. Lou i Mia zamieszkali w domku na przedmieściach Londynu. Zabrali ze sobą Toma. Spodziewają się niemowlaka. Liam mieszka ze mną, niedaleko Louisa. Przeżywa to do dziś. Ja nigdy nie zapomnę o Oliwce. Moja dziewczyna, którą kochałem ponad życie. Często udaję się nad urwisko. Tam postanowiliśmy postawić jej grób. Lubiła to miejsce. Patrząc w niebo widzę je zawsze roześmianą twarz. Mój aniołek jest tam i wiem że patrzy na mnie z góry. Chroni mnie i wszystkich innych. Zawsze zostaniesz w naszych sercach.
Niall Horan xx.
Rozdział 26
Patrzałki otworzyłam i zobaczyłam Nialla biegającego po domu. Był zakłopotany. Nie wiedział co ze sobą zrobić. Liam siedział i patrzył na przyjaciela smutnym wzrokiem. Zaczęłam się chichrać. Nastała cisza. Zamknęłam oczy i schowałam się pod kołdrę. Wtedy wskoczyło na mnie dwóch ludzi, zaczęli mnie gilgotać. Piszczałam, krzyczałam i wtedy do pokoju wszedł mój braciszek. Harry stanął w drzwiach i wypowiedział się z powagą.
- Zostawcie moją siostrę. - podszedł bliżej łóżka. Chłopcy odskoczyli jak oparzeni. Hazza stał nade mną. Nagle zaczął się śmiać kiwnął głową i wskoczył na mnie. Zaczął mnie gilgotać. Kopnęłam go. Upadł na podłogę i zwijał się z bólu. Chłopcy popatrzyli na mnie, a ja rzuciłam się do brata.
- Harry! Matko przepraszam! Nie chciałam.. - szeptałam.
- Oj, Oliwia. Nic się nie stało. Wszystko jest w porządku. Muszę przyznać masz niezłego kopa. - Harry wymusił uśmiech. Wstał i wyszedł z pokoju. Siedziałam na podłodze i podszedł do mnie Niall.
- Chodź na śniadanie. - westchnął i podniósł mnie. Szłam objęta przez Nialla. Blondyn ciągle rozmawiał z Liamem. Wzięłam talerz z jedzeniem ze stołu i poszłam usiąść na kanapie w salonie. Tam spokojnie mogłam zjeść. Od rana czułam że dziś się coś zdarzy, coś niedobrego. Miałam poprostu złe przeczucia. Wtedy dosiadła się do mnie Mia i Milena.
- Co Ci jest? - zapytała Milena.
- Nic. - odpowiedziałam oschle. Nie miałam ochoty z nikim rozmawiać. Coś wprawiło mnie w zły humor. Miałam ochotę wyjść.
- Jak się uspokoisz to przyjdź. - dowiedziała równie oschle Milena. Popatrzyłam na nią złowrogo i poszłam do pokoju, ubrać się i ogarnąć. Ktoś dzwonił do drzwi co chwila. Denerwowało mnie to.
- Otwórzcie te cholerne drzwi! - krzyknęłam na lud z góry. Ktoś się pofatygował. Usłyszałam rozmowę kogoś z jakąś babką. Głos znajomy. Dwa znajome głosy. Wyjrzałam i zobaczyłam Alice. Popatrzyła na mnie, uśmiechnęła się i pocałowała Nialla, który stał koło niej. Specjalnie to zrobiła. Czułam jak moje oczy momentalnie zaszkliły się. Wszystkim widzącym zdarzenie mordy opadły. Niall odepchnął dziewczynę od siebie i wyprosił ją z domu. Wyszła machając mi. Złapałam za kurtkę i wyszłam z domu. Słyszałam jak krzyczą za mną. Nie obchodziło mnie to. Poszłam nad urwisko. To samo, na którym uratowała mnie Milena. Usiadłam na głazie, tym samym, na którym siedziałam z Niallem. Ale nie wróciłam. Nie wróciłam tą samą drogą co wtedy. Usiadłam na krawędzi, nogi mi zwisały. Czułam jak moje ciało przeszywa dreszcz. Robiło się zimno, zbliżała się zima. Nagle usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Pierwsze dźwięki One Thing. Spojrzałam na ekran "kochanie< 3 dzwoni" Bez wahania rzuciłam telefonem w stronę jeziora. Nagle usłyszałam PLUSK. Wpadł. Siedziałam i patrzyłam w niebo. Chmury miały różne, dziwne kształty. Obserwowałam je. Po chwili ujrzałam chmurkę w kształcie serca, które w pewnym momencie rozerwało się na pół. Zaczęłam ryczeć. Jak ona mogła mi to zrobić? Myślałam że się od niego odczepiła. Jednak wróciła zdzira. Co jeżeli Niall wybierze ją? Nie mogłam zrozumieć czemu ona tak bardzo mnie nie lubi. Wieczorem wstałam wreszcie i ruszyłam w stronę domu. Było ciemno, padało, była burza. Jak ja do cholery tam wrócę? Szukałam drogi powrotnej. Postanowiłam wrócić i porozmawiać z Niallerem. W końcu wyszłam z tego labiryntu. Światło się jeszcze świeciło. To znaczyło że ktoś jest w domu. Szczęka latała mi. Zapukałam ledwo do drzwi. Otworzył mi Zayn. Nogi miałam jak z waty. Czułam że zaraz się przewrócę. Jednak mulat złapał mnie szybko. Nie wiem jak ale obudziłam się nad ranem. Wokół mnie stał Zayn, Liam i Lou. Wpatrywali się we mnie. Spojrzałam na nich i po chwili zemdlałam. "Po chwili" znów otworzyłam oczy. Byłam w szpitalu. Nade mną stał jakiś człowiek, siwy, brodaty. Znów zamknęłam oczy. Usłyszałam tylko:
- Cholera tracimy ją!
Zobaczyłam światło. Chciałam się wrócić, ale nogi prowadziły mnie do tego białego małego światełka na końcu korytarza. Doszłam i zobaczyłam chłopaka. To był Bartek ze skrzydłami. Oszalałam chyba.
- E.. Bartek? - zapytałam ostrożnie.
- Cześć Oliwka! A więc jesteś w niebie.. Moim zadaniem jest pokazać Ci coś. Dotknij tego. - powiedział arogancko i pokazał małą kuleczkę. Dotknęłam jej i nagle zobaczyłam siebie łażącą na szpitalnym łóżku. Do mojego ciała było podłączonych mnóstwo urządzeń. Lekarze próbowali mnie ratować. A więc umarłam. Umarłam ciałem. Za szybą stali wszyscy moi przyjaciele.
- Widzą mnie? - zapytałam anioła.
- Nie. - powiedział i podszedł bliżej mojego ciała. Ja wyszłam na korytarz. Lou przytulał się z Mią. Oby dwoje płakali. Zayn z Mileną także ryczeli jak dzieci. Ujrzałam Harrego, patrzył przez szybkę na moje martwe już ciało. Podeszłam do niego i przytuliłam go, przytuliłam go chodź on tego nie czuł. Liam stał i walił pięścią w ścianę. On także ryczał jak dziecko. Szukałam wzrokiem Nialla, ale go nie było. Mojego chłopaka z nimi nie było. Sama zaczęłam płakać.
- Poszedł. - powiedział Bartek.
- Gdzie on jest? - zapytałam smutno.
- Zaraz wróci. Jeszcze nie wie że umarłaś.
W tym samym momencie w drzwiach wejściowych do szpitala pojawił się Niall. Biegł co sił w nogach pod moją salę. Zobaczył mnie, moje ciało leżące bez żadnych oznak życia. Zaczął krzyczeć, przeklinać i płakać równocześnie. Liam podszedł do niego i mocno go przytulił. Niall płakał mu na ramieniu.
- Wracajmy. - powiedział Bartek.
- Mogę tylko go przytulić? Ten ostatni raz? - zapytałam.
- Tak. - powiedział. Podeszłam do blondyna i przytuliłam go mocno. Popatrzyłam na innych i wróciłam z aniołem do nieba, do mojego nowego domu.
- Zostawcie moją siostrę. - podszedł bliżej łóżka. Chłopcy odskoczyli jak oparzeni. Hazza stał nade mną. Nagle zaczął się śmiać kiwnął głową i wskoczył na mnie. Zaczął mnie gilgotać. Kopnęłam go. Upadł na podłogę i zwijał się z bólu. Chłopcy popatrzyli na mnie, a ja rzuciłam się do brata.
- Harry! Matko przepraszam! Nie chciałam.. - szeptałam.
- Oj, Oliwia. Nic się nie stało. Wszystko jest w porządku. Muszę przyznać masz niezłego kopa. - Harry wymusił uśmiech. Wstał i wyszedł z pokoju. Siedziałam na podłodze i podszedł do mnie Niall.
- Chodź na śniadanie. - westchnął i podniósł mnie. Szłam objęta przez Nialla. Blondyn ciągle rozmawiał z Liamem. Wzięłam talerz z jedzeniem ze stołu i poszłam usiąść na kanapie w salonie. Tam spokojnie mogłam zjeść. Od rana czułam że dziś się coś zdarzy, coś niedobrego. Miałam poprostu złe przeczucia. Wtedy dosiadła się do mnie Mia i Milena.
- Co Ci jest? - zapytała Milena.
- Nic. - odpowiedziałam oschle. Nie miałam ochoty z nikim rozmawiać. Coś wprawiło mnie w zły humor. Miałam ochotę wyjść.
- Jak się uspokoisz to przyjdź. - dowiedziała równie oschle Milena. Popatrzyłam na nią złowrogo i poszłam do pokoju, ubrać się i ogarnąć. Ktoś dzwonił do drzwi co chwila. Denerwowało mnie to.
- Otwórzcie te cholerne drzwi! - krzyknęłam na lud z góry. Ktoś się pofatygował. Usłyszałam rozmowę kogoś z jakąś babką. Głos znajomy. Dwa znajome głosy. Wyjrzałam i zobaczyłam Alice. Popatrzyła na mnie, uśmiechnęła się i pocałowała Nialla, który stał koło niej. Specjalnie to zrobiła. Czułam jak moje oczy momentalnie zaszkliły się. Wszystkim widzącym zdarzenie mordy opadły. Niall odepchnął dziewczynę od siebie i wyprosił ją z domu. Wyszła machając mi. Złapałam za kurtkę i wyszłam z domu. Słyszałam jak krzyczą za mną. Nie obchodziło mnie to. Poszłam nad urwisko. To samo, na którym uratowała mnie Milena. Usiadłam na głazie, tym samym, na którym siedziałam z Niallem. Ale nie wróciłam. Nie wróciłam tą samą drogą co wtedy. Usiadłam na krawędzi, nogi mi zwisały. Czułam jak moje ciało przeszywa dreszcz. Robiło się zimno, zbliżała się zima. Nagle usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Pierwsze dźwięki One Thing. Spojrzałam na ekran "kochanie< 3 dzwoni" Bez wahania rzuciłam telefonem w stronę jeziora. Nagle usłyszałam PLUSK. Wpadł. Siedziałam i patrzyłam w niebo. Chmury miały różne, dziwne kształty. Obserwowałam je. Po chwili ujrzałam chmurkę w kształcie serca, które w pewnym momencie rozerwało się na pół. Zaczęłam ryczeć. Jak ona mogła mi to zrobić? Myślałam że się od niego odczepiła. Jednak wróciła zdzira. Co jeżeli Niall wybierze ją? Nie mogłam zrozumieć czemu ona tak bardzo mnie nie lubi. Wieczorem wstałam wreszcie i ruszyłam w stronę domu. Było ciemno, padało, była burza. Jak ja do cholery tam wrócę? Szukałam drogi powrotnej. Postanowiłam wrócić i porozmawiać z Niallerem. W końcu wyszłam z tego labiryntu. Światło się jeszcze świeciło. To znaczyło że ktoś jest w domu. Szczęka latała mi. Zapukałam ledwo do drzwi. Otworzył mi Zayn. Nogi miałam jak z waty. Czułam że zaraz się przewrócę. Jednak mulat złapał mnie szybko. Nie wiem jak ale obudziłam się nad ranem. Wokół mnie stał Zayn, Liam i Lou. Wpatrywali się we mnie. Spojrzałam na nich i po chwili zemdlałam. "Po chwili" znów otworzyłam oczy. Byłam w szpitalu. Nade mną stał jakiś człowiek, siwy, brodaty. Znów zamknęłam oczy. Usłyszałam tylko:
- Cholera tracimy ją!
Zobaczyłam światło. Chciałam się wrócić, ale nogi prowadziły mnie do tego białego małego światełka na końcu korytarza. Doszłam i zobaczyłam chłopaka. To był Bartek ze skrzydłami. Oszalałam chyba.
- E.. Bartek? - zapytałam ostrożnie.
- Cześć Oliwka! A więc jesteś w niebie.. Moim zadaniem jest pokazać Ci coś. Dotknij tego. - powiedział arogancko i pokazał małą kuleczkę. Dotknęłam jej i nagle zobaczyłam siebie łażącą na szpitalnym łóżku. Do mojego ciała było podłączonych mnóstwo urządzeń. Lekarze próbowali mnie ratować. A więc umarłam. Umarłam ciałem. Za szybą stali wszyscy moi przyjaciele.
- Widzą mnie? - zapytałam anioła.
- Nie. - powiedział i podszedł bliżej mojego ciała. Ja wyszłam na korytarz. Lou przytulał się z Mią. Oby dwoje płakali. Zayn z Mileną także ryczeli jak dzieci. Ujrzałam Harrego, patrzył przez szybkę na moje martwe już ciało. Podeszłam do niego i przytuliłam go, przytuliłam go chodź on tego nie czuł. Liam stał i walił pięścią w ścianę. On także ryczał jak dziecko. Szukałam wzrokiem Nialla, ale go nie było. Mojego chłopaka z nimi nie było. Sama zaczęłam płakać.
- Poszedł. - powiedział Bartek.
- Gdzie on jest? - zapytałam smutno.
- Zaraz wróci. Jeszcze nie wie że umarłaś.
W tym samym momencie w drzwiach wejściowych do szpitala pojawił się Niall. Biegł co sił w nogach pod moją salę. Zobaczył mnie, moje ciało leżące bez żadnych oznak życia. Zaczął krzyczeć, przeklinać i płakać równocześnie. Liam podszedł do niego i mocno go przytulił. Niall płakał mu na ramieniu.
- Wracajmy. - powiedział Bartek.
- Mogę tylko go przytulić? Ten ostatni raz? - zapytałam.
- Tak. - powiedział. Podeszłam do blondyna i przytuliłam go mocno. Popatrzyłam na innych i wróciłam z aniołem do nieba, do mojego nowego domu.
Rozdział 25
Po cudownie zakończonej nocy wybrałam się do sklepu. Kilka dziewczyn podbiegło do mnie i prosiło o autograf. Super, jeśli ma to tak teraz wyglądać. Nagle podbiegł do mnie fotoreporter i cyknął mi kilka zdjęć. Jeszcze lepiej. W sklepie ludzie patrzyli na mnie a kasjerka znała moje imię. No i zajebiście. Czy zna mnie już cały Londyn?? Wracałam do domu spacerkiem. Nigdzie mi się nie spieszyło. Weszłam jeszcze do warzywniaka po marchewki dla Louisa. Wchodząc do schodkach do domu zobaczyłam chłopczyka. Stał sobie niedaleko naszego domu. Był sam. Odniosłam zakupy i podeszłam do niego.
- Cześć kim jesteś mały? - zapytałam uśmiechając się do niego.
- Szukam siostry. Ma na imię Mia. Słyszałem że gdzieś tu jest.
- Jesteś jej bratem? - zapytałam zdezorientowana.
- No tak. Zaprowadzisz mnie do niej? Proszę muszę się z nią zobaczyć.. - powiedział pociągając nosem.
- Oczywiście.. Jak masz na imię?
- Jestem Tom. A Ty?
- Oliwia. Miło mi Cię poznać Tom. - uśmiechnęłam się do chłopczyka. Miał około 8 lat. Weszłam do domu trzymając młodego za rękę. Wszyscy się śmiali, wręcz płakali ze śmiechu bo oglądali jakąś komedię. - Jestem! - krzyknęłam. Zapadła cisza. Mia pomagała Milenie na górze.
- Zaadoptowałaś dziecko? - zapytał Lou.
- Ocipiałeś Lou!? - wrzasnęłam i uśmiechnęłam się do brunetki, która właśnie schodziła po schodach.
- Mia! - wrzasnął Tom. Wyrywając się. Puściłam jego rączkę. Mia miała łzy w oczach. W zasadzie to nikt nie wiedział dużo o dziewczynie. Była skryta zaczęło mnie to zastanawiać. Tom przytulił ją mocno. Spłynęła mi łza. Niall podszedł do mnie i złapał mnie za rękę. Uśmiechnęłam się do niego. Po czym dostałam od niego całusa.
- Myślałam że nie żyjesz Tom.. - powiedziała Mia do brata. Popatrzyłam na nią tak jak reszta chłopaków. Brunetka płakała jak małe dziecko, które zrobiło kupę w gacie i rodzice nie zmienili mu pieluchy przez tydzień. Wszyscy zamilkli. Lou chciał zapytać ale walnęłam go książką w łep.
- A jak ona tego nie chce powiedzieć? Każdy ma swoje tajemnice. - powiedziałam gdy poszła położyć małego.
- E.. No faktycznie.. - wymamrotał i wrócił do oglądania Tv. Wszyscy zasnęli. Po schodach schodziła Mia. Wyszła na taras. Poszłam za nią.
- Mia? Chcesz pogadać? - zapytałam widząc jak płacze.
- Powiem Ci coś. Wiesz dlaczego przeprowadziłam się do Londynu? Bo w Nowym Jorku nic mi nie pozostało. Gdy dowiedziałam się, że moi rodzice i brat zginęli w wypadku.. Nawet nie poszłam na ich pogrzeb tylko spakowałam rzeczy i wyjechałam. Babcia próbowała się o mnie dodzwonić. Pewnie chciała mi powiedzieć o Tomie. Nie odbierałam, zmieniłam numer. Chciałam zaczął życie od nowa. Spotkałam Ciebie. Dzięki Tobie wszystko zaczyna się układać. Przyniosłaś mi szczęście. - powiedziała ocierając łzy o rękaw kurtki Louisa.
- O boże.. Współczuję Ci Mia. Niedawno moja matka także zmarła, na raka. Dowiedziałam się że facet, którego przez 17 lat uważałam za mojego ojca to nie on. Zostawił mnie z moim prawdziwym ojcem, który mnie nie kocha i jest psychicznie chory. Za to dowiedziałam się, że Harry to mój brat. Tylko on mi został. Kocham Go. Z resztą cała 4 jest dla mnie jak bracia. Znam ich od małego. Tylko Niall jest dla mnie kimś więcej. Milena też mi zawsze pomaga. Zawsze myślałam że przynoszę pecha ludziom, że te wszystkie nieszczęścia są przeze mnie. Teraz powoli wszystko się układa. Cieszę się że z nami jesteś Mia. - powiedziałam i przytuliłam ją mocno. Stałyśmy tak z dobre pół godziny. Nagle ktoś wszedł na taras. Był to Louis.
- Co takie przytulone stoicie? Czemu płakacie? Jezu wy płaczecie! Biegnę po Nialla. - wrzasnął i wybiegł. Zaczęłyśmy się śmiać. Po paru minutach przybiegli. Zadyszani i przerażeni.
- Co się stało? - zapytał Niall obejmując mnie. Louis także objął brunetkę stojącą koło mnie.
- Zupełnie nic. Wspominałyśmy i tak samo wyszło. - powiedziała smutno Mia. Wiedziałam że mówienie o tym jest dla niej trudne, za trudne. Złapałam ją za rękę nie odrywając się od Nialla.
- Opowiesz mi też? - zapytał Lou robiąc złośliwy uśmieszek. - Też mam ochotę popłakać.
- Tak jasne. Chyba czas na to abym opowiedziała więcej o sobie. - powiedziała Mia uśmiechając się do mnie. Opowiedziała chłopakom swoją historię a ja musiałam biegać po chusteczki.
- Jakie to smutne Mia! - darł się Louis. Niall także płakał więc go przytuliłam mocno i usiadłam mu na kolanach. Brunet chciał porozmawiać z Mią, więc ja i Niall wróciliśmy do domu. Rozmawialiśmy chwilkę na łóżku, a potem wtuleni w siebie zasnęliśmy.
Wstałam pierwsza. Pocałowałam Nialla w czoło i wyszłam po cichu z pokoju. Na dole wszyscy siedzieli i jedli. Usiadłam na wolnym krześle nakładając sobie sałatkę. Spojrzałam na Toma, który siedzi i nie we co ze sobą zrobić. Jego siostra nakładała mu właśnie jedzenie. Postawiła mu talerz pod nosem i spojrzała na Louisa. Ten ją.. pocałował!
- Liam.. Oni są razem? - zapytałam chłopaka siedzącego obok mnie tak cicho żeby nikt nie słyszał.
- Od rana takie czułości w ich wykonaniu oglądam więc raczej tak. - odpowiedział z uśmiechem na twarzy. Ja także odwzajemniłam uśmiech i wzięłam się za wsuwanie mojej sałatki.
- Kurczak gotowy! - usłyszałam krzyk z kuchni, w której gotował Zayn. Przyniósł go i postawił na stole. Wszyscy się poczęstowali tylko nie ja. Siedziałam i patrzyłam na swój brzuch. Byłam głodna, ale jaka gruba. Najem się sałatką i już. - Nie lubisz mojego kurczaka? - usłyszałam pytanie od Zayna.
- Lubię, ale no wiesz.. odchudzam się. - powiedziałam ze spuszczoną głową. Liam się prawie zadławił gdy usłyszał ten tekst. Wszyscy zaczęli się śmiać. Spojrzałam na nich pytająco.
- Z czego? Z kości na ości? - Niall pocałował mnie i usiadł na krześle koło mojego. - Masz zjeść kurczaka i bez dyskusji. Zaraz będzie że Cię głodujemy. - powiedział i nałożył mi kawałek kurczaka. Z grymasem zjadłam całego.
- Pasuje? - zapytałam z sarkazmem Nialla. Ten tylko pocałował mnie w czoło.
- My już musimy jechać, na badania. - powiedziała Milena. W zasadzie nawet nie zauważyłam że tu jest. Miała taki ponury humor. Zayn pomógł jej wstać i zaniósł ją na rękach do samochodu. Mia i Louis wraz z Tomem poszli na spacer. Zostałam ja, Niall i Liam. Usiedliśmy przed Tv i oglądaliśmy horrory. Co chwila można było słyszeć moje piski. Nudziło nas już to więc udaliśmy się do parku, posiedzieć i pośmiać się z ludzi. Oczywiście z dwoma sławnymi chłopakami u boku nie da się przejść normalnie ulicą. Co sekundę jakieś dzikie fanki podbijały i prosiły o autograf. Stałam oparta o murek gdy podeszła do mnie grupka najdzikszych fanek One Direction.
- Odpierdolisz się w końcu od nich? Każdy wie że Niall Cię nie kocha, a cała reszta tylko udaje że Cię lubi. - powiedziała jedna.
- Odczep się ode mnie! - warknęłam na nie. Była ich szóstka, a ja sama. Próbowałam wzrokiem wyłapać Nialla, ale on podpisywał po drugiej stronie ulicy autografy. Ulica była dość ruchliwa i nie było szans żeby uciec. - Niall! Liam! - krzyczałam na całe gardło. Nagle jedna z rozwścieczonych fanek wyciągnęła scyzoryk. Zaczęła mi nim grozić. - Niall! - spróbowałam raz jeszcze i udało się. Chłopak dostrzegł mnie i niczym torpeda wystartował w moją stronę. Auta omijały go. Fajnie to wyglądało. Przedarł się przez grupkę fanek stojących nade mną i złapał mnie za rękę. Dziewczyna z scyzorykiem przegryzła wargę i chciała zaatakować nożykiem Niallera. Stanęłam przed nim broniąc go ciałem. Wiedziałam że on jest bardziej ważny i to ja powinnam zginąć, nie on. Dołączył do nas Liam i złapał rudowłosą za nadgarstek wyrywając jej nóż. Odwróciłam głowę do Nialla i przytuliłam go mocno po czym on pocałował mnie i zaniósł do domu.
- Za dużo wrażeń jak na jeden dzień. - wyszeptał kładąc mnie do łóżka. - Myślałem że Cię stracę. - ręką przetarł spływającą łzę. Liam stanął i także słuchał co powie jego przyjaciel. - Wtedy kiedy ta dziewczyna wyciągnęła scyzoryk.. Myślałem tylko o tym jak Cię ratować. Nie obchodziło mnie nic innego. Tylko Ty. Samochody omijały mnie. Co by było gdyby.. trafiły. Było by po mnie, ale to by odwróciło uwagę tej wariatki. Tak bym umarł ze świadomością że ty żyjesz. Kocham Cię i chcę abyśmy byli ze sobą do końca.
- Dziękuję. - wyszeptałam w stronę przyjaciół. Przytuliłam ich mocno dwóch po czym zasnęłam.
__________________________
Jezu ludzie przepraszam że tak długo, ale nie mam czasu na pisanie!
Musiałam uczyć się do historii -,- ale zdałam ! Teraz wam obiecuję że bd pisać w każdej wolnej chwili < 3
Mam nadzieję że ktoś czyta jeszcze tego blooga ; o
KOMENTUJ < 3
drugi bloog http://kochamonedirection.blogspot.com/ < 3
- Cześć kim jesteś mały? - zapytałam uśmiechając się do niego.
- Szukam siostry. Ma na imię Mia. Słyszałem że gdzieś tu jest.
- Jesteś jej bratem? - zapytałam zdezorientowana.
- No tak. Zaprowadzisz mnie do niej? Proszę muszę się z nią zobaczyć.. - powiedział pociągając nosem.
- Oczywiście.. Jak masz na imię?
- Jestem Tom. A Ty?
- Oliwia. Miło mi Cię poznać Tom. - uśmiechnęłam się do chłopczyka. Miał około 8 lat. Weszłam do domu trzymając młodego za rękę. Wszyscy się śmiali, wręcz płakali ze śmiechu bo oglądali jakąś komedię. - Jestem! - krzyknęłam. Zapadła cisza. Mia pomagała Milenie na górze.
- Zaadoptowałaś dziecko? - zapytał Lou.
- Ocipiałeś Lou!? - wrzasnęłam i uśmiechnęłam się do brunetki, która właśnie schodziła po schodach.
- Mia! - wrzasnął Tom. Wyrywając się. Puściłam jego rączkę. Mia miała łzy w oczach. W zasadzie to nikt nie wiedział dużo o dziewczynie. Była skryta zaczęło mnie to zastanawiać. Tom przytulił ją mocno. Spłynęła mi łza. Niall podszedł do mnie i złapał mnie za rękę. Uśmiechnęłam się do niego. Po czym dostałam od niego całusa.
- Myślałam że nie żyjesz Tom.. - powiedziała Mia do brata. Popatrzyłam na nią tak jak reszta chłopaków. Brunetka płakała jak małe dziecko, które zrobiło kupę w gacie i rodzice nie zmienili mu pieluchy przez tydzień. Wszyscy zamilkli. Lou chciał zapytać ale walnęłam go książką w łep.
- A jak ona tego nie chce powiedzieć? Każdy ma swoje tajemnice. - powiedziałam gdy poszła położyć małego.
- E.. No faktycznie.. - wymamrotał i wrócił do oglądania Tv. Wszyscy zasnęli. Po schodach schodziła Mia. Wyszła na taras. Poszłam za nią.
- Mia? Chcesz pogadać? - zapytałam widząc jak płacze.
- Powiem Ci coś. Wiesz dlaczego przeprowadziłam się do Londynu? Bo w Nowym Jorku nic mi nie pozostało. Gdy dowiedziałam się, że moi rodzice i brat zginęli w wypadku.. Nawet nie poszłam na ich pogrzeb tylko spakowałam rzeczy i wyjechałam. Babcia próbowała się o mnie dodzwonić. Pewnie chciała mi powiedzieć o Tomie. Nie odbierałam, zmieniłam numer. Chciałam zaczął życie od nowa. Spotkałam Ciebie. Dzięki Tobie wszystko zaczyna się układać. Przyniosłaś mi szczęście. - powiedziała ocierając łzy o rękaw kurtki Louisa.
- O boże.. Współczuję Ci Mia. Niedawno moja matka także zmarła, na raka. Dowiedziałam się że facet, którego przez 17 lat uważałam za mojego ojca to nie on. Zostawił mnie z moim prawdziwym ojcem, który mnie nie kocha i jest psychicznie chory. Za to dowiedziałam się, że Harry to mój brat. Tylko on mi został. Kocham Go. Z resztą cała 4 jest dla mnie jak bracia. Znam ich od małego. Tylko Niall jest dla mnie kimś więcej. Milena też mi zawsze pomaga. Zawsze myślałam że przynoszę pecha ludziom, że te wszystkie nieszczęścia są przeze mnie. Teraz powoli wszystko się układa. Cieszę się że z nami jesteś Mia. - powiedziałam i przytuliłam ją mocno. Stałyśmy tak z dobre pół godziny. Nagle ktoś wszedł na taras. Był to Louis.
- Co takie przytulone stoicie? Czemu płakacie? Jezu wy płaczecie! Biegnę po Nialla. - wrzasnął i wybiegł. Zaczęłyśmy się śmiać. Po paru minutach przybiegli. Zadyszani i przerażeni.
- Co się stało? - zapytał Niall obejmując mnie. Louis także objął brunetkę stojącą koło mnie.
- Zupełnie nic. Wspominałyśmy i tak samo wyszło. - powiedziała smutno Mia. Wiedziałam że mówienie o tym jest dla niej trudne, za trudne. Złapałam ją za rękę nie odrywając się od Nialla.
- Opowiesz mi też? - zapytał Lou robiąc złośliwy uśmieszek. - Też mam ochotę popłakać.
- Tak jasne. Chyba czas na to abym opowiedziała więcej o sobie. - powiedziała Mia uśmiechając się do mnie. Opowiedziała chłopakom swoją historię a ja musiałam biegać po chusteczki.
- Jakie to smutne Mia! - darł się Louis. Niall także płakał więc go przytuliłam mocno i usiadłam mu na kolanach. Brunet chciał porozmawiać z Mią, więc ja i Niall wróciliśmy do domu. Rozmawialiśmy chwilkę na łóżku, a potem wtuleni w siebie zasnęliśmy.
Wstałam pierwsza. Pocałowałam Nialla w czoło i wyszłam po cichu z pokoju. Na dole wszyscy siedzieli i jedli. Usiadłam na wolnym krześle nakładając sobie sałatkę. Spojrzałam na Toma, który siedzi i nie we co ze sobą zrobić. Jego siostra nakładała mu właśnie jedzenie. Postawiła mu talerz pod nosem i spojrzała na Louisa. Ten ją.. pocałował!
- Liam.. Oni są razem? - zapytałam chłopaka siedzącego obok mnie tak cicho żeby nikt nie słyszał.
- Od rana takie czułości w ich wykonaniu oglądam więc raczej tak. - odpowiedział z uśmiechem na twarzy. Ja także odwzajemniłam uśmiech i wzięłam się za wsuwanie mojej sałatki.
- Kurczak gotowy! - usłyszałam krzyk z kuchni, w której gotował Zayn. Przyniósł go i postawił na stole. Wszyscy się poczęstowali tylko nie ja. Siedziałam i patrzyłam na swój brzuch. Byłam głodna, ale jaka gruba. Najem się sałatką i już. - Nie lubisz mojego kurczaka? - usłyszałam pytanie od Zayna.
- Lubię, ale no wiesz.. odchudzam się. - powiedziałam ze spuszczoną głową. Liam się prawie zadławił gdy usłyszał ten tekst. Wszyscy zaczęli się śmiać. Spojrzałam na nich pytająco.
- Z czego? Z kości na ości? - Niall pocałował mnie i usiadł na krześle koło mojego. - Masz zjeść kurczaka i bez dyskusji. Zaraz będzie że Cię głodujemy. - powiedział i nałożył mi kawałek kurczaka. Z grymasem zjadłam całego.
- Pasuje? - zapytałam z sarkazmem Nialla. Ten tylko pocałował mnie w czoło.
- My już musimy jechać, na badania. - powiedziała Milena. W zasadzie nawet nie zauważyłam że tu jest. Miała taki ponury humor. Zayn pomógł jej wstać i zaniósł ją na rękach do samochodu. Mia i Louis wraz z Tomem poszli na spacer. Zostałam ja, Niall i Liam. Usiedliśmy przed Tv i oglądaliśmy horrory. Co chwila można było słyszeć moje piski. Nudziło nas już to więc udaliśmy się do parku, posiedzieć i pośmiać się z ludzi. Oczywiście z dwoma sławnymi chłopakami u boku nie da się przejść normalnie ulicą. Co sekundę jakieś dzikie fanki podbijały i prosiły o autograf. Stałam oparta o murek gdy podeszła do mnie grupka najdzikszych fanek One Direction.
- Odpierdolisz się w końcu od nich? Każdy wie że Niall Cię nie kocha, a cała reszta tylko udaje że Cię lubi. - powiedziała jedna.
- Odczep się ode mnie! - warknęłam na nie. Była ich szóstka, a ja sama. Próbowałam wzrokiem wyłapać Nialla, ale on podpisywał po drugiej stronie ulicy autografy. Ulica była dość ruchliwa i nie było szans żeby uciec. - Niall! Liam! - krzyczałam na całe gardło. Nagle jedna z rozwścieczonych fanek wyciągnęła scyzoryk. Zaczęła mi nim grozić. - Niall! - spróbowałam raz jeszcze i udało się. Chłopak dostrzegł mnie i niczym torpeda wystartował w moją stronę. Auta omijały go. Fajnie to wyglądało. Przedarł się przez grupkę fanek stojących nade mną i złapał mnie za rękę. Dziewczyna z scyzorykiem przegryzła wargę i chciała zaatakować nożykiem Niallera. Stanęłam przed nim broniąc go ciałem. Wiedziałam że on jest bardziej ważny i to ja powinnam zginąć, nie on. Dołączył do nas Liam i złapał rudowłosą za nadgarstek wyrywając jej nóż. Odwróciłam głowę do Nialla i przytuliłam go mocno po czym on pocałował mnie i zaniósł do domu.
- Za dużo wrażeń jak na jeden dzień. - wyszeptał kładąc mnie do łóżka. - Myślałem że Cię stracę. - ręką przetarł spływającą łzę. Liam stanął i także słuchał co powie jego przyjaciel. - Wtedy kiedy ta dziewczyna wyciągnęła scyzoryk.. Myślałem tylko o tym jak Cię ratować. Nie obchodziło mnie nic innego. Tylko Ty. Samochody omijały mnie. Co by było gdyby.. trafiły. Było by po mnie, ale to by odwróciło uwagę tej wariatki. Tak bym umarł ze świadomością że ty żyjesz. Kocham Cię i chcę abyśmy byli ze sobą do końca.
- Dziękuję. - wyszeptałam w stronę przyjaciół. Przytuliłam ich mocno dwóch po czym zasnęłam.
__________________________
Jezu ludzie przepraszam że tak długo, ale nie mam czasu na pisanie!
Musiałam uczyć się do historii -,- ale zdałam ! Teraz wam obiecuję że bd pisać w każdej wolnej chwili < 3
Mam nadzieję że ktoś czyta jeszcze tego blooga ; o
KOMENTUJ < 3
drugi bloog http://kochamonedirection.blogspot.com/ < 3
Subskrybuj:
Posty (Atom)